Take Two nie jest w stanie przekonać do tego, co jest fundamentem fabuły tego serialu, czyli faktu, że aktorka pracuje w detektywistycznej agencji. Kwestia nauki do roli dawno poszła w niepamięć, a teraz Sam ma robić za figurantkę przy klientach. Problem w tym, że ona chce brać udział w sprawach kryminalnych, a to nie ma w sobie nawet najmniejszej dozy wiarygodności. Jej udział w śledztwie sprawia wrażenie wymuszonego. Zwłaszcza traci to sens w scenie, gdy Sam rusza za Eddiem, który wbiega do domu, gdzie były strzały. On jest twardym detektywem z bronią, który wie, co robi, a ona? Przecież jej obecność i ruszenie z nim w bój w tym momencie to nie tylko zagrożenie dla niej, ale także dla niego. Kompletnie tego nie kupuję, bo twórcy nie są w stanie pokazać tego w sposób sensowny i akceptowalny. Sama sprawa jest mało interesująca. To raczej największy zarzut, jaki można wysnuć wobec serialu kryminalnego. Niby wszystkie klocki są na swoim miejscu, rozwój fabuły jest prawidłowy, a zwroty akcji solidne, ale cały czas czuć, że czegoś w tym brakuje. Cały czas mam wrażenie, podobnie jak w pierwszym odcinku, że wątki są zbyt wykalkulowane na odtwarzanie konwencji Castle, bez jednoznacznego nacechowania tego serialu własną tożsamością. A ckliwość tej historii i banały w niej zaserwowane nie potrafią do siebie przekonać. Czuć niedopracowania na etapie tworzenia pomysłu i rozpisania tego w scenariuszu. Relacja bohaterów też jakoś nieszczególnie się rozwija. Nadal wyczuwam solidną chemię pomiędzy aktorami, ale to nie przekłada się na coś, co oczekiwałem po pierwszym odcinku. Na razie ta relacja jest dziwna, momentami przekombinowana i - co najgorsze - rozwijana na siłę. Cała scena w sądzie z Sam wydaje się nieporozumieniem. Rozumiem, że Eddie jest dobrym gościem, ale mam uwierzyć, że bohater nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji stania w obronie koleżanki, którą notabene chciał mieć z głowy? Przez to też mamy wymuszone wyjaśnienie, dlaczego Sam będzie z nim pracować przez cały pierwszy sezon. Kompletnie nieprzekonujące, nieciekawe i nudne rozwiązanie. A do tego w szafie mamy wyraźną sugestię, że koniec końców ktoś będzie chciał wprowadzić pomiędzy nimi napięcie seksualne. Take Two to bardzo przeciętny procedural bez żadnego ciągłego wątku głównego. Niby wszystko jest poprawne, ale zarazem czuć brak serca do tego, co jest tworzone. A to przekłada się na odbiór, bo ten czynnik nadaje takim serialom sensu istnienia i tożsamości. Wprowadzanie takich specyficznych dodatków jak asystentka Sam tego nie zmienia. Mamy przesadzoną wtórność i rozrywkę pozostawiającą wiele do życzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj