Kiedy nagle, bez ostrzeżenia i bez żadnych wieści znika 2% populacji, świat musi stanąć na głowie. Zatrzymać się chociaż na chwilę. Zapłakać i się zadziwić. Ludzie po raz kolejny muszą zdać sobie sprawę, że nie mogą wszystkiego kontrolować i nie wszystkie decyzje należą do nich. Co więcej - nie muszą wszystkiego rozumieć. Chęć rozumienia każdej rzeczy, chęć zbadania i zanalizowania każdej, najmniejszej cząstki i tajemnicy, którą stawia przed nami świat to największa plaga rodzaju ludzkiego. Nie umiemy odpuścić. Już w premierze swojego nowego serialu, Lindelof każe nam jednak dać sobie spokój - nie będzie niczego wyjaśniał, bo nie o to w Pozostawionych chodzi.
Dla wszystkich wielbicieli zagadek i tajemnic to może być trudne do przełknięcia, ale wydaje się, że to nie one będą główną osią napędową fabuły. Mam nieodparte wrażenie, że Lindelof chce zrobić i pokazać coś więcej. Oto ludzie, którzy są w ekstremalnej sytuacji, takiej z gatunku tych nie do opisania. W jaki sposób będą się zachowywać? Jak to ich zmieni? Które granice zostaną przekroczone? Czy jest jeszcze coś, w co warto wierzyć? Nie chodzi bowiem o tych, którzy zniknęli, ale o tych, którzy pozostali. Póki co pilot zarysował jedynie ogólną sytuację i postaci, ale już teraz wiemy, że to ewolucja Kevina Garveya będzie tym, co przez ten pierwszy sezon będziemy oglądać.
14 października świat się zmienił, ludzie stracili bliskich i zakwestionowane zostały wszystkie prawa fizyki i nauki. Teraz, trzy lata później, większość rzeczy pozornie wróciło do normy. Ludzie jako gatunek nie zatrzymują się na zbyt długo, ciągła potrzeba rozwoju i zmian pcha nas do przodu, bo to jest główna zasada przetrwania. Idź, walcz, rozwijaj się i pod żadnym pozorem się nie zatrzymuj - wedle tego sposobu myślenia trzy lata później wrócono więc do życia. Nastolatki mają swoje okresy buntów i imprezy, dorośli nowe związki i prace. Tylko czasem, coś lub ktoś brutalnie przypomina, że nic nigdy nie będzie takie samo. Ludzie reagują na to jak najbardziej typowo - czują złość, gniew i bezradność. Oni nie chcą pamiętać, nie w ten sposób.
[video-browser playlist="634762" suggest=""]
Wszystko to doskonale obrazuje parada przygotowana przez miasteczko dla uczczenia tych, którzy 14 października zniknęli. Nazwano ją "dniem bohaterów", bo jak słusznie zauważa pani burmistrz - ludzie kochają bohaterów. Chcą wyjaśnienia i zrozumienia, chcą odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego?" Wygodnie jest myśleć więc, że ci których stracili byli bohaterami. To dobry powód, by zniknęli. Na pewno z jakąś misją. Życie w zaprzeczeniu jest łatwiejsze, nawet gdy naokoło pełno dowodów, że to wszystko to gładkie kłamstwa. Bohater Christophera Ecclestona, który krzyczy "ona biła swoje dzieci, czy jest bohaterką?" jest im zadrą w oku. Tak samo jak Oni.
To największa zagadka pilota. Kim są ludzie w białych ubraniach, którzy postanowili zrezygnować z używania mowy? Przeciwko czemu protestują? Osobiście miałam wrażenie, że cała ta grupa buntuje się przeciwko powrotowi do normalnego życia. Bo jak można żyć dalej po tym, jak ze świata znika 2% ludzkości?! Ich postawa może być postawą obroną, bo nie mogą pogodzić się z tym, co się stało. Żona głównego bohatera, która również dołączyła do tej, można by powiedzieć sekty czy kultu, wydaje się mocno wierzyć w to, co oni reprezentują. Na tyle mocno, że zostawiła męża i dorastającą, zbuntowaną córkę samych. Jak bardzo trzeba wierzyć w coś, by porzucić dla tej wiary własne dziecko?
Pytań jest więcej. Kim jest Wayne i jaką rolę ma do spełnienia? Prorok nowego świata czy zwykły oszust i naciągacz? Dlaczego syn Garveya jest jego pomagierem? Czy to odejście matki tak bardzo go zmieniło? Pozostawieni już w pilocie pokazują, że będzie to serial mocno psychologiczny, próbujący zrozumieć ludzi i ich decyzje. Będziemy obserwować bohaterów i zmiany, jakie w nich zachodzą. Co musi się stać z matką, która 14 października straciła noworodka? Co musi czuć Kevin, który tego dnia zdradzał żonę i jakie zmiany musiały zajść w Meg, by w ciągu nocy zrezygnowała z miłości i ślubu na rzecz białego ubrania i milczenia? Łatwo w tym serialu nie mają też zwierzęta. Nie zdziwię się, jak Pozostawieni na długi czas zmienią sposób postrzegania psa. Pomimo nawet faktu, że ogary z czeluści piekieł nie są przecież najoryginalniejszym pomysłem.
Serial Lindelofa odurza klimatem, który gęstnieje z każdą minutą. Pod koniec razem z głównym bohaterem mamy ochotę zapytać, czy aby nie śnimy. To, co dzieje się na ekranie wywołuje uczucie niepokoju, które potęgowane jest genialną muzyką autorstwa Maxa Richtera. Pilot toczy się w powolnym, sennym tempie i zapewne tak ten serial będzie wyglądał do końca. Pozostawieni mają ambicję odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących człowieczeństwa i po tym, co pokazali do tej pory, wierzę, że im się uda. Z kolei miłośnikom sensacji, szybkiej akcji i pasjonujących zagadek, mających swoje uzasadnione rozwiązania, polecam coś innego. Czujcie się ostrzeżeni.