Nie wiem, co się stało z główną bohaterką, ale postać, którą obserwujemy w czwartym sezonie, z każdym kolejnym odcinkiem coraz mniej przypomina tą Annie Walker, którą polubiliśmy. Błąka się w chaosie scenarzystów i do końca nie wiadomo, jaki jest jej cel. Mówi dużo o tym, jaki Henry jest zły i jak go muszą powstrzymać, a w recenzowanym epizodzie jej działania temu przeczą. Irracjonalna próba uratowania Wilcoxa przed Teo kończy się zgodnie z oczekiwaniem - amatorską ucieczką i pojmaniem. I to jest naprawdę kuriozalne, bo w trzecim sezonie dokładnie obserwowaliśmy, jak mroczne wydarzenia w życiu Annie niszczyły jej naiwność i brak doświadczenia. Dlaczego zatem teraz twórcy zaprzepaszczają fenomenalną pracę z poprzedniej serii, dając nam pannę Walker, która zachowuje się jak mniej rozgarnięta agentka niż w pilocie Kamuflażu? Na początku serialu przynajmniej nie tworzyła okropnie sztucznej otoczki pewności siebie, mówiącej nam, że to agentka z doświadczeniem.

Smutne jest, że rola Chrisa Gorhama z sympatycznej postaci, która fantastycznie współgrała z Annie Walker, zawęża się teraz do paradowania bez koszulki ku uciesze fanek. Auggie w tym sezonie również nie przypomina siebie i jego zachowanie w tym odcinku po raz kolejny nam to udowadnia. Wątek ten rodzi jedno pytanie - dla kogo pracuje Calder? Pomijam fakt, że nadal jest on najsłabszym dodatkiem w czwartym sezonie, gdyż jego postać zwyczajnie irytuje i poza tym niczego do serialu nie wnosi. Sceny rozmowy z Auggiem są strasznie sztampowe. Taki też staje się cały serial, który z przyzwoitej szpiegowskiej opowieści stał się produkcją, która rzuca szumne słowa o szpiegowaniu bez żadnych efektów.

[video-browser playlist="635237" suggest=""]

Po raz kolejny dostajemy dramatyzm tak wymuszony, pozbawiony emocji i sztuczny, że porównanie go do telenoweli byłoby obrazą tegoż gatunku. Mowa o Teo Bradze i mającej wzruszać scenie jego śmierci, która powinna wpłynąć na jego ojca. Ma być to jakaś forma zemsty Henry'ego, ale problem w tym, że sama śmierć jest naciągana i niepotrzebna, a sceny rozmów aż do finału - puste i nudne. Nieoczekiwana śmierć Jaya w trzecim sezonie dawała niesamowite emocje, a tutaj dostajemy jedynie ich nędzną imitację.

Covert Affairs pomimo moich najszczerszych chęci i sympatii do tego serialu jest produkcją, którą trzeba spisać na straty. Mam nadzieję, że twórcy przynajmniej jakoś z sensem ją zakończą.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj