Od pierwszego odcinka Son of Zorn, obserwujemy walkę Zorna z trudami życia w otaczającym go świecie. Często wydaje się być przygnębiony rzeczywistością, która jest naturalna i nie jest wyrozumiała dla odmienności. Narastające uczucie upokorzenia sprawia, że Zorn często myśli o powrocie do domu. Tym razem jednak, to dom przyjedzie do Zorna, a dokładniej jego przyjaciel z młodzieńczych lat. Nie będzie to jednak najmilszy powrót do wspomnień. Główny wątek koncentruje się na Zornie i jego przyjacielu Headbutt Manie, który wpadł w odwiedziny. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne i wydaje się, że mamy do czynienia ze znacznie bardziej dojrzałym mieszkańcem Zephyrii. Dowiadujemy się, że jest w związku z Lizzie Edie, kobietą ze świata rzeczywistego. Są ze sobą bardzo szczęśliwi i nie zanosi się na rozpad związku (jak w przypadu naszego Zorna). To tylko na pierwszy rzut oka, bo prawda jest zupełnie inna. Szybko dowiadujemy się, że przyjaciel Zorna w głębi duszy pragnie żyć po staremu, zaszaleć i napić się choć trochę życiodajnego eliksiru. Headbutt Man jest zatem tak samo zagubiony w tym świecie jak Zorn. Obaj przyjaciele postanawiają zatem umocnić swoje więzi i powspominać stare dzieje w jednym z barów, gdzie alkoholu nie brakowało... To był kuszący pomysł ze strony twórców, a jednocześnie bardzo ryzykowny. Zorn i Headbutt początkowo sprawiali wrażenie osób w zupełnie różnym momencie swojego życia. Obaj mają jednak problemy z dostosowaniem się do panujących realiów poza swoją rysunkową krainą. W Zephyrii byli kimś więcej niż kolejnym elementem społeczeństwa i to takim, z którego inni ludzie lubią się śmiać i nabijać. Byli zdobywcami, władcami i traktowano ich z respektem. Zorn chciał przywrócić wspomnienia swojemu staremu kompanowi, ale jak to nasz czerwonowłosy bohater... najpierw zrobi, a potem dopiero pomyśli. Twórcy ryzykowali prowadząc ich do knajpy, bo mogło to być kolejne klepanie schematów z motywem kryzysu wieku średniego. Wykorzystali jednak ten motyw bardzo udanie i mieliśmy naprawdę dobre sceny. Równoległe do tych wydarzeń, Alan wspólnie z córką Headbutta, wybiera się na imprezę. Oczywiście towarzystwo młodej damy nie było jego autorskim pomysłem. Nie dość, że córka przyjaciela Zorna nie należy do najmilszych osób do towarzystwa, to jeszcze utrudni mu kontakt z sympatią, którą od paru odcinków próbuje adorować. Jest to jednak kolejny plusik do rozwoju postaci syna Zorna, który staje w obronie animowanej koleżanki, która nie jest rozumiana przez rówieśników nie tylko za rysunkowy wygląd, ale i maniery. Return Of The Drinking Buddy jest dość prosty w przekazie. Dla jednych ten serial może okazać się zbyt przewidywalny, ale na pewno nie można się przy nim nudzić. Docelowo ten odcinek nie stara się szukać recepty na przedstawione problemy i nie próbuje pokazywać gotowych rozwiązań. Jest bardziej zbiorem zakazów niż nakazów i piętnuje zachowania, których nie powinno się czynić. Twórcy pokazują nam życie Zorna za młodu, zanim pojawił się w innej dla siebie rzeczywistości, a z drugiej strony mamy obraz Headbutta, rysunkowego mężczyzny, który wydawał się być bardziej dojrzały. Posiada dokładnie te same problemy, a odcinek jest zbyt krótki, by kryzys wieku średniego zażegnać. Son of Zorn stał się serialem innowacyjnym, łącząc animację i świat rzeczywisty. Tym razem jednak był czymś więcej. Return Of The Drinking Buddy jest satysfakcjonującym odcinkiem poruszającym temat, który wałkowany był już setki razy, ale tutaj został zaprezentowany wyjątkowo dobrze. Pokazanie pewnych problemów w tym absurdalnym momentami serialu może być lepszą receptą na ludzkie problemy, niż rady rzekomych ekspertów. To duża siła telewizji i seriali rozrywkowych, których celem nadrzędnym powinno być przede wszystkim rozśmieszanie. Zornowi nie zawsze to się udaje, ale i tak należą się brawa dla twórców za takie podejście do swojej produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj