Fabularnie najnowszy film Refna jest niezwykle ubogi. To banalna historyjka o zemście, o której nic więcej powiedzieć nie można. Reżyser traktuje ją jako pretekst do analizy ludzkiej natury. Całą narrację opiera na symbolice - niczego, co widzimy, nie można traktować dosłownie. Każda scena ma drugie dno. Refn wymaga od widzów skupienia, ciągłej analizy i myślenia. 

Wszystko jest oparte na niezwykłej sferze wizualnej. Fantastyczne zdjęcia są dopracowane w najmniejszym szczególe. Wszystko w starannie przygotowanym ujęciu ma swoje znaczenie - wszystko na ekranie jest środkiem, który ma budować symboliczną narrację opowieści. Do tego dochodzi wyśmienita gra świateł, która dodatkowo pobudza zmysł wzroku. Refnowi trzeba przyznać, że znakomicie buduje atmosferę. Od początku jest ona hipnotyczna i niebywale intrygująca. Poza wizualną sferą, wpływ na to ma muzyka Cliffa Martineza. Stworzony klimat ma w sobie coś niezwykłego, co sprawia, że obraz ogląda się z nieukrywaną ciekawością.

Problem Tylko Bóg wybacza leży tak naprawdę w samej koncepcji filmu. Otrzymujemy tylko i wyłącznie symbolikę, która momentami jest zbyt nieczytelna, by mogła zmusić widza do myślenia. Nie ma w tym filmie zbyt wiele treści, a emocji w ogóle nie czuć. Refn za bardzo stara się bawić konwencją i tworzyć wymyślne ujęcia naszpikowane dwuznacznościami, na czym traci sama opowieść. Takim sposobem oglądamy miły obrazek, który jest pozbawiony drugiego dna. Wizualne eksperymenty reżysera przytłaczają nawet chęć opowiedzenia w sposób niejednoznaczny jakiejś historii, która znika pod tą warstwą przepychu.

Po seansie w pamięci pozostaje jedynie Kristin Scott Thomas. Jej kreacja matki bohaterów jest zaskoczeniem. Już w pierwszej scenie widzimy ją ucharakteryzowaną na słodką blondynkę, co w pierwszym spojrzeniu kłóci się z tym wszystkim, co aktorka wcześniej robiła. Spisuje się jednak wyśmienicie w tej roli, tworząc coś wyraźnie niepodobnego do siebie. Tego samego nie można powiedzieć o Goslingu - w większości scen z grobową miną patrzy w kamerę lub przechadza się spokojnym krokiem z jednej na drugą strony kadru. Gdy większość scen  z jego udziałem tak wygląda, zaczyna to naprawdę męczyć. Porównując do poprzednich filmów Refna, aktor w tej produkcji wypada najsłabiej. Nie można tego zarzucić samemu Goslingowi; aktor po prostu nie ma czego grać.

Tylko Bóg wybacza to piękny, symboliczny obrazek, ale momentami zbyt niezrozumiały, zagmatwany, pozbawiony głębszego sensu i emocji. Refn chciał coś opowiedzieć, ale wszystko ginie pod tym wizualnym splendorem, pozostawiając typową produkcję prezentującą przerost formy nad treścią.

Za umożliwienie uczestnictwa w seansie filmu dziękujemy Multikino.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj