Nowy odcinek Star Trek: Discovery rozpoczyna się od fortelu Osyrri, dzięki któremu udaje jej się dostać do siedziby Federacji. Tam postanawia rozpocząć negocjacje, co jest lekko zaskakujące. Dotychczas  postać ta była pokazywana jako twardy przeciwnik, dążący do zniszczenia wroga. Jednak jak się okazuje, pragnie ona pokoju i proponuje admirałowi pewien układ. Mam tu spory żal do scenarzystów. Zamiast przez cały sezon pokazywać nam Orionkę jako postać wielowymiarową, targaną wątpliwościami albo chociaż nie tak „złą”, postanowili poczekać z tą kartą aż do przedostatniego odcinka. Przez to cała ta sytuacja wydaje się sztuczna. Gdybyśmy wcześniej mieli przesłanki, że Łańcuch po prostu chce przetrwać w tych trudnych czasach, podejmując inne decyzje niż Federacja, mielibyśmy ciekawie napisany konflikt. Teraz, obserwując bardzo ciekawą dyskusję pomiędzy Osyrrą a admirałem, nie można oprzeć się wrażeniu, że Orionka coś knuje. Przecież jeśli  się dobrze zastanowić, to zdobycie Discovery nie było potrzebne do rozpoczęcia negocjacji. Równie  Łańcuch mógł zaproponować przymierze i udostępnić swoje zasoby w zamian za podzielenie się napędem zarodnikowym. Można było nawet pociągnąć temat negocjacji przez kilka odcinków, a porwanie Disco byłoby rezultatem fiaska rozmów albo ultimatum. A tak mamy dość dziwną sytuację, w której zdecydowany agresor okazuje się dążyć do pokoju. Do tego wg scenarzystów skomplikowane traktaty międzyplanetarne zawiera się w ciągu półgodzinnej rozmowy. Nie zrozumcie mnie źle. Sam motyw negocjacji był bardzo ciekawy i wciągający, problem w tym , że należało to jakoś rozłożyć w czasie, dać nam jakieś podstawy, a nie tak „na partyzanta”. Szkoda tego wątku. Zwłaszcza że admirał co chwila wspomina o mitycznym prezydencie tylko po to, by na koniec samemu czytać umowę.
fot. materiały prasowe
+2 więcej
Podobny wątek i ten sam zarzut mam do rozmowy naukowca ze Stametsem. Obaj mają dobre i ciekawe argumenty i całkiem przyjemnie się ich słuchało. Jednak powstaje pytanie: dlaczego teraz? Ekspozycja Łańcucha pod koniec serialu? Scenarzyści chcieli nas zaskoczyć? O tym, że Łańcuch jest szary, a nie czarny powinniśmy się dowiedzieć wcześniej, żeby wiarygodnie podbudować pokazane wątki w tym odcinku. Zastanawiam się, czy twórcy mieli jakiś plan na ten sezon, czy wymyślają go z odcinka na odcinek. Podejrzewam to pierwsze, co jeszcze gorzej o nich świadczy. Osobnym wątkiem jest akcja w stylu Szklanej pułapki, czyli Michael ratująca sytuację. Prawdę mówiąc, nie wiem, jak to ocenić. Wyraźnie widać, że scenarzyści chcieli dać nam trochę akcji i emocji, ale czegoś mi tu brakuje. Nawiązania i wzorowanie się na innych produkcjach nie jest niczym złym, ale trzeba umieć to robić - odpowiednio budować napięcie i dialogi. Bose stopy Michael czy rozmowa przez komunikator nie załatwi sprawy. Inna kwestia to pewien szacunek do widzów. W poprzednim odcinku załoga Osyrri zajęła Disco bez problemu, o czym sama wspomina. Natomiast teraz 5 załogantów bez większych problemów pokonuje przeciwników, którzy nagle przestali być tak groźni. Jak więc ocenić ten odcinek? Jest to o tyle trudne, że ucina się w połowie i nie wiemy, co przyniesie nam finał. Może okaże się, że cały pomysł negocjacji to jakaś skomplikowana intryga Osyrri? I nie zapominajmy o pozostawionych załogantach. Ostatni odcinek będzie miał za zadanie opowiedzieć ich wątek i zamknąć historię Disco. Jak na razie przedostatnia odsłona opowieści mnie rozczarowała dziwnymi zagrywkami i próbami zaskakiwania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj