Teen Wolf nadal charakteryzuje się fantastycznym opowiadaniem historii. Przez cały 2. odcinek emocji jest wiele, tempo jest piorunująco szybkie, a akcji nie brakuje. Delikatna zmiana koncepcji w wolniejszym odkrywaniu kart może się podobać, bo twórcy dają niewiele odpowiedzi, ale wystarczająco, by solidnie zaciekawić. Kiedy to wszystko zostaje okraszone wyjątkową atmosferą i lekkim humorem, efekt jest znakomity.

Koncept z odmłodzonym Derekiem jest zabiegiem interesującym, ale na razie za bardzo tajemniczym. Można odnieść wrażenie, że twórcy mają tutaj pomysł, lecz nie wyjawiają szczegółów, bo sami nie wiedzą, jak to wyjaśnić. Wszystko dzieje się szybko, odpowiedzi nie ma żadnych, a przemiana w dorosłego Dereka jest błyskawiczna. Ten ostatni element jest diabelnie intrygujący, bo buduje ogrom pytań. Po tym, gdy tworzono iluzję potęgi Bereserkerów, ich starcie z Derekiem staje się zaskoczeniem. Zastanawia tak naprawdę, czy Derek ich w istocie wystraszył, czy może ich mocodawca wezwał ich, gdy osiągnął swój cel w pobliskim skarbcu? I te oczy Dereka...Zmiana z niebieskich na żółte jest bardzo sugestywna. Czyżby miało to oznaczać jego powtórne narodzenie? Na pewno jest to swego rodzaju skutek uboczny działania Kate, ale jaki dokładnie ma on wpływ? Pytań wiele, a ciekawość sięga zenitu.

[video-browser playlist="633974" suggest=""]

Kate na razie odgrywa niewielką rolę i nie wiadomo, jakie będzie mieć znaczenie. Pomysł na osadzenie fabuły 2. odcinka wokół tej postaci sprawdza się dobrze z 2 powodów. Po pierwsze, dzięki temu lepiej poznajemy Dereka i jego przeszłość. Po drugie, sama Kate pokazuje nowe oblicze manipulatorki i zagubionej dziewczyny, która nie kontroluje swojego nowego "ja". W związku z tym dostajemy też ekstremalnie krwawą scenę. Pokazuje ona widzom różnicę pomiędzy wilkołakiem a jaguarołakiem. Zdecydowanie ci pierwsi nie rozszarpywali swoich ofiar w tak brutalny sposób, by zostawić miazgę. Odkrywanie mitologii jaguarołaków może okazać się dobrym motywem na resztę odcinków. Zwłaszcza, że nadal jest niepewność co do roli Kate w całej intrydze.

Kiedy na ekranie pojawia się Peter, od razu przybywa w serialu dobrego humor. Postać ma w swoje taką lekkość i sporą dozę sarkastycznych docinek, że fantastycznie to zazębia się z pozostałymi bohaterami. Szczególnie tutaj, gdy mamy jego pierwsze spotkanie z Malią, która jeszcze nie wie, że jest jego córką. Wymiana kąśliwych uwag może się podobać. To działa i ma potencjał na jeszcze więcej.  Peterowi wtóruje Stiles, który tradycyjnie odpowiada za zabawne scenki w Teen Wolf. Jego rozmowa z Derekiem i ojcem Scotta jest przekomiczna.

W odróżnieniu od 3. sezonu tym razem Teen Wolf zaczyna zdecydowanie spokojniej. Świetna grupa bohaterów (choć Kira trochę irytuje póki co...), dobra i przemyślana historia oraz klimat - rozrywka na dobrym, równym poziomie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj