Od pierwszych minut w oczy rzucają się świetnie zrealizowane kadry przedstawiające Rzym. Nie ma jednak obaw, że ładnie pokazana architektura Wiecznego Miasta to jedyne, co serial ma do zaoferowania. Netflix, inwestując w lokalne produkcje, daje nam znakomitą okazję do zwiedzenia zupełnie innych miejsc oraz przeżycia nowych historii, których nie da się opowiedzieć w amerykańskiej scenerii. Za serial odpowiada Stefano Sollima, reżyser m.in. takich seriali jak Romanzo Criminale - La serie i dobrze znana Gomorra. W 2015 roku nakręcił też film zatytułowany Suburra, ukazujący Rzym rządzony nie tylko przez polityków, ale także mafię. Netflix, tworząc serialowy prequel filmu, postarał się o to, aby te dwie produkcje były ze sobą zgrabnie połączone. Nie trzeba jednak znać twórczości tego reżysera, by bez kłopotu wejść w przedstawiony przez niego świat. W serialu toczy się zatem walka pomiędzy mafią i politykami o tereny położone w Ostii, nadmorskiej dzielnicy Rzymu. Nieruchomości sprzedaje zadłużona Stolica Apostolska, a chętnych do zakupu nie brakuje. Sprawa dodatkowo komplikuje się przez odejście ze stanowiska burmistrza Rzymu, przez co wszystkie zainteresowane strony mają czas do następnych wyborów, by zdobyć upragnione tereny. Głównych bohaterów mamy trzech - Aureliano (Alessandro Borghi), Spadino (Giacomo Ferrara) oraz Gabriele (Eduardo Valdarnini). Dzieli ich znacznie więcej niż łączy, ale nie przeszkodziło to im w nawiązaniu współpracy i włączeniu się do walki o pożądane przez wszystkich tereny. Dzięki temu cała trójka młodych bohaterów ma szansę sama decydować o swoim losie, bo jedyne, co mają wspólnego, to zależność od własnych rodzin i ich decyzji. Suburra poświęca bardzo dużo czasu bohaterom i szybko możemy się przekonać, że będą stanowić o sile tego serialu. Problemy trójki wspomnianych postaci są bardzo różne i świetnie nakreślone. Każdy ma tutaj rzeczywiste i sensowne motywy. Widz może także wybrać sobie bohatera, któremu będzie w tej historii kibicować, bo choć nikt nie jest tam święty, to każdego można polubić. Suburra nikogo nie oszczędza - nie ma tu szczęśliwego geja, jest czarnoskóra prostytutka, a idealny model rodziny zobaczymy tylko na zdjęciu. Nie oszczędzono nawet Stolicy Apostolskiej. Ostro dostaje się księżom i można mieć momentami wrażenie, że Watykan zahacza o stereotypowe myślenie (seks i korupcja), ale nie jest to pokazywane zbyt nachalnie i z perspektywy całej serii ma to sens. Twórcy kapitalnie radzą sobie z przeplataniem wszystkich wątków. Czasami może się wydawać, że Rzym jest małym miasteczkiem i każdy wreszcie wpadnie na każdego, ale może się podobać to, jak wszystko zostało świetnie wyważone, jak każdy z bohaterów został należycie potraktowany. Widać, że twórcy bardzo dobrze czują się nie tylko prowadząc wątki polityczne, ale także zajmując się psychologiczną stroną człowieka. Czasami może brakuje szybszego tempa oraz większej dawki zaskoczeń, ale nie o to w tym serialu chodzi. Suburra pokazuje przede wszystkim świat, któremu daleko do ideału. Na pewno pojawią się w kontekście tego serialu liczne porównania do Gomorra i innych seriali traktujących o mafii. Suburra jest jednak wyjątkowa i niezwykle wciąga we włoski, przestępczy świat. Wszystkie wątki są ciekawe (może prócz tego dotyczącego polityka-idealisty pragnącego wreszcie stać się mężczyzną) i bardzo dobrze rozpisane. Można oczywiście znaleźć tutaj wiele podobieństw do kina mafijnego, ale Suburra nie opiera się na znanych motywach. Sama w sobie stanowi coś bardzo oryginalnego. Inaczej też wyglądają profile gangsterów, a przemoc pokazywana jest bez zbędnej przesady.
Na uwagę zasługuje też świetna realizacja i aktorstwo. Mamy tu pięknie prezentujące się kadry i fabułę, której trudno jest cokolwiek zarzucić. Zakończenie serialu jest otwarte i wypada mieć tylko nadzieję, że Netflix jeszcze raz pozwoli nam spędzić czas w pięknym, ale brudnym od środka Rzymie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj