Powrót Sabine na Mandalore'a w większości odbył się tak, jak moglibyśmy oczekiwać. Każdy etap historii pod wieloma względami był oczywisty, przewidywalny i wręcz oczekiwany. Niechęć klanu Wren do Sabine, zdrada i odkupienie – to wszystko to klisze, które musiały pojawić się w tej historii. Trochę szkoda, że twórcy nie wykorzystali potencjału, by jakoś zaskoczyć, ciekawiej poprowadzić fabułę czy pokazać coś z ważniejszym akcentem na emocje. W pewnym sensie ten odcinek cierpi na to, że dobra, ciekawa historia została skondensowana w zaledwie 40 minutach. Dlatego też postacie zdradzają i zmieniają zdanie z minuty na minutę, co siłą rzeczy razi, gdy jest poprowadzone w taki sposób. To wszystko wpisane jest w tę konwencję, ale przesadna skrótowość po prostu musiała odbić się na jakość i odbiorze. Nie ma jednak to wpływu na to, jak wielkie znaczenie ma ten odcinek dla serialu Star Wars Rebels. Dostajemy kluczową ewolucję Sabine, która z postaci będącej tłem nabrała wyrazu i stała się ciekawą bohaterką, której historię chciałoby się poznać. Jej walka z przeciwnikiem na miecze świetlne jest tutaj najjaśniejszym punktem, bo pokazuje niezłomność, serce postaci oraz zaskakująco dużo napięcia. Udaje się twórcom stworzyć końcówkę z klimatem, jakiego można oczekiwać po serialowych Gwiezdnych Wojnach.
źródło Disney
Mimo wszystko aż do zakończenia pojedynku wszystko wydaje się oczywiste, proste, ale i tak twórcy potrafili zaskoczyć. Odejście Sabine z grupy bohaterów jest niespodzianką, którą trudno byłoby przewidzieć. Ruch znaczący i ważny, bo sugeruje, że naprawdę serial zbliża się ku końcowi. Jako że nic w Gwiezdnych Wojnach nie dzieje się przypadkowo, zastanawiam się, jaki mają plan wobec wątku Mandalore'a i odnalezienia prawdziwego przywódcy. Pachnie mi to tworzeniem fundamentów pod nowy serial lub historię opowiadaną w innym medium. I co jak co, ale dobrze im to wychodzi, bo chciałoby się poznać odpowiedź. Nie brak też sytuacji istotnych dla oblicza kanonu. Bardzo intryguje nazwanie gubernatora planety Ręką Imperatora. Każdy znający stary kanon Gwiezdnych Wojen skojarzy formułę z Marą Jade. Trzeba przyznać, że pierwszy raz usłyszeliśmy to w nowym kanonie. Może to mieć znaczenie w przyszłości, czego oczekuję, bo takie smaczki nie są wprowadzane przypadkowo. Może to pierwszy krok do wprowadzenia Mary? To naprawdę dobry, mocny odcinek serialu Star Wars Rebels, który cierpi przez przesadną skrótowość i kondensację historii. Mimo tego, frajda jest, klimatu nie brakuje i ogląda się dobrze. Tak jak trzeba.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj