Odcinek He’s dead wyraźnie dzieli się na dwie części. Pierwsza z nich jest bezpośrednim przedłużeniem finału i jest utrzymana w podobnym stylu. Do tej pory wiedza na temat wydarzeń tragicznej nocy sięgała jedynie pewnego punktu. Asher był zamknięty w więzieniu jako główny podejrzany, Annelise leżała w traumie, zakrwawiona pod prysznicem, Laurel rozpacza po swoim dziecku w ramionach Franka, a Stephane i Oliver są w budynku Caplan&Gold, jako świadkowie na miejscu zbrodni. I właściwie o tym jest pierwsza część odcinka. Następujące po sobie sceny wypełniają prostu istniejące luki w fabule, rzucając nowe światło te wydarzenia. Przypomina to nieco komedię omyłek, z tym że nie za wiele tam z komedii. I ku mojemu zaskoczeniu, nie jest to aż tak złe rozwiązanie. Wręcz przeciwnie, gwałtownie zabiera widza bezpośrednio w dramatyczne wydarzenia, pełne energii i akcji, nie pozwalając złapać oddechu tak samo, jak swoim bohaterom. Dowiadujemy się całej serii brakujących szczegółów, które ostatecznie układają się logiczną całość. Są zarazem wyraźnym zamknięciem poprzedniej części sezonu, ale stanowią podwalinę pod nadchodzące odcinki. Zmieniają w ten sposób kierunek, w którym podążać będzie serial. Do tej pory na pierwszy plan wysuwało się “morderstwo”, teraz natomiast chodzi o konflikt pomiędzy Laurel i jej ojcem. Ewentualne morderstwa, bo też i takie się już pojawiają, schodzą powoli na drugi plan. Przesunięcie środka ciężkości w serialu na ojca Laurel, jego firmy, a także samego faktu, że to on stoi za śmiercią Wesa, jest sporym odejściem od pierwotnej konwencji serialu. Oczywiście wszystkie dotychczasowe wątki zaskakująco zgrabnie łączą się ze sobą, a działania bohaterów wydają się być dość spójne i logiczne, to zdecydowanie widać różnicę w pomyśle na ten sezon. Odstaje przede wszystkim druga część odcinka, która przeobraża się w typowy serial obyczajowy, jeśli nie nawet swoistego rodzaju operę mydlaną. Tempo akcji opada, bohaterowie mają czas na zmianę ciuchów, następuje też łagodzenie zniszczeń. Stawia się bardziej na relacje pomiędzy bohaterami i emocje, jakie nimi targają. Zmieniają się również motywacje bohaterów serialu. Annalise zrobi teraz wszystko, by odzyskać synka Laurel z rąk jej ojca, Jorge Castillo. Jest to rodzaj jej osobistej wendety za utratę własnego dziecka. Sugeruje się nam, że to właśnie będzie główna oś wydarzeń nadchodzących odcinków. Z kolei Stephanie oraz Connor muszą zmierzyć się z fałszywymi zeznaniami, które złożyli w sprawie wypadku w biurze Caplan&Gold. Okazuje się, że Simon przeżył postrzał i jeśli tylko odzyska świadomość jego zeznania mogą pogrążyć byłych studentów Annalise. Największym rozczarowaniem odcinka jest jednak Frank, którego w dalszym ciągu kreuje się jako chłopca na posyłki z opcją mordercy, w zależności od potrzeb. Jego pochopne decyzje wydają się naciągane i stanowią raczej środek zaradczy niż właściwie przemyślaną fabułę ze strony twórców. Odcinek nie jest jednak pozbawiony kilku ciekawych smaczków, które potrafią przypaść do gustu. Wątek Bonnie, która do tej pory ukazywana była jako antagonista wobec Annalise, rozwija się subtelnie, ale systematycznie. Bonnie staje się cichym sojusznikiem, który działa na korzyść Annalise i jej studentów, choć stara się trzymać na uboczu. Na duże uznanie zasługuje motyw podejrzeń rzucanych na Annalise, jako sprawcy tragicznych wydarzeń w windzie. Niby nie jest to nic wielkiego, ale wydaje się być po prostu logiczne. Ot, takie podkoloryzowanie fabuły. Jednak moją osobistą sceną odcinka była jedna z ostatnich, w której Annalise spotkała praktycznie wszystkich swoich studentów, ponownie zaplątanych w podejrzenie o morderstwo, kradzieże i wszystko co najgorsze. Jest to piękna klamra, dopinająca wydarzenia z otwarcia sezonu. Odnosi się wrażenie, że tym samym zamknięto pewien etap serialu, a główni bohaterowie ponownie zjednoczeni, rozpoczynają współpracę, by uratować własną skórę przed wymiarem sprawiedliwości. Mimo całego narzekania na detale, odcinek ogląda się przyjemnie. Zdecydowanie o wiele lepiej niż kilka poprzednich. Dużym plusem jest uzyskanie odpowiedzi na nurtujące od początku sezonu pytania, chociażby na to, kto jest ojcem dziecka Laurel, albo jakie losy czekają Ashera. Uzyskana wiedza wcale nie rozprasza i nie wyczerpuje potencjału sezonu. Buduje natomiast napięcie i zapowiada kolejne, miejmy nadzieje ciekawe rozwiązania fabularne. Jest to jak najbardziej miła odmiana po średnim rozpoczęciu sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj