Otwierający zeszyt recenzowanego komiksu koncentruje się na dalszych działaniach odmienionego Lexa Luthora, który próbuje dowiedzieć się, kim w rzeczywistości jest nowy Superman – niespodziewanie przybyły do Metropolis, tuż po śmierci tamtejszego Ostatniego Kryptończyka. Luthor postanowił porzucić Apokolips, w którym zamieszkał tuż po wydarzeniach opisanych w ostatnich tomach serii Liga Sprawiedliwości z Nowego DC Comics (rewelacyjna Justice League, Vol. 7: Darkseid War Part 1). Na swój nieco kontrowersyjny sposób zdecydował się walczyć w swym ukochanych mieście, w imię sprawiedliwości i praworządności. Lex upamiętnia zmarłego Supermana, dyskutując w międzyczasie z Batmanem, Wonder Woman i pozostałymi członkami Ligi Sprawiedliwości. Z niekrytym zaciekawieniem obserwujemy jego przemyślenia odnośnie misji Kryptończyka, walkę z lokalnymi przestępcami oraz światłe plany na przyszłe życie pod postacią krystalicznego bohatera. Prawdziwe intencje łysego geniusza zbrodni zapewne zostaną odsłonione w kolejnych tomach Action Comics, jednakże powinniśmy pogratulować Jurgensowi nieszablonowego spojrzenia na postać nieobliczalnego Luthora. Ciąg dalszy niniejszego dzieła dostarcza nam sporą dawkę emocji, zaskakujących twistów fabularnych oraz dobrze przemyślanych i poprowadzonych scen. We wcześniejszym tomie zdolny scenarzysta zafundował nam istną sensację, w postaci mężczyzny podającego się za Clarka Kenta. Nowy Superman próbuje rozgryźć prawdziwą tożsamość owego uzurpatora. Zabiera nawet młodzieńca do ukrytej na Arktyce Fortecy Samotności, przeprowadzając na jego ludzkim ciele szereg badań. Jednocześnie Człowiek ze Stali próbuje dowiedzieć się kto stoi za pojawieniem się w Metropolis Doomsdaya. Gdy wraca do Metropolis w towarzystwie zagadkowego Clarka Kenta, okazuje się że budynek korporacji Genetricron zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Na dokładkę otrzymujemy dalsze losy nowej Lois Lane, która zajmuje miejsce zaginionej Lois z Nowego DC Comics w siedzibie Daily Planet. Kobieta stara się ponadto odkryć powody zniknięcia jej odpowiedniczki z tego świata oraz sprowadzić ją z powrotem. Dodatkowo jesteśmy świadkami przybycia nowej superbohaterki, płonącej wersji Superwoman oraz poczynań małoletniego Jona Kenta.
Źródło: Egmont
Superman: Action Comics Vol. 2: Welcome to the Planet to zdecydowanie spokojniejszy tom niż jego poprzednik. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia ze słabym, nudnym i zupełnie niepotrzebnym komiksem superbohaterskim. Wręcz przeciwnie. Dan Jurgens w interesujący sposób zaprezentował klasycznego Supermana, jakże odmiennego od jego młodszej (nieudanej) wersji z Nowego DC Comics. Ciekawie wypada kreacja Lexa Luthora, którego motywacje i przemyślenia są jak najbardziej wiarygodne i uzasadnione. Strzałem w dziesiątkę okazało się również wprowadzenie do fabuły przeciętnie wyglądającego Clarka Kenta, którego rozmowy z Supermanem są emocjonujące i wciągającego. Szkoda tylko, że w recenzowanym komiksie zabrakło pełnokrwistych złoczyńców, a przyczajony wróg nadal ukrywa się w cieniu. Na wyróżnienie zasługuje także warstwa graficzna rzeczonego albumu. Drużyna rysowników, na czele z Patchem Zircherem, Tomem Grummettem i Stephenem Segovią, dobrze wywiązała się z postawionego zadania. Bezbłędnie wygląda klasyczny Superman, a także jego ludzkie wcielenie – fajtłapowaty Clark Kent oraz Lois Lane. Apetycznie wypada kreacja nowej Superwoman oraz Jona Kenta alias Superboya. Ponownie słowa uznania za garść doskonałych okładek kolejnych zeszytów, zwłaszcza tych autorstwa Gary’ego Franka oraz Brada Andersona.
Cykl Action Comics za sprawą recenzowanego tomu należy uznać za jeden z ciekawszych tytułów wśród wydawanych u nas komiksów z DC Odrodzenia. Ciąg dalszy zapowiada się nad wyraz obiecująco. Zapewniam, jest na co oczekiwać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj