Akcja rozpoczyna się w dalekiej przyszłości na Ziemi, która chyli się ku zniszczeniu. Mieszkańcy muszą używać specjalnych oddycharek, gdyż powietrze nie nadaje się do normalnego oddychania. Świat jest zniszczony, więc ludzkość musiała znaleźć rozwiązanie - w tym przypadku drugą szansę. Odkryto szczelinę w czasoprzestrzeni, dzięki którym można wysyłać ludzi 85 mln lat w przeszłość, gdzie stworzono kolonią zwaną Terra Nova. W jednej ze scen wyjawiono, że cofnięcie się tworzy nową, alternatywną linię czasu, więc wszelkie teorie z paradoksami od razu zostały obalone.

[image-browser playlist="607711" suggest=""]fot. © 2010-2011 Fox

Bohaterami jest rodzina Shannonów - ojciec Jim, były policjant, który przez niefortunny los poszedł siedzieć, matka Elizabeth jest lekarką. Razem mają trójkę dzieci: Maddy, Josha i "nadprogramową" Zoe - prawo świata przyszłości pozwala na dwójkę dzieci, a Shannonowie łamią je, mając małą Zoe, co staje się przyczyną kłopotów. Część akcji w świecie przyszłości jest raczej tylko wprowadzeniem w historię bohaterów, które pozbawione było napięcia i emocji. Był to okres oczekiwania, by bohaterowie cofnęli się w końcu w czasie, a widz mógł zobaczyć Terra Nova i dinozaury. Tylko że serial to nie tylko odkrywanie nieznanych terenów przeszłości i dinozaurów - twórcy dodali drugą osadę ludzi, którzy są wrogo nastawienia do mieszkańców Terra Nova. Na pewno w kolejnych odcinkach będą przyczyną kilku ciekawych wątków i odkrycia tajemnic serialu.

[image-browser playlist="607712" suggest=""]fot. © 2010-2011 Fox

Jak to bywa w każdej produkcji, w której macza palce Steven Spielberg, musi być wątek dorosłych oraz nastolatków. Dzięki temu Terra Nova nie jest tylko kolejną produkcją science fiction, ale również wielką, familijną przygodą, w której każdy powinien znaleźć coś dla siebie. O dziwo, wspomniane wątki nie irytują w takim stopniu, jak oczekiwałem - są raczej typowe i zrealizowane w zaskakująco akceptowalny sposób. Córkom nie można nic zarzucić - jedna mądra, druga mała i urocza. Dzięki tej drugiej po raz pierwszy mamy okazję zobaczyć dinozaury - dziewczyna karmi jednego przyjaznego roślinożercę. Najbardziej rozbudowany jest wątek buntowniczego syna - Josha. Cóż, sam aktor nie jest najlepszy, ale pozbawił postać irytującego elementu. Dalsze jego perypetie rozpoczynają się w dość przewidywalny sposób - poznaje nowych znajomych, którzy okazują się kretynami, wychodzą na zewnątrz - a tam wpadają w kłopoty. Jedyny plus, że nastolatki dostają porządną nauczkę i raczej głupoty z ich strony nie powinny się powtórzyć. Jest też minus - wszyscy z grupy buntowników to słabi aktorzy, którzy jak na razie nie pokazują minimum wiarygodności. Strasznie kibicowałem dinozaurom, by któregoś ubiły, ale niestety tak się nie stało. Rodzice są już o wiele lepszymi postaciami, ponieważ aktorzy mają jakieś pokłady talentu - Jim to bohater bezkompromisowy i wzbudzający sympatię. Elizabeth na razie jest nijaka. Stephen Lang natomiast w roli Nathaniela Taylora, przywódcy Terra Nova, jest świetny - można rzec, że to taka wariacja jego roli z "Avatara", i choć jest to postać prosta oraz schematyczna, Lang pasuje do niej idealnie.

Efekty specjalnie w najdroższym pilocie serialu w historii telewizji są bardzo dobre. Nie mogą oczywiście równać się do kinowych filmów, bo to dwa różne światy. Nie ma także co porównywać do wyczynów firm z HBO, ponieważ tam efekty działają na innej zasadzie. Jak na warunki telewizyjne, Terra Nova zrealizowana jest na naprawdę dobrym poziomie. Zdarzyło się kilka scen na tle zielonego ekranu, które niestety raziły sztucznością. Natomiast dinozaury, choć wyraźnie nie jest to poziom "Parku Jurajskiego", są efektowne i wiarygodne. Pierwsza scena z pojawieniem się karnotaurów była fantastyczna i klimatyczna, gdy trwała pogoń za dwoma opancerzonymi autami - czegoś takiego właśnie oczekuję po Terra Nova. Scen końcowe z dinozaurami w nocy były dobre, ale brakowało w nich tego polotu z wcześniej wymienionego pościgu.

[image-browser playlist="607713" suggest=""]fot. © 2010-2011 Fox

Terra Nova kuleje głównie przez reżyserię Alexa Gravesa. Jest ona często apatyczna - brakuje w niej dawki dynamizmu, odpowiedniej równowagi pomiędzy wątkami i lekkiego poczucia przygody. Graves kompletnie nie poczuł klimatu tego serialu, dlatego oczekiwania po trzecim odcinku są wysokie z uwagi na osobę reżysera - Jona Cassara, odpowiedzialnego za najlepszego odcinki 24. Coś czuję, że pod względem reżyserii i narracji dopiero ten odcinek pokaże prawdziwą moc tego serialu. Scenariusz w paru momentami ma także bardzo duże wady - głównie w dialogach, które po prostu sprawiały wrażenie kiczowatych.

Serial rozczarował mnie pod względem muzycznym. Oczekiwania wobec Briana Tylera, którego cenię za pracę przy "Dzieciach Diuny" były wysokie, a nawet może zbyt wysokie. Muzyka była za mało charakterystyczna, a w scenie karmienia dinozaurów aż prosiła się o temat muzyczny na poziomie "Parku Jurajskiego" Johna Williamsa, który wywołałby u widzów ciarki na plecach. Brakowało mi jakichś wyrazistych tematów, które grały by mi w głowie długo po emisji odcinka. Liczę, że z czasem to się rozwinie, bo chociaż można mieć do Tylera zarzuty o sferę techniczną, to w melodyce radził sobie zawsze dobrze.

Terra Nova w większości spełniła moje oczekiwania. Jest to lekka, familijna przygoda o wielkim rozmachu i znakomitym klimacie, jakiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Fabularnie rozpoczęto kilka ciekawych i intrygujących wątków z domieszką tajemnicy. Moje odczucia wobec serialu można w skrócie określić, parafrazując przemowę Taylora - "Jestem w Terra Nova... Jestem w domu".

Ocena: 7+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj