Bez sufrażystek nie byłoby takiego świata, jaki znamy teraz. Dziś wydaje się to nie do pomyślenia, by kobiety nie mogły głosować, nie miały prawa do wykształcenia i podejmowania decyzji o swoim zawodzie i przyszłości. Na początku XX wieku to była jednak rzeczywistość, której grupa odważnych, silnych i bezkompromisowych kobiet postanowiła się przeciwstawić. W ten sposób rozpoczął się ruch sufrażystek, które były pierwszymi na świecie feministkami. Sarah Gavron nakręciła swój film, by złożyć tym kobietom hołd i podziękowanie. "Suffragette" skupia się wokół postaci Maud, żony i matki, która ciężko pracuje w pralni, a oprócz tego zajmuje się synem, mężem i domem. Jej życie nie jest interesujące ani łatwe, ale jest stabilne i Maud wydaje się być pogodzona ze swoją sytuacją. Trudno jej sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej, skoro w ten sposób żyją wszystkie jej sąsiadki, znajome czy krewne. Ona sama w pralni pracuje od 7 roku życia i nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Kiedy do jej życia wkraczają sufrażystki, na początku jest nieufna, trochę przestraszona, nie widzi sensu w ich działaniu. Sukcesywnie jednak w Maud dojrzewa potrzeba walki i buntu, potrzeba odzyskania prawa do stanowienia o sobie samej. [video-browser playlist="755259" suggest=""] W rolę Maud brawurowo wcieliła się Carey Mulligan, która jest najjaśniejszą gwiazdą filmu. Jej kreacja jest zachwycająca, bardzo skromna i surowa, a jednocześnie pełna emocji i sprzeczności. To postać wielowymiarowa, bardzo głęboka. Mulligan doskonale sportretowała kolejne etapy zmiany bohaterki - od posłusznej żony i pracownicy do silnej, twardej i gotowej do poświęceń buntowniczki. Mulligan w "Suffragette" partneruje wspaniała Helena Bohan Carter, a Meryl Streep w filmie pojawia się tylko na chwilę, ale mimo tego zdążyła pokazać swoją charyzmę. "Suffragette" to porządnie zrealizowany dramat, który niestety ma spore problemy scenariuszowe. Mimo doskonałego aktorstwa odczuwa się stereotypowość postaci. Tendencyjnie zostali pokazani mężczyźni (czy wszyscy oni w tamtych czasach byli podłymi, okropnymi ludźmi?), ale też i postacie kobiece wpadają w pułapkę schematu. Brakuje w nich jakiejś iskry, większej barwy. Chciałabym widzieć na ekranie więcej wątpliwości, więcej refleksji, więcej strachu. Sufrażystki były niezłomne i odważne, ale były tylko istotami ludzkimi, które musiały potem mierzyć się z niełatwymi konsekwencjami swoich czynów. Czytaj także: „Pakt z diabłem”: Depp znów zachwyca – recenzja Chciałabym też, by "Suffragette" pokazała szerszy obraz problemu, by nie skupiała się tak mocno na jednej postaci. Liczyłam na to, że film będzie dużo bardziej przekrojowy. Wydaje mi się, że po rozbudowaniu scenariusz Abi Morgah byłby świetnym materiałem na serial, w którym można by pokazać dużo więcej. "Suffragette"jest dokładnie takim filmem, jakim powinna być: porządnie zrobionym, świetnie zagranym, poruszającym wszystkie odpowiednie i wymagane wątki. Filmem poprawnym. Szkoda jednak, że zabrakło odwagi na to, by uczynić go filmem łamiącym konwenanse, tak jak łamały je sufrażystki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj