Po zeszłotygodniowych zawirowaniach emocjonalnych w rodzinie Pearsonów, twórcy dali nieco odetchnąć widzom w nowym odcinku This Is Us, który był zdecydowanie spokojniejszy niż poprzedni. Co nie oznacza, że nic ciekawego się nie wydarzyło! Duża liczba wątków, które co prawda nie były jakoś szalenie pasjonujące, jak na ten serial, podtrzymywała zainteresowanie wydarzeniami, nie pozostawiając miejsca na nudę. Najbardziej intrygował wątek Randalla, który wcielił się w detektywa, szukając tajemniczej kobiety, którą William obdarzył uczuciem. W tych poszukiwaniach można było odnaleźć szczyptę humoru, szczególnie widząc niepohamowany, niemal dziecięcy entuzjazm głównego bohatera. Świetnie też zadziałała niespodzianka, że muzą Williama, dla której napisał wiersz, była Billie Holiday namalowana na muralu. To było w stylu Tacy jesteśmy, którzy potrafią wzbudzić ciepłe uczucia w widzach. Na szczęście też ten wątek nie stanowi mało znaczącego zapychacza, ponieważ te wydarzenia pchnęły Randalla do próby zjednoczenia sił z Beth, która jak się okazuje pracuje w urbanistyce. Sądząc po minie żony raczej możemy się spodziewać spięć w małżeństwie, a to byłaby odświeżająca odmiana i urozmaicenie w perfekcyjnej rodzinie Pearsonów. Warto też dodać, że poznaliśmy losy kota o imieniu Clooney po śmierci Williama, choć nie sądzę, aby ta tajemnica spędzała sen z powiek widzów. Ważne, że twórcy wyjaśnili tę zagadkę, która stanowi bardziej ciekawostkę niż kluczowy element fabularny. Na pochwałę na pewno zasługuje wątek Kate, która nieoczekiwanie zaprzyjaźnia się z Madison. Jednak najistotniejsze w nim było podejście twórców do problemów z zaburzeniem odżywiania, które objawia się wieloma formami. Bardzo mądrze, ale jednocześnie ostrożnie podeszli do tematu, który wbrew pozorom jest bardziej skomplikowany, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Choć Kate próbowała wytłumaczyć swoje zachowanie oraz wewnętrzną walkę z nadwagą, wciąż jej słowa niewiele wyjaśniają, ale zasygnalizowały, że problem sięga znacznie głębiej. Może się podobać ewolucja tej bohaterki, która powoli zaczyna odkrywać, a my wraz z nią, źródło tego stanu rzecz, a także cieszy to, że stawia czoła swoim demonom. Ponadto Madison odegrała nieco większą rolę niż zwykle w epizodzie Tacy jesteśmy, co ociepliło jej wizerunek i na pewno zyskała trochę sympatii wśród fanów serialu. Z kolei najsłabiej prezentował się wątek Kevina, który niczego nowego nie wniósł do fabuły. Dużo było mowy o niezwykłej miłosnej więzi łączącej Rebeccę i Jacka oraz o roli Miguela w życiu Pearsonów. Już wiele razy mogliśmy się o tym przekonać oglądając retrospekcje, a co najwyżej utwierdziło nas o wyjątkowości ich związku. Natomiast te rozmowy są ważne dla postaci Kevina, który dopiero teraz ma okazję zrozumieć rodziców i przemyśleć pewne sprawy na spokojnie. Oby tylko te sceny przyniosły efekt w kolejnych odcinkach i pozwoliły temu bohaterowi zrobić krok naprzód, tak jak to się dzieje z Kate. Wtedy będziemy mogli wybaczyć ich monotonność i mdłość. Natomiast retrospekcje Jacka i Rebecci znowu pełniły rolę uzupełniającą do wydarzeń rozgrywających się w teraźniejszości. Obserwowaliśmy zmagania nastoletniego rodzeństwa ze swoimi problemami i ograniczeniami, a także Miguela, którego życie nie oszczędzało w tamtym czasie. Natomiast ten wypad do centrum handlowego nie byłby wart uwagi, gdyby nie dwa istotne szczegóły, które przybliżają nas do momentu śmierci Jacka, dające nam jasne wskazówki, co do tego rozdzierającego serce wydarzenia. Najazd kamery na niedziałający czujnik dymu, który potrzebuje nowych baterii sugeruje, że to jeden z najważniejszych elementów prowadzących do tragedii. Jeszcze nie wiemy, jaką rolę odegra decyzja o założeniu własnej firmy przez Jacka, ale to też wydaje się być niebagatelną sprawą biorąc pod uwagę jego wielkie zaangażowanie wyznaczonym celom. W każdym razie to właśnie końcówka wywołała największe emocje, bo powoli wszystko zaczyna się układać w jedną całość. A bliskość wyjawienia przez twórców dramatycznych wydarzeń z przeszłości jest wyraźnie odczuwalna. Warto wspomnieć, że twórca serialu, Dan Fogelman, w jednym z wywiadów powiedział, że nie będziemy musieli na nie czekać do ostatniego odcinka sezonu, co tylko wzmaga uczucie oczekiwania i nerwowości. W porównaniu do zeszłego tygodnia nowy odcinek Tacy jesteśmy nie przyniósł większych emocji, ale za to był solidny, interesujący, a chwilami zabawny. Raczej nie powinniśmy się spodziewać, że już w kolejnym epizodzie twórcy zaskoczą nas obrazkami związanymi bezpośrednio ze śmiercią Jacka, ale nadszedł czas, aby przygotowywać widzów na tę chwilę. Spokojniejszy odcinek był potrzebny, żeby teraz emocje mogły wzrastać, aż do najbardziej wzruszających momentów serialu, które zbliżają się wielkimi krokami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj