Oba odcinki kręcą się wokół wątku walki o Mandalore'a, której przewodzi Sabine Wren oraz jej przyjaciele Jedi. Dave Filoni i spółka od początku pokazują, że kompletnie nie czują tego tematu i nie są w stanie pokazać tej batalii w sposób interesujący. Wojna domowa to nie jest ustawka paru osób, jaką nam pokazują, więc całe wydarzenie traci na autentyczności w momencie, gdy widzimy, kto walczy i jakie to siły. Nie mówię, by od razu wprowadzać w serialu epicki rozmach (aczkolwiek podczas bitew kosmicznych byli temu blisko w poprzednim sezonie), ale jak poruszamy taki wątek, nie możemy mówić, że po stronie dobrych jest dosłownie kilka osób. Przez takie uproszczenia cały zabieg traci na sensie i rzetelności. To jednak jest detal, bo nawet wykonanie tego, co dostajemy, nie jest najlepsze. Przede wszystkim twórcy popełniają błędy z początków serialu, gdzie przez absurdalnie głupie zagrywki infantylizują serial bardziej, niż powinni. To doskonale widać podczas początkowego ataku, gdy Ezra ma bezsensowe problemy z rakietowym plecakiem. Być może takie zagrywki mogą bawić dzieciaki, nie przeczę, ale z perspektywy fabularnej, ani to śmieszne, ani sensowne. Powaga sytuacji jest psuta przez bardzo nieudane próby rozbawiania. Taką wisienką na torcie jest gag z Ezrą, który tłumaczy jej ojcu, że on nie jest z Sabine na polu romantycznym. Trudno nie kryć zażenowania tym, jak ograny gag jest siermiężnie wprowadzany. Coś takiego może działać, gdy jest dobrze wykorzystane scenariuszowo oraz z wyczuciem czasu w danej scenie. Tutaj jest wymuszone i sztuczne. Same walki z imperialnymi są niestety nudne, bo twórcy - podobnie jak w pierwszym sezonie - nie są w stanie zbudować klimatu oraz atmosfery zagrożenia. Dlatego jest to pusta nawalanka bez emocji, bo imperialni w czasie tych walk nie trafili nikogo z dobrych Mandalorian. A wtedy całość traci na znaczeniu. Te pojawiło się na chwilę w mocnej końcówce pierwszego odcinka, gdzie matka i brat Sabine zginęli przez maszynę, którą młoda Mandalorianka stworzyła. Mroczny, świetny i emocjonujący zabieg mógł być jasnym punktem w historii serialu oraz dowodem dojrzałości twórców. Dlatego jeszcze bardziej mnie irytuje totalne popsucie sprawy w drugim odcinku, gdzie matka i brat bez sensownego usprawiedliwienia, przeżyli. Ot, tak cała dramaturgię, klimat i sens tej historii wyrzucono do kosza. W sumie to inwigilacja imperialnego niszczyciela w drugim odcinku to już tyrada absurdów i naciągnięć. I mówię tutaj o sytuacjach, które są wątpliwe nawet w konwencji serialu animowanego. Brak wykrycia tajemniczej grupy napastników zbliżających się do niszczyciela to raz, a dwa to fakt, że w ogóle przez chwilę nikt nie zauważył ludzi, którzy jednak rzucają się w oczy swoimi strojami. Przekroczenie granicy zawieszenia niewiary przez twórców jest tutaj zbyt wyraźnie. Nieźle natomiast wygląda konfrontacja z Saxonem przy maszynie. Jest trochę mroczniej, poważniej i przede wszystkim bardziej emocjonująco. I oczywiście to też popsuto absurdalnym pozwoleniem Sabine na grzebanie przy maszynie bez żadnej kontroli. W dzisiejszych czasach dzieci mają do czynienia z popkulturą w różnych formach. A przecież grupą docelową nie są 5-latkowie, ale bardziej 10-latkowie lub starsi. I sądzę, że takie dziury fabularne mogą nawet urągać ich spostrzegawczości. Zbyt duże uproszczenia. Nawet jak na ten serial. Trochę irytuje potraktowanie znaczenia Sabine w całym konflikcie. Gdy tylko pojawia się Bo Katan (fajnie jest znów zobaczyć tę postać!). Sabine ot tak lekceważy to, w co niedawno wierzyła, i chce jej oddać dowództwa. Trudno przekonać się do wiarygodności takiego zachowania, biorąc pod uwagę znaczenie fabularne początku tego wątku z poprzedniego sezonu. Zwłaszcza że Bo Katan jednak obejmuje w końcu dowództwo. I takim sposobem zmarnowano ciekawy potencjał na rozwój Sabine Wren. Rozczarowujące.
Star Wars Rebels rozpoczęli się kiepsko, nieciekawie i z masą błędów popełnionych przez twórców. Konwencja serialu animowanego to jedno, ale twórcy wrócili do najgorszych rzeczy, jakie można było oglądać w pierwszym sezonie. W poprzednich seriach pokazali, że stać ich na o wiele więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj