Pomysł na znalezienie winowajców zamachu możemy zaliczyć do udanych. Jest dobry, bezwzględny i w stylu naszej tytułowej rodzinki. Plus również za to, że wykonanie spada na kardynała Sforzę, który w końcu dostaje więcej czasu ekranowego i ma coś istotniejszego do roboty. Stronę konfliktu zdecydowanie wybrał i możemy go szczerze ochrzcić siepaczem Borgiów. Sceny z namawianiem innego kardynała do przyznania się do winy również możemy zaliczyć do udanych. Szczególnie nieźle wypada rozmowa Sforzy z papieżem na temat ich wspólnych działań. Świetny Jeremy Irons i dylemat moralny kardynała, którego decyzja będzie mieć kolosalny wpływ na duszę, przeżycie i przyszłość jego osoby w świecie, w którym Borgia są coraz bardziej znienawidzeni.
Szkoda, że nie pociągnięto kompletnie głównego wątku konfliktu z Katarzyną. Zostaje on odłożony na bok. Zamiast tego więcej czasu dostaje Lukrecja, która wykorzystuje swoją seksualność do kuszenia. Jej relacja z bratem coraz bardziej kieruje się w stronę kazirodztwa. Cezar z trudem opiera się manipulacji Lukrecji, ale prawdopodobnie, jak na razie, ona robi to z nudów, dla zabawy i chyba sama jeszcze nie chce, aby do czegoś doszło.
[image-browser playlist="590582" suggest=""]©2013 Showtime
Innym ważnym aspektem odcinka jest wigor papieża, który nie może spółkować z kochanką. Śmiało możemy powiedzieć, że jest to najsłabszy wątek odcinka, który niczego interesującego nie wnosi. Ciągłe rozmowy o tym, czy papież może uprawiać seks, czy ma problemy zdrowotne, jakie są tego powody, nie są czymś, czego szukam w Rodzinie Borgiów. Na plus zaliczam zachowanie żony Rodrigo, która pokazuje niezłe umiejętności manipulacji. Wiadomo już, po kim tę zdolność odziedziczyła Lukrecja.
Końcówka miała być zaskakująca, ale jest mało satysfakcjonująca. Gdy mamy scenę, kiedy kardynał prosi o prywatną spowiedź, kolejne minuty daje się przewidzieć bez najmniejszego problemu. Głównie dlatego, że mowa o kardynale, który wcześniej pokazywał bezwzględne metody uwalniając Della Rovere. Szkoda, że twórcy serialu raczą nas takim banalnym rozwiązaniem.
Odcinek zaledwie poprawny, któremu nie udaje się utrzymać wysokiego poziomu premiery i uraczyć nas znakomitą rozrywką.