Wolski zaskakuje podejściem do ostatniego spotkania z Konradem, bo zamiast skupić się na swojej wiedzy jako terapeuty, decyduje się mówić językiem swojego pacjenta i wertuje Biblię w poszukiwaniu odpowiedzi na problemy Konrada. Pokazuje się z jak najlepszej strony, bo pomimo braku wiary wie, że ta mądra książka może mu pomóc w przemówieniu do pacjenta. Jest świadomy, że wiele jego słów do niego nie trafiało, a po wyznaniu o kryzysie wiary pewien jest, iż musi podejść do sprawy nietypowo.
I to sprawdza się w rozmowie z Konradem, gdy wspaniale tłumaczy mu jego emocjonalne kłopoty. Coś w wyjaśnieniu, że cała sytuacja to jedynie próba wiary, jest niezwykle intrygującego. Tak jakby Bóg sprawdzał wiernych, czy ich rzekome powołanie jest prawdziwe i czy mają tyle wewnętrznej siły, by mu podołać. Jak wiemy, pokus jest masa, a wielu księży pokazuje swoje złe oblicze, gdy się im poddaje. Konrad jest inny, bo to bezapelacyjnie człowiek dobry, który się pogubił. Już w poprzednim odcinku zdałem sobie sprawę, że jego mocne słowa nie są podyktowane utratą wiary, ale emocjami - żalem, który wypływał z niego po utracie miłości. Wolski udowadnia mu, że było to coś więcej i wszystko związane jest z tym, kim jest jako ksiądz i człowiek. On został powołany do bycia dobrym, do dawania z siebie wiele innym. I chociaż wiemy, że raczej jako duchowny tego nie będzie robić, to wydaje mi się, iż po rozmowie z Wolskim znajdzie swoją drogę i nadal będzie pomagać.
HBO tworząc trzeci sezon Bez tajemnic, porusza tematykę bardzo na czasie, bo co chwilę w mediach słyszymy o różnych aferach związanych z duchownymi. Twórcy próbują dokonać analizy tego problemu na przykładzie mężczyzny i kobiety, których łączy uczucie. Zauważmy, że podczas wszystkich spotkań z Konradem poruszono wiele kontrowersyjnych kwestii, które są omawiane codziennie w różnych warstwach społecznych. Dokonano tego rzetelnie, dojrzale i intrygująco, ale z małymi potknięciami, przez co wrażenie nie jest aż tak pozytywne, jak moglibyśmy chcieć.