Stewardesa w nowych odcinkach oferuje bardzo ciekawą wiwisekcję stanu psychicznego głównej bohaterki. Dobrze, że twórcy postanowili skupić się na jej wewnętrznych rozterkach. Szczególnie świetnie wypada wątek, w którym Cassie godzi się ze swoją przeszłością. Doskonała pod względem emocji jest rozmowa z matką, w którą brawurowo wcieliła się Sharon Stone. Aktorka jest bardzo krótko na ekranie, jednak to wystarczy, aby zaprezentować bohaterkę z dobrej strony. Matka Cassie w wydaniu Stone to osoba rozchwiana emocjonalnie i straumatyzowana, podobnie jak córka. Jej relacja z Cassie jest mocno toksyczna. Scena zakończenia ich konwersacji emanuje wyjątkową siłą i zostaje pod powiekami widza na dłużej. Cassie to bohaterka, z którą można się utożsamić i jej kibicować - nawet jeśli robi coś głupiego. Omawiane odcinki są tylko potwierdzeniem tej tezy. Bohaterka w wykonaniu Kaley Cuoco to postać doskonała w swoich niedoskonałościach. Czynnik ludzki pięknie objawia się w wątku walki z uzależnieniem od alkoholu. Stewardessa cały czas się potyka, jednak koniec końców znajduje światełko w tunelu. A my ciągle trzymamy za nią kciuki. Dobrze, że twórcy nie utrzymują długo podniosłego, pełnego dramatyzmu klimatu. Potrafią rozładować napięcie, gdy staje się nie do zniesienia. Świetnym przykładem jest moment, gdy po rozmowie Cassie z matką przechodzimy do sensacyjnej sceny, gdy nasza stewardesa z bratem uciekają przed Koreańczykami. 
fot. HBO Max
I w tym miejscu płynnie chciałbym przejść do elementu, który wydaje mi się najsłabszym ogniwem nowych odcinków, mianowicie fabuły, a raczej jej prowadzenia. W omawianych epizodach mamy prawdziwe pomieszanie z poplątaniem - oto fałszywa Cassie, wątek Megan i Koreańczyków, para, która włamała się do domu Cass, relacja Annie i Maxa i jeszcze kilka innych, pomniejszych historii. Niestety, w wielu momentach wspomniane elementy nie przenikają się płynnie, raczej stanowią jeden wielki miszmasz, w którym niektóre kwestie są naprawdę dobrze napisane, a inne po prostu przeszkadzają. Mimo że dobre aspekty przeważają nad tymi słabszymi, to nie ukrywam, że w kilku momentach pojawiły się zgrzyty, które sprawiły, że nie mogłem w pełni bawić się opowieścią. Sama produkcja stoi na postaciach, co bardzo dobrze pokazują omawiane odcinki. Świetnie, że twórcy zdecydowali się na powrót Megan i Mirandy, ponieważ bohaterki wniosły sporo lekkości do produkcji. Szczególnie Miranda ze swoim socjopatycznym podejściem do życia i czarnym humorem dobrze sprawdziła się w gościnnym występie. Chciałem zobaczyć ją z Cassie ponownie w akcji i się doczekałem. Natomiast Megan ma ciekawy wątek solowy - twórcy wrzucają ją w coraz to bardziej absurdalne historie, do których bohaterka pasuje zaskakująco dobrze. Świetnym przykładem jest wątek związany z poszukiwaniem walizki  (z całkiem przyzwoitym występem Izy Miko).  Nowe odcinki Stewardesy stanowią bardzo dobry przykład tego, w jaki sposób powinno się rozwijać postacie w serialu. Nie obywa się bez pewnych słabszych elementów, jeśli chodzi o fabułę, jednak to cały czas kawał dobrej rozrywki. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj