The 100: sezon 6, odcinek 7 - recenzja
The 100 oferuje odcinek oparty na ciekawej koncepcji, która staje się czymś atrakcyjnym w 6. sezonie serialu.
The 100 oferuje odcinek oparty na ciekawej koncepcji, która staje się czymś atrakcyjnym w 6. sezonie serialu.
The 100 zaskakuje w 7. odcinku, ponieważ w pełni skupia się na Clarke w jej umyśle. Jest to bardzo ważne, potrzebne i interesujące odcięcie od głównej osi fabuły. Pozwala lepiej wybrzmieć określonym tematom i pokazać potencjał w historii, która jest opowiadana. Przy okazji był to doskonały punkt wyjścia, by pojawiło się kilka osób z poprzednich sezonów w gościnnych występach. Wkradło się trochę nostalgii, która wypełniła czas w sposób zaskakująco atrakcyjny.
Przede wszystkim odcinek dobrze pozwolił poznać Josephine, bo na razie mieliśmy ją w kilku scenach, w których trudno było wywnioskować, z kim mamy do czynienia. Wejście w przestrzeń jej umysłu i odkrycie różnych wspomnień pokazuje, że jest to postać szalenie niebezpieczna, bezwzględna i okrutna. Ktoś, komu nie wolno ufać, gdy mówi: nic się nie stanie z twoimi ludźmi, Clarke. W końcu już raz pokazała, że ojciec nie ma nad nią kontroli, gdy zabiła dawną rywalkę. Łatwo może przewidzieć, że jej kolejne kroki mogłyby być zgubne dla Bellamy'ego i spółki. Najmocniejsza była scena z czasów na Ziemi. Josephine już wówczas wpisywała się w trend popularnej zołzy ze szkoły. To nieoczekiwane samobójstwo jest intrygujące w kontekście budowy charakteru i radzenia sobie z traumą, która ją ukształtowała.
Starcie Clarke z Josephine jest nawet emocjonujące, bo choć trudno uwierzyć, by bohaterka miała zginąć na tym etapie serialu, wkrada się niepokój o jej los. A to jest ważne w takich wątkach, by dobrze angażowały w historię i pozwalały oczekiwać dalszego rozwoju wydarzeń. Są sceny zaskakujące, jak brutalne zabicie Jo drzwiami, czy mimo wszystko jakoś poruszające, gdy Clarke akceptuje poświęcenie. Każdy etap jest solidnie prowadzony i pozwala jeszcze bardziej zrozumieć Clarke i to, przez co przeszła przez te wszystkie lata. Dobre i ważne dla dalszego rozwoju bohaterki.
Fakt, że Clarke będzie walczyć, nie jest zaskakujący. To decyzja oczekiwana i potrzebna, by rozruszać ten sezon. Na minus ponownie Bellamy, który po sensownej, ale kiepsko przedstawionej decyzji z poprzedniego odcinka, teraz ot tak decyduje się walczyć. Czy naprawdę w takiej sytuacji może mieć pewność, że to Clarke daje mu sygnał, a nie jest to manipulacja Josephine? Tego typu motywy są kiepskim uproszczeniem i naciągnięciem wydarzeń do potrzebnej konkluzji. Trzeba przymknąć oko, by czerpać przyjemność, ale nie zmienia to faktu, że tego typu motyw się pojawił.
The 100 daje jeden z lepszych i ciekawszych odcinków tego sezonu. Pozwala na rozwój bohaterki i zapowiedź emocjonujących wydarzeń w przyszłości.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat