Solium Infernum to gra z potencjałem. Kto by nie chciał zagrać w coś w stylu Civilization, ale osadzone w piekle? Twórcy jednak mieli inne plany. Warto dodać, że odpowiadają oni za dobrze ocenioną cyfrową grę planszową, co wpłynęło na to, jak ich nowa produkcja była tworzona. To będzie dla jednych zaleta, dla innych wada, przez którą z góry skreślą ten projekt. Chodzi o to, że gra komputerowa przypomina planszówkę do zabawy z innymi ludźmi. Sam mam mieszane uczucia – jak chcę z kimś zagrać w grę planszową, to nie muszę włączać komputera. Taki pomysł jest dla mnie czystym absurdem. Planszówkowe podejście jest dostrzegalne podczas rozgrywki dość wyraźnie i może być kłopotliwe dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do pewnych elementów w grach 4X. W oficjalnych opisach rozgrywka jest nazywana "sesją", co aż nadto wskazuje na planszówkowe korzenie. Dochodzą do tego bardzo małe mapy (nawet jak wybierzemy rozmiar duży) i zdecydowanie za krótkie tury. Gram w gry 4X po to, by bawić się nimi tygodniami – rozwijać się, walczyć i osiągać cele. Ta szybkość jest tutaj irytująca, bo gra jako taka nie pozwala na wiele. Nie ma prostego mechanizmu: zniszcz innych i zasiądź na tronie piekła. Nie można zwyczajnie zebrać armii i zaatakować. Trzeba odhaczyć dużo zadań politycznych, by w ogóle mieć taką możliwość. Tego typu rozwiązania są fundamentem Solium Infernum i dla mnie największym problemem tej gry, bo totalnie ograniczają swobodę. To największa wada, jaka może pojawić się w strategii 4X.
fot. materiały prasowe
+5 więcej
Nie da się jednak ukryć, że twórcy, opierając Sollum Infernum na autorskich mechanikach, stworzyli coś kompletnie innego i wymagającego. Trzeba zrozumieć każdy aspekt działania gry, jej cel i to, co możemy osiągnąć, bo każda decyzja ma konsekwencje, pomimo turowej rozgrywki. Kwestie intryg, knucia i całej politycznej otoczki rywalizacji z innymi arcydiabłami to tak naprawdę fundament tej gry. Podstawą nie jest więc tworzenie armii i walka. To jest na swój sposób ciekawe, bo pozwala inaczej spojrzeć na rozgrywki. Obok tego mamy zbieranie trybutu, czyli określonych rzeczy, za które możemy kupować armie i inne ważne elementy wpływające na rozgrywkę. Ciekawym aspektem jest odblokowywanie kolejnych aspektów mocy, które dają dobre bonusy i na przykład pozwalają wydawać więcej rozkazów podczas tury. To swoją drogą też jest przykład ograniczenia swobody gracza: na początku mamy dwa rozkazy na turę, a możemy odblokować maksymalnie cztery. Innymi słowy: niewiele można zrobić. Wszystko wymaga podjęcia świadomej decyzji. Mechaniki są na pewno interesujące, wartościowe i przemyślane, nawet jeśli nie pozwalają na swobodę. Jest to unikalne w tym gatunku, a twórcom należy się uznanie, bo mieli duże ambicje. Trzeba przyznać: ta gra ma klimat! Już na samym początku, gdy słyszymy muzykę, a na ekranie widzimy diabelskie rzeczy, mamy wrażenie, że to coś wyjątkowego. To tak naprawdę rozwija się przez całą rozgrywkę; mamy wiele niesamowitych obrazów w piekielnym klimacie. Już sam wizualny styl arcydiabłów jest wyśmienity. Muzyka świetnie działa na atmosferę (a nie jest to częste w tego typu grach). To najmocniejszy punkt tej produkcji. A grafika doskonale podkreśla wszelkie detale. Solium Infernum to gra trudna do oceny. Na pewno zyskuje, gdy gra się z innymi ludźmi w multiplayerze, bo uwydatniają się wówczas wszystkie zalety planszówek. Jednak gatunek 4X to przede wszystkim gra solo – w tym aspekcie mamy ograniczenie swobody, zbyt krótką rozgrywkę i mało rozwiązań dających frajdę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj