Tacy właśnie jesteśmy coraz silniej porusza temat tożsamości seksualnej bohaterów i po raz kolejny szokuje widzów. Przedostatni odcinek przynosi natomiast wyraźną zmianę w nastroju serii.
Tacy właśnie jesteśmy w swych ostatnich epizodach wywołuje w widzach najwięcej emocji z całego dotychczasowego serialu. Odcinki 6 i 7 są jednak zupełnie różne pod względem emocji, poruszają też inne tematy i utrzymane są w zupełnie odmiennych nastrojach. O ile szóste spotkanie z bohaterami skupia się na tożsamości seksualnej postaci, o tyle 7. odcinek przynosi totalną zmianę w klimacie serii, zderza bohaterów ze śmiercią i w sposób wiarygodny psychologicznie ukazuje ich reakcje na tragedię.
W szóstym epizodzie Tacy właśnie jesteśmy główni nastoletni bohaterowie spędzają ze sobą mniej czasu, niż serial dotychczas nas przyzwyczaił. Upewniamy się jednak, dlaczego Caitlin i Fraser tak świetnie się ze sobą dogadują. Oboje szukają swej tożsamości – szczególnie tej seksualnej – i towarzyszą sobie w tych poszukiwaniach. Najciekawsze w serialu jest to, że bohaterowie odkrywają siebie na naszych oczach - biseksualność czy homoseksualność Frasera jest bowiem stopniowo odsłaniana. Dopiero teraz pojawił się też motyw rozważania zmiany płci przez Caitlin. Owa stopniowalność jest świetnym zabiegiem, dającym poczucie naturalności całego procesu, i pozwala widzom bardziej zżyć się z nastolatkami, zrozumieć ich.
Bez wątpienia najciekawszym wątkiem tego odcinka był rozwój relacji Frasera z Jonathanem, którym nastolatek jest zafascynowany. Cała sekwencja skupiona wokół podrzucenia prezentu dla niedoszłej gwiazdy rocka okazała się bardzo udana i przemyślana, a nawet zabawna, zważywszy na świetnie zagraną wściekłość Frasera, gdy napotkał swą mamę. To, że Sarah odkryła jego zamiary, było zaskakujące i wprowadziło pewną dozę napięcia. Dalszy rozwój tego wątku wzbudza jednak w widzach bardzo ambiwalentne uczucia. Mamy poważne wątpliwości, czy kontakt nastolatka z trzydziestoletnim mężczyzną jest właściwy. Scena zaś, w której Jonathan dotyka włosów nastolatka, może przerażać. Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy Tacy właśnie jesteśmy szokuje widzów, im pozostawiając ocenę rozgrywających się wydarzeń. Show przyzwyczaiło nas już do tego, że sięga po kontrowersyjne tematy i konsekwentnie idzie tą bezkompromisową drogą, pokazując dojrzewanie jako złożony proces, wymykający się prostym definicjom.
Twórcy przy okazji 6. spotkania z widzami przedstawiają nam również rozwinięcie wątku Caitlin i jej ojca. Richard próbuje odbudować relacje z córką, zabierając ją na weekendową wycieczkę na włoską wysepkę. Przy okazji mamy więc szansę podziwiać piękno tamtejszej natury i trzeba przyznać, że ujęcia obrazujące ich podroż zachwycają. Sama jednak próba poprawy kontaktu z Caitlin nieszczególnie sprawia, że nasza sympatia do Richarda rośnie. Nie podobają nam się jego metody wychowawcze, nieuzasadniona surowość. Serial przemyślnie ukazuje jednak dwa sposoby wychowania, jeden przesadnie zasadniczy, drugi totalnie bezstresowy. Tacy właśnie jesteśmy pozwala wyciągnąć wniosek, że żaden z nich nie jest idealny, lub, że nie istnieje uniwersalny przepis na wychowanie dziecka.
Siódmy odcinek serialu jest natomiast szczególny z kilku względów. Tacy właśnie jesteśmy po raz pierwszy wykorzystuje bazę wojskową nie tylko jako tło, środowisko, w którym żyją bohaterowie. Tym razem wojskowe realia miały znaczący wpływ na fabułę. Śmierć trzech żołnierzy, których Sarah wysłała do Afganistanu po skróconym szkoleniu, przynosi drastyczną zmianę beztroskiego dotychczas klimatu. W serialu staje się naprawdę poważnie. Ten wyjątkowo długi odcinek skupia się w głównej mierze na reakcjach na tę tragedię. Śmierć znajomych żołnierzy odbija się bowiem na wszystkich bohaterach, a ich reakcje twórcy sportretowali z wysokim psychologicznym prawdopodobieństwem.
Jeśli chodzi o Frasera, na początku najpewniej nie do końca dociera do niego, co właściwie się wydarzyło. Najpierw wydaje się, że śmierć żołnierzy nie zrobiła na nim większego wrażenia – jak sam mówi, „przecież byli żołnierzami”. Świetnie pokazana została zmiana w emocjach bohatera i moment, gdy gwałtownie dociera do niego, co się stało. Sceny rozpaczy bohatera zostały naprawdę dobrze wymyślone. Najpierw sądzimy bowiem, że powodem wybuchu nastolatka jest zazdrość o Jonathana. Szybko jednak okazuje się, że emocje te powiązane są z faktem, iż Fraser wini matkę za wysłanie ludzi na śmierć.
Z dużym zaciekawieniem obserwowaliśmy również reakcję Danny’ego na tragedię – Craig, jego najlepszy przyjaciel, był wśród tych, którzy stracili życie. Scena, kiedy zamknięty w sobie bohater łamie w dłoni ołówek, jest bardzo wymowna. Dalej bohater odchodzi od swych zasad wynikających z bycia wyznawcą islamu zasady. Pije alkohol, całuje się z żoną zmarłego Craiga, bierze narkotyki. Cała zaś grupa przyjaciół wspólnie przeżywa żałobę w miejscu, w którym wcześniej świętowali ślub Craiga i Valentiny. Powtórzenie tej samej lokacji w całkowicie innym klimacie, mrocznym, i przygnębiającym, zbudowało mocno oddziałujący na widzów kontrast. Same zaś działania destrukcyjne, którym oddają się postaci, i wykorzystana w tych sekwencjach ciężka, mroczna muzyka, wywołują w nas poczucie przytłoczenia. Tym samym Luca Guadagnino udawania, że ma wyjątkową zdolność kreowania nastrojów – nie tylko przyjemnych, którymi nas dotychczas w tym serialu raczył, lecz również dusznych i trudnych.
Dodatkowo kryzysowa sytuacja w Tacy właśnie jesteśmy odsłania charaktery i słabości pewnych postaci. Jenny jest przekonana o swojej winie w całej tej sytuacji, doszukuje się w niej kary za to, że była szczęśliwa podczas romansu z Maggie. Wydaje się zresztą, że ten wątek zmierza już ku końcowi. Jak mogliśmy się domyślać, Sarah wiedziała o romansie, tragiczne wydarzenie sprawiło jednak, że stała się mniej tolerancyjna dla wyskoków żony. W przedostatnim odcinku serialu pojawia się nawet sugestia, że dowódczyni postara się o przydział rodziny Jenny do innej bazy. To oczywiście wiązało by się z tym, że w zakończeniu serialu Caitlin i Fraser musieliby się rozstać. Takie zakończenie kompozycyjnie byłoby pasujące kompozycyjnie, trzeba jednak przyznać, że widmo rozstania nastoletnich bohaterów wywołuje w widzach pewien nieodzowny smutek.
Przy początkowych odcinkach Tacy właśnie jesteśmy mogliśmy zarzucać serialowi, że jest w nim niewiele emocji i stosunkowo niewiele się dzieje. Widzimy jednak, że wszystko to było zaplanowane, by pewne wydarzenia bardziej wybrzmiały i wywołały silniejsze emocje, kiedy seria nabierze dynamiki. Widzimy, że w zasadzie każdy odcinek Tacy właśnie jesteśmy przynosi coś nieoczekiwanego, z niecierpliwością czekam więc na finał sezonu.