Ojcostwo to temat przewodni 3. odcinka serialu Star Trek: Picard. To ciekawe, bo motyw ten nie jest często poruszany w serialach. Zdecydowanie więcej czasu poświęca się macierzyństwu. A zostało to pokazane na przykładzie dwóch legendarnych postaci ze świata Star Treka. Rozmowa Rikera z Picardem w barze o synu tego pierwszego jest poruszająca – dwie posągowe postacie rozmawiające o czymś tak przyziemnym, ludzkim. To było niewyobrażalne na takim poziomie w Następnym pokoleniu. Tu zaś w procesie naturalnej ewolucji – jest potrzebne i doskonale rozwija bohaterów. Cały ten motyw potwierdza, że Jean Luc jest ojcem Jacka Crushera. Sam w jakiś sposób odczuwa to, co usłyszał od Rikera lata wcześniej. To samo w sobie obraca się jednak na niekorzyść odcinka, bo odbyło się to zbyt szybko i tym samym zostało zepchnięte w przesadne skrajności, które czuć w zachowaniu Picarda. Jest w tym też sporo nostalgii i dobrze budowanych emocji. Rozmowa Picarda z Beverly o tym, dlaczego mu nie powiedziała, że jest ojcem, to scena na wysokim poziomie. Mamy dwie postacie z legendarnego serialu – jeszcze grane przez tych samych aktorów! – w intymnej rozmowie, która wychodzi od tego, co znamy z TNG. Trudno powiedzieć, jak to odbiorą widzowie, którzy nie znają pierwowzoru. Z pewnością jednak  docenią grę aktorską i scenariusz. To działa. Dobrze też wypada odwrócenie ról na mostku – Riker jest kapitanem, a Picard numerem 1. Ta scena, gdy Picard mówi do Willa, by nazywał go numerem 1, wywołuje uśmiech na twarzy. To taki moment, w którym twórcy doskonale operują nostalgią – z doskonałym wyczuciem, bez żadnych skrajności. Motyw ojcostwa przewija się też w wątku ochrony załogi i decyzjach Rikera. W końcu bohater musi chronić tych, którzy są pod jego opieką. Will wypada w tym momencie lepiej niż Picard, którego reakcje – jak wspomniałem – są niepotrzebnie skrajne i przesadzone. Wybory Rikera mogą wydawać się zbyt pasywne, defensywne, ale biorąc pod uwagę sytuację w mgławicy z pościgiem wroga, wszystko wpada na właściwe miejsce. Bezpośrednie starcie odpada, bo nie mają szans, więc te manewry przekonują i budują dobrą formę rozrywki. Trzeba pochwalić ciekawe pomysły twórców – np. scenę, gdy rozwalona została torpeda tuż przed statkiem wroga.
fot. materiały prasowe
+1 więcej
Na szczęście kwestia relacji Jeana Luca z Jackiem nie wpada w sztampowe rejony, więc nie dostajemy buntowniczego młodzieńca obrażonego na cały świat – jak to często bywa w innych produkcjach poruszających ten temat. Na razie młody Crusher nie irytuje, ale też trudno powiedzieć, że jest zaletą serialu. Krąży pomiędzy legendami, szukając swojego miejsca w fabule. Worf to petarda. Pomysł na tę kultową postać jest znakomity – perfekcyjnie wręcz do niej pasuje. Do tego jego relacja z Raffi trafia w punkt, dając kawał dobrej rozrywki. Ich współpraca bawi i emocjonuje. A powiązanie tego z Vadic i technologią portali dodatkowo intryguje. Karty są powoli odsłaniane. Serial ciągle angażuje i pozwala rozwijać historię nieśpiesznie i stopniowo. Każdy odcinek daje nam coś nowego wraz z rozwojem fabuły. Zupełnie jak w filmie! Kolejny świetny odcinek 3. sezonu Star Trek: Picard to kapitalna rozrywka, na którą długo czekaliśmy.   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj