Historia największego sportowego oszustwa świata trwała około 20 lat. W filmie ukazano ją praktycznie od początku, tj. od pierwszego Tour de France, aż do ostatniego wyścigu. Pomijane są praktycznie wątki osobiste, jednak nie do końca, bo od czasu do czasu takowe się pojawiają (jak np. poznanie życiowej partnerki oraz ślub, które łącznie trwają minutę). I niestety jest to, moim zdaniem, wada. Cały obraz trwa około 100 minut i po prostu jest to za mało na przedstawienie tylu lat życia Armstronga. Całość wydaje się przez to bardzo chaotyczna i tak naprawdę widz nie ma możliwości w żaden sposób zbliżenia się do filmowego Lance’a. W głównego bohatera afery dopingowej wcielił się Ben Foster i trzeba przyznać, że wybór tego aktora był strzałem w dziesiątkę. Ukazał on Armstronga jako bezwzględnego człowieka, któremu zależy tylko i wyłącznie na zwycięstwie. Bardziej przypomina on szefa mafii aniżeli sportowca. Jest to wiele razy podkreślane, chociażby podczas wyścigów, gdy grozi innym kolarzom, mówiąc o swoich wpływach i pieniądzach. Foster w znakomity sposób ukazał nam osobę, która z jednej strony chce być wsparciem i inspiracją dla ludzi cierpiących na nowotwory, ale jest to tylko maska, przywdziewana przez człowieka, którego obsesją jest wygrywanie i bycie najlepszym za wszelką cenę. No url Innymi bohaterami tego dramatu są: dziennikarz sportowy David Walsh (Chris O’Dowd), dr Ferrari (Guillaume Canet) oraz kolarz z drużyny Lance’a - Floyd Landis (Jesse Plemons). O ile dwie pierwsze persony są dość typowe - dziennikarz wietrzący spisek, któremu nikt nie wierzy, oraz oszalały na punkcie ulepszania ludzi naukowiec (co swoją drogą w kontekście całego filmu jest trochę absurdalne) – to ta ostatnia jest naprawdę ciekawa. Floyd Landis był człowiekiem, który posłusznie poddawał się terapiom dopingowym, jednak (z powodów rodzinnych chociażby) nie do końca był do nich przekonany i cały czas nie zgadzał się na kreowanie na gwiazdę tylko i wyłącznie Armstronga. On też, swoimi zeznaniami, zaczął całą aferę dopingową. Moim zdaniem postać grana przez Plemonsa wypada o wiele ciekawiej od głównego bohatera i w pewnych momentach trzyma na swoich barkach cały obraz. Wizualnie The Program przedstawia się, moim zdaniem, bardzo dobrze. Wyścigi kolarskie, czyli esencja całego przedsięwzięcia, wyglądają dynamicznie, a pomiędzy poszczególne ujęcia (wyścigów) bardzo często domontowane zostały materiały archiwalne. Podczas zawodów towarzyszy nam klasyczny brytyjski rock, co tylko dodaje im uroku. Samo wydanie DVD niestety nie zachwyca. Nie zawiera żadnych dodatków, a szkoda, bo ten temat aż prosił się o dodanie materiałów archiwalnych z wyścigów, konferencji prasowych czy wywiadów. Wydawca zmarnował potencjał, jednak mimo wszystko warto sięgnąć po ten tytuł, aby poznać cały przekręt dopingowy od środka. Pomimo wielu wad reżyserowi nie można odmówić tego, że przedstawił problem z iście dokumentalnym zacięciem.
źródło: Monolith
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj