Najnowszy epizod rozpoczyna się mocno. Od razu na pierwszy ogień idzie Isaac, którego historia zaczyna nabierać coraz bardziej szczegółowego obrazu. Niedawne wydarzenia rzucają nowe światło na samobójstwo jego córki, sugerując że Isaac może być współwinny jej śmierci. Nowy odcinek podejmuje ten wątek, skupiając się w dużej mierze na psychologicznych zmaganiach terapeuty. Widzimy jego emocjonalny upadek, przepełniony poczuciem winy, który kończy się zażyciem sporej dawki narkotyków. Jest to o tyle istotne, ponieważ jego uprzednie uzależnienie było jednym z kluczowych elementów tworzących jego postać. Między innymi dlatego tak doskonale rozumiał specyfikę uzależnienia i potrafił być skutecznym terapeutą, zwłaszcza dla Annalise. Groźba otwarcia sprawy jego córki i postawienie go w stan oskarżenia współwinnego zaowocowała powrotem do narkotyków. W efekcie wprowadza to zaskakującą relację pomiędzy nim i Annalise, której się nie spodziewałam. Następuje tutaj zamiana ról - teraz to Annalise próbuje wyciągnąć Isaaca z uzależnienia i zapobiec katastrofie. Warto pamiętać Annalise stąpa po kruchym lodzie, sama balansując pomiędzy własnym alkoholizmem, a ogromnym stresem, którego obecnie doświadcza. Ta mieszanka potrzeb, słabości, pokazu sił i wewnętrznej walki przynosi na nasze ekrany jedną z ciekawszych scen serialu. Co więcej, jestem zaskoczona swoistego rodzaju racjonalizmem zachowania Annalise. Do tej pory jedynie na sali sądowej można było spodziewać się zimnej krwi. W życiu prywatnym Annalise bywała zazwyczaj osobą ze słabą wolą, która prędzej czy później kończyła z butelką wódki w dłoni. Tym razem jednak w sytuacji krytycznej, kiedy Isaac pod wpływem narkotyków wyznaje prawdę i staje się agresywny, Annalise robi to co powinna - wzywa pomoc jego byłej żony, a nie decyduje się brać jego życia na własne barki. Co prawda, robi wszystko, co w jej mocy, by nie dopuścić do wznowienia sprawy śmierci córki Issaca, ale całą resztę zostawia w rękach osób bardziej od niej kompetentnych. Był to zdecydowanie najmocniejszy punkt odcinka, a otwarta konfrontacja bohaterów była jak najbardziej wiarygodna i po prostu dobrze się ją oglądało. Niewiele mniej obaw wzbudza sytuacja Bonnie, która bawi się podwójnego agenta. Pracując w biurze Denvera, próbuje dostać się do wszystkich niezbędnych informacji, w tym również do sprawy Issaca. W akcie czystej desperacji, dopuszcza się szantażu na swoim szefie, ujawniając, że jest w posiadaniu kompromitujących go nagrań. Był to śmiały krok, który mimo że skuteczny dla sprawy Isaaca, niestety może ją kosztować bardzo dużo. Z łatwością da się zauważyć, że postać Bonnie jest zdecydowanie inaczej prowadzona niż w poprzednich sezonach. Przydzielono jej o wiele większą rolę dla bieżących wydarzeń, co może sugerować, że będzie kolejną osobą do odstrzału, co byłoby raczej wielką stratą dla serialu. Telefon do Franka, w którym bezpośrednio prosi o pomoc, pokazuje nie tylko desperację Bonnie. Jest również doskonałym wskaźnikiem potęgi Jorge i całej firmy Antares. Danver jest tylko mało istotną marionetką w rękach ojca Laurel. Serial nie pozostawia również bez komentarza zbiorowego pozwu sądowego działającego na rzecz więźniów. Niestety, ku zaskoczeniu wszystkich Annalise, przegrywa po kolei sprawy swoich poszczególnych klientów, w tym również ojca Nate’a. Sytuacja zaczyna wyglądać beznadziejnie, dopóki Michaela nie wpada na jeden ze swoich nadzwyczajnych pomysłów. Proponuje by nawiązać współpracę z Olivią Pope, bohaterką znanej z serialu Skandal. Tym samym oficjalnie wprowadzono motyw, który posłuży jako baza dla crossovera tych dwóch seriali. Sam pomysł wydaje się być elektryzujący, a współpraca dwóch tak charyzmatycznych bohaterek może być czystą przyjemnością dla oka i ucha. Z kolei wątek Laurel jest nieco rozczarowujący. To, co było mocno zaakcentowane w poprzednim odcinku - fakt że Laurel została odcięta od swojego syna i blokuje się jej z nim kontakt - został rozwiązany zaskakująco szybko. Co prawda, Laurel w dalszym ciągu nie ma praw rodzicielskich nad swoim synem, ale umożliwiono jej krótką wizytę. Był to niewątpliwie emocjonalny moment, ale z drugiej strony odebrał trochę powagi całej sytuacji. Do tej pory Laurel cierpiała z powodu braku kontaktu z synem, było to motywem przewodnim dla jej postaci. Teraz jednak wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, a konflikt pomiędzy nią a jej ojcem Jorge zdecydowanie wyblakł. Nawet fakt inwigilacji jej matki przez Franka nie wydawał się być aż tak ciekawy niż pierwotnie można było zakładać. Najnowszy odcinek przeszedł też dość obojętnie nad losem Simona. Oliver, który do tej pory panikował, skupił się bardziej nad zbiorowym pozwem więźniów, niż nad swoją pławieniu się w poczuciu winy. Z kolei młodzi studenci, zaangażowani w papierkową robotę dla Annalise, przypominają swoim zachowaniem pierwszy sezon. Jest to miła odmiana, choć trzeba przyznać, że stanowi szybkie przejście z jednej skrajności w drugą. Najcieplejszym punktem odcinka była decyzja Connora o powrocie na uczelnię i przypomnienie o jego ślubie z Oliverem. Ten krótki moment szczęścia, tak bardzo potrzebny serialowi, wydaje się być aż niewiarygodny. Ostatnie odcinki były raczej mroczne i ciężkie, a tu oferuje się nam tak pozytywny akcent na sam koniec. Oznacza to, że najprawdopodobniej szybko powinniśmy spodziewać się kolejnej tragedii. Osobiście trzymam kciuki, żeby ominęła Bonnie. Tragiczny koniec jej postaci byłby zmarnowaniem jednego z najbardziej kompleksowych bohaterów tego serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj