"The 100" pozwala nam po raz kolejny obserwować, jak pod wpływem mocnych i traumatycznych wydarzeń kształtuje się główna bohaterka. Clarke cierpi, jest zagubiona, ale dzięki prowadzeniu Lexy znakomicie się rozwija w kogoś, kogo chce się oglądać. Łatwo zapomnieć, że jeszcze niedawno była to płaczliwa dziewczynka robiąca maślane oczy do Finna. Teraz mamy kobietę, która nabiera siły i pazura, dzięki czemu też wzbudza więcej sympatii i szacunku widzów oraz innych postaci. Podobać się może rozwiązanie wątku ze snajperem, w którym Clarke nabiera bezkompromisowości oraz przekonującej emocjonalności. Jej walka z samą sobą jest ukazana wiarygodnie - i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Sytuacja po ataku rakietowym jest ciekawsza, niż oczekiwałem, bo choć wszechobecny dramatyzm tworzy niezłą atmosferę, to dodanie do tego dobijającego snajpera wprowadza sporo atrakcyjności. Szkoda jedynie, że początkowe sceny z tym, jak Clarke odbiera tragedię, były tak oklepanym schematem (płonący koń...). Twórcy mogli sobie darować pokazanie tego w tak odtwórczy sposób. Na plus wypada fakt, że nie pozbyto się jednak żadnej z głównych postaci, a nawet dzięki zdarzeniom fajnie rozwinięto niektóre relacje. Sympatię tutaj wzbudza motyw z Lincolnem, który może rozbudować się w niezłym kierunku. [video-browser playlist="666937" suggest=""] Abby i Kane uwięzieni po gruzami to tak naprawdę wielka niewiadoma. Twórcom udaje się wprowadzić tutaj tak dużo niepewności, że w pewnym momencie można sądzić, iż oboje zginą dość marną śmiercią. I za to należy się pochwała, bo choć niewiele się dzieje w rozmowach tej pary, to są one wciągające, nieprzewidywalne i ważne dla fabuły. Cieszy mądrość Kane'a, którego porównanie czynu Clarke do tego, co robili na Arce, wspaniale oddaje sposób działania młodej bohaterki. Jej decyzja z poprzedniego odcinka była jedyną słuszną, która może zapewnić wygraną w wojnie, a ten odcinek to potwierdził. Skutkiem jest odpowiednio ukazane zbliżenie obu grup, dzięki czemu ich zjednoczenie we wspólnym celu jest prawdziwsze i wiarygodniejsze. W górze także dzieje się wiele i na nudę nie można narzekać. Jest trochę banału w prostym sposobie, w jaki działają Jasper i spółka, ale to tutaj się sprawdza. Jest krwawo (Jasper z siekierą wymiata) i emocjonująco. Trochę jednak dziwi pojawienie się rebeliantów stających się sojusznikami Bellamy'ego i pozostałych. Rozumiem bohaterkę pomagającą Bellamy'emu, bo ona przyjaźniła się z Jasperem, ale reszta jest zbyt nagła i nieprzygotowana fabularnie. Twórcy powinni byli wcześniej napomknąć o tym, a nie wyciągać motywu z kapelusza. Czytaj również: Paula Patton zagra główną rolę w pilocie ABC „Runner” Nie ma jednak co narzekać na "The 100", bo pomimo paru drobnych niedopracowań dostajemy kolejny emocjonujący i ciekawy odcinek. To ogląda się naprawdę dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj