The 100 zaskakuje w 7. odcinku, ponieważ w pełni skupia się na Clarke w jej umyśle. Jest to bardzo ważne, potrzebne i interesujące odcięcie od głównej osi fabuły. Pozwala lepiej wybrzmieć określonym tematom i pokazać potencjał w historii, która jest opowiadana. Przy okazji był to doskonały punkt wyjścia, by pojawiło się kilka osób z poprzednich sezonów w gościnnych występach. Wkradło się trochę nostalgii, która wypełniła czas w sposób zaskakująco atrakcyjny. Przede wszystkim odcinek dobrze pozwolił poznać Josephine, bo na razie mieliśmy ją w kilku scenach, w których trudno było  wywnioskować, z kim mamy do czynienia. Wejście w  przestrzeń jej umysłu i odkrycie różnych wspomnień pokazuje, że jest to postać szalenie niebezpieczna, bezwzględna i okrutna. Ktoś, komu nie wolno ufać, gdy mówi: nic się nie stanie z twoimi ludźmi, Clarke. W końcu już raz pokazała, że ojciec nie ma nad nią kontroli, gdy zabiła dawną rywalkę. Łatwo może przewidzieć, że jej kolejne kroki mogłyby być zgubne dla Bellamy'ego i spółki. Najmocniejsza była scena z czasów na Ziemi. Josephine już wówczas wpisywała się w trend popularnej zołzy ze szkoły. To nieoczekiwane samobójstwo jest intrygujące w kontekście budowy charakteru i radzenia sobie z traumą, która ją ukształtowała.  Starcie Clarke z Josephine jest nawet emocjonujące, bo choć trudno uwierzyć, by bohaterka miała zginąć na tym etapie serialu, wkrada się niepokój o jej los. A to jest ważne w takich wątkach, by dobrze angażowały w historię i pozwalały oczekiwać dalszego rozwoju wydarzeń. Są sceny zaskakujące, jak brutalne zabicie Jo drzwiami, czy mimo wszystko  jakoś poruszające, gdy Clarke akceptuje poświęcenie. Każdy etap jest solidnie prowadzony i pozwala jeszcze bardziej zrozumieć Clarke i to, przez co przeszła przez te wszystkie lata. Dobre i ważne dla dalszego rozwoju bohaterki. Fakt, że Clarke  będzie walczyć, nie jest zaskakujący. To decyzja oczekiwana i potrzebna, by rozruszać ten sezon. Na minus ponownie Bellamy, który po sensownej, ale kiepsko przedstawionej decyzji z poprzedniego odcinka, teraz ot tak decyduje się walczyć. Czy naprawdę w takiej sytuacji może mieć pewność, że to Clarke daje mu sygnał, a nie jest to manipulacja Josephine? Tego typu motywy są kiepskim uproszczeniem i naciągnięciem wydarzeń do potrzebnej konkluzji. Trzeba przymknąć oko, by czerpać przyjemność, ale nie zmienia to faktu, że tego typu motyw się pojawił. The 100 daje jeden z lepszych i ciekawszych odcinków tego sezonu. Pozwala na rozwój bohaterki i zapowiedź emocjonujących wydarzeń w przyszłości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj