Paul S. Kemp ma na koncie kilka książek należących do starego kanonu Gwiezdnych Wojen, więc jego przejście do nowego jest płynne i wiadomo było mniej więcej, czego po nim oczekiwać. Star Wars. Lordowie Sithów nie rozczarowują.
Książka Star Wars. Lords of the Sith jest pisana z dwóch perspektyw: rebeliantów z Chamem Syndullą na czele oraz Vadera i Imperatora. Dzięki temu na wstępie pisarzowi udaje się wprowadzić bohaterów, których historia potrafi zaciekawić, a ich przemyślenia i decyzje są w stanie momentalnie zainteresować. Najważniejsze jednak, że podczas lektury bez problemu można czuć sympatię do tych dobrych i do tych złych. Jest to coś, co dodaje tej opowieści głębszego wyrazu, szczególnie że po obu stronach mamy też odcienie szarości, granica pomiędzy dobrym a złym zostaje zachwiana i postacie zaczynają kwestionować swoje decyzje.
Kemp dobrze nawiązuje do serialu Wojny Klonów, w którym postać Chama Syndulli występowała, i delikatnie do serialu Star Wars Rebelianci, w którym występuje córka Chama, Hera. Najważniejsze jednak są smaczki w przemyśleniach Vadera, które związane są jeszcze z okresem, gdy był Anakinem Skywalkerem. Kemp pozwala lepiej zrozumieć psychikę Vadera po zaledwie 5 latach od przemiany z Zemsty Sithów. To, jak ten bohater jest targany niepewnościami i dylematami, okazuje się czymś, czego mogło wielu fanom brakować, bo naprawdę mocno udaje się rozwinąć Vadera w stosunku do filmów. Pod wieloma względami przypomina to prace Matthew Stovera, który pozwolił zrozumieć przemyślenia Anakina w książkowej Zemście Sithów.
Najjaśniejszym punktem książki jest jednak relacja Vadera z Imperatorem, która podczas wydarzeń odgrywa znaczącą rolę, ciągle się rozwija i pokazuje coś, co chciałoby się częściej czytać. Pisarz przede wszystkim dodaje jej wyrazu, bo wychodzi ona daleko poza relację mistrz-uczeń - wiele czynników wskazuje, że są to też długoletni przyjaciele. Ciągłe testy, którym Vader poddawany jest przez Imperatora, okazują się ciekawym i ważnym zabiegiem, pokazującym, że prawdopodobnie Imperator cały czas wyczuwał w nim dobro, o którym wiele lat później mówił Luke. Takim sposobem cały czas miał Vadera pod kontrolą. To, jak postrzegany jest Vader przez zwyczajnych rebeliantów i jak ukazywana jest jego niszczycielska potęga, udowadnia też, jak propaganda Imperium skutecznie zniszczyła świadomość o istnieniu Jedi. Ukazano tutaj prawdziwą potęgę Ciemnej Strony Mocy, a choć w pewnych momentach miałem wrażenie, że być może Kemp tu i ówdzie przesadza, to jednak całościowo można to zrozumieć i zaakceptować, bo w końcu dostajemy historię, w której nic nie może mierzyć się z potęgą zła i w której ci źli są tak naprawdę bohaterami, a nie złoczyńcami. Na pewno książka spodoba się każdemu, kto jest fanem Ciemnej Strony Mocy.
Historia ma naprawdę dobre i szybkie tempo, a dzieje się wiele, więc na nudę nie można narzekać. Gdy ostatecznie dochodzimy do wielkiej akcji, na której oparta jest większa część książki, pojawia się mnóstwo emocji, napięcia i ciekawość, bo Imperator tradycyjnie zachowuje się tak, jakby wszystko szło zgodnie z jego planem. Pisarz poświęca odpowiednią ilość czasu na zrozumienie postaci, ich motywacji, relacji pomiędzy nimi i powodów, dla których podejmują określone decyzje. Ciekawym dodatkiem okazuje się Isval, prawą ręka Chama, która przez całą książkę kształtuje się na wartościową i ważną bohaterkę. Znajdziemy też interesujące postacie drugoplanowe, których role rozpisano bardzo sprawnie, więc nie są tylko niepotrzebnymi statystami, których nie da się polubić.
Wydanie książki Star Wars. Lords of the Sith prezentuje się pięknie. Ładna, dopracowana okładka, jakich w starym kanonie nie uświadczyłem, nadal imponuje. Podoba mi się to, jak Urobos podchodzi do wydania, bo można odnieść wrażenie, że dostajemy coś na serio, a nie książkę skleconą na polski rynek po łebkach, ponieważ "fan i tak kupi". W treści znalazło się trochę więcej literówek niż w poprzednich dwóch książkach nowego kanonu, ale nie przeszkadzają one w odbiorze.
Star Wars. Lords of the Sith to obok Star Wars. Tarkin dowód na to, że nowy kanon może mieć dobre, ciekawe historie, które wciągną, zainteresują, wzbudzą emocje i w których będziemy kibicować tym złym. Potęga Ciemnej Strony Mocy dostaje swoje 5 minut i odpowiednio je wykorzystuje.