Darth Bane ma przed sobą klarowny cel – przywrócić świetność Sithów. Teraz, kiedy inni członkowie Zakonu zostali unicestwieni, droga do zrealizowania zamiaru stanęła przed nim otworem.
Tytuł książki nie jest przypadkowy. Już w poprzedniej części cyklu Bane ustanowił nowy porządek w szeregach wyznawców Ciemnej Strony. Od tej pory mogło ich być tylko dwóch – Mistrz i uczeń. Jeden, by władać Mocą, drugi, by jej pożądać. Tylko taki układ gwarantował ciągłe doskonalenie się Sithów.
Nie sposób nie zgodzić się z tym tokiem myślenia, szczególnie w odniesieniu do poprzedniej części cyklu. Wyznawcom Ciemnej Strony narzucono sztywne reguły ograniczające podstawowe założenia ich kodeksu. Wmawiano im, że wszyscy są równi i należy działać wspólnie, nie prowadząc wewnętrznych konfliktów, to jednak prowadziło do osłabienia całej grupy. Silniejsi musieli dopasowywać się do słabszych, zamiast dążyć do prawdziwej potęgi.
Bane stał się więc jedynym Mistrzem Sithów. Potrzebował jeszcze tylko adepta nauk. Cudownym zbiegiem okoliczności, jakich wiele w całym cyklu, napotkał małą dziewczynkę o niesamowitych zdolnościach. Istotka ta w przypływie złości zaszlachtowała dwóch Jedi. Oczywiście okazało się, że jest ona bardzo chętna, by poznać tajniki Ciemnej Strony.
W zasadzie od tego momentu akcja książki przeskakuje o dziesięć lat do przodu. Zannah została uczennicą Mistrza. Darth Bane interesuje się głównie poznawaniem tajemnic dawnych Sithów, poszukuje holocronów i zgłębia tajemnicę ich konstruowania.
Zdecydowanie jest to najsłabsza część cyklu. Akcja toczy się znacznie wolniej niż w Drodze Zagłady. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Poza wyczynami Mistrza i uczennicy autor wplata także informacje o poczynaniach Jedi. Konstrukcja bohaterów w tej części jest również raczej słaba. O ile kondycję umysłową Darth Bane zawdzięczał być może po części pancerzowi z orbalisków, o tyle rozwinięcie psychologiczne Zannah i innych pojawiających się postaci pozostawia wiele do życzenia. Droga Zagłady była pod tym względem nieco ciekawsza i dlatego bardziej odczuwałam lekki niesmak przy lekturze drugiej części. Być może miała na to wpływ także objętość książki i fakt, że została napisana w pięć miesięcy.
Drew Karpyshyn nie jest autorem porywającym. Nie sprawił, że czytałam jego książkę z zapartym tchem, nie mogąc doczekać się tego, co znajdę na kolejnej stronie. Bez wątpienia jest to lektura lekka i nieskomplikowana, ale mimo wszystko można oczekiwać więcej. Pozytywne są natomiast szybkie i niespodziewane zwroty akcji.
Niespecjalnie prezentuje się także okładka Zasady Dwóch. Jest utrzymana w czerwono-czarnej kolorystyce, przedstawia w nieco tandetny sposób dwójkę bohaterów z mieczami świetlnymi. Z całą pewnością taka oprawa graficzna nie zachęca do zakupu. Jedynym przyciągającym elementem wizualnym jest niezmienne logo Star Wars.
W książce tej zamieszczono również streszczenie wydarzeń przedstawionych w różnych publikacjach wydawnictwa i znanych z filmów. Warto przeskoczyć tę część, by nie zepsuć sobie przyjemności poznawania tego, co wydarzyło się dawno temu w odległej galaktyce.
Warto sięgnąć po Zasadę Dwóch, szczególnie po zapoznaniu się z pierwszą częścią cyklu, by poznać dalsze losy Darth Bane`a i jego uczennicy Zannah. Cykl o Sithach jest ciekawy także dlatego, że to jedna z nielicznych publikacji w całości poświęconych Ciemnej Stronie Mocy.
Autor: Drew Karpyshyn
Tytuł: Darth Bane. Zasada Dwóch
Tytuł oryginału: Darth Bane. Rule of Two
Język oryginału: Angielski
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Andrzej Syrzycki
Data wydania: 2010
Oprawa: Kartonowa
Format: 123 x 190
ISBN: 978-83-241-3634-6
Liczba stron: 320
Cena detaliczna: 34,80
[image-browser playlist="607082" suggest=""]