Po dwóch latach od premiery pierwszej części ukazała się druga odsłona gry The Banner Saga – równie klimatyczna i niewiele mniej angażująca. Wielbiciele nordyckich historii powinni być oczarowani.
Ponownie dostajemy zadanie przewodzenia karawanie, jednak w zależności od poprzednich wyborów wcielamy się w innego bohatera. Podróż w obu przypadkach (więcej możliwości nie ma, choć z czasem fabuła prowadzona jest z perspektywy kogoś jeszcze innego) przebiega w podobnym stylu. Podczas gry często trafiają się nieprzewidziane sytuacje, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję, a jej konsekwencje mogą okazać się nieprzyjemne dla prowadzonej przez nas grupy. Wybór może skończyć się śmiercią części z nich, pogorszeniem morale, utratą zapasów lub atakiem – różnie bywa. To powoduje, że
The Banner Saga 2 wciąga, wymusza skupienie i każe porządnie zastanowić się nad rozwiązaniem danego problemu, a jednocześnie pokazuje, jak bardzo łatwo jest o błąd.
Nie można zapominać o głównym trzonie scenariusza, który oferuje parę ciekawych tajemnic i dobrych zwrotów akcji. Uratowanie świata przed nieznanymi siłami to zadanie prawie niemożliwe, o czym często jesteśmy uświadamiani. Najważniejsze postacie nadal są zagadkowe, nie do końca wiadomo, czemu (komu?) będzie trzeba stawić czoła, a co gorsza – jak to zrobić. Mimo beznadziejnej sytuacji i postępującej zagłady kontynuujemy wędrówkę w nadziei, że kiedyś wszystko się rozjaśni. Część poszlak i odpowiedzi dostajemy w
The Banner Saga 2, ale na pozostałe – wraz z odpowiednim zakończeniem historii – przyjdzie nam poczekać do trzeciej części. Druga kończy się (podobnie jak poprzednia) cliffhangerem, zostawiając gracza z pytaniem, co będzie dalej.
Poboczne wątki są interesująco rozwijane – pojawiają się zdrady, mały romans czy podziały wśród grupy (bohater przewodzi nie tylko ludziom - są też przedstawiciele innych, niezbyt lubianych ras, co rodzi konflikty). Szkoda jednak, że te według mnie najbardziej zajmujące to krótkie questy dotyczące postaci mogących wejść w skład drużyny (w cRPG-ach zazwyczaj zwanych towarzyszami). Chyba z każdym chociaż raz zamienimy słowo, ale tych rozmów przydałoby się więcej. Oczywiście czas nagli, a za karawaną podążają przeciwnicy, lecz mimo to wciąż czuć niedosyt interakcji. Byłoby to tylko z pożytkiem dla produkcji, ponieważ z bohaterami, do których by się przywiązało, gracz bardziej angażowałby się emocjonalnie. Poza tym opcji dialogowych w takich interakcjach jest niewiele.
Jednak
The Banner Saga 2 to gra indie, więc trzeba te niedoskonałości zrozumieć. Zresztą postęp w stosunku do poprzedniczki i tak jest widoczny, choć w innych aspektach. Rozwój postaci został rozbudowany – przy awansie można dodać nową umiejętność i podwyższyć statystyki, a w przypadku osiągnięcia ich limitu uzyskać ulepszenie. Przejście na wyższy poziom wiąże się z zabiciem odpowiedniej liczby przeciwników i posiadaniem wymaganej ilości sławy – i tutaj występuje mały zgrzyt. Aby spełnić pierwszy wymóg, niektórym bohaterom wystawia się osłabionych wrogów, a chyba nie o to chodzi w potyczkach. Natomiast na plus wypada urozmaicenie klas postaci; jest ich całkiem sporo i odpowiedni wybór walczącego składu wymaga myślenia.
W grze zdarzają się bardziej wymagające walki, a podczas szkolenia można nauczyć się przydatnych sztuczek. Dla tych, którzy preferują szybkie przejście produkcji, w każdej chwili jest możliwość zmiana na niższy poziom trudności. Starcia wciąż odbywają się w trybie turowym, zaś wszelkie zasady są łatwe do zrozumienia. Sam nie przepadam za nadmiernie skomplikowanymi tytułami, do tego ostatni rok prawie nie grałem w cRPG-i, a mimo to szybko przyzwyczaiłem się do rozgrywki w
The Banner Saga 2. Przeciwnicy nie są zbyt zróżnicowani, jednak z czasem zaczynają występować ich nowe odmiany, które czynią potyczki atrakcyjniejszymi. Na kilkanaście godzin (tyle powinno zająć dojście do napisów końcowych) wystarcza.
Największą zaletą
The Banner Saga 2 jest niezwykły klimat. Świat jest wyraźnie inspirowany mitologią nordycką i na każdym kroku dostrzegamy jego piękno. Bierze się ono ze wspaniałych lokacji i dwumiarowej grafiki – oglądanie podróżującej do celu karawany w fantastycznej, różnorodnej krainie, w której zachodzą też zmiany pogodowe, pozwala na wczucie się w wyprawę. Dochodzi do tego treść, często zarysowująca daną sytuację, ale przede wszystkim przybliżająca realia świata. Dzięki niej czuć nadchodzący koniec, wyraźny choćby w spotykanych menhirach, obiektach kultu nieżyjących już bogów. Gdy je odnajdujemy, możemy doświadczyć namiastki dawnej świetności świata.
The Banner Saga 2 już posiada polskie napisy, więc to doskonały moment, aby zagłębić się w nordycką opowieść o zwykłych bohaterach, którzy muszą uratować świat przed zagładą. Druga część trylogii w niewielkim stopniu ustępuje pierwszej, zresztą ustępuje także dlatego, że oczekiwania tym razem były większe. W każdym razie zagrać warto, zwłaszcza jeśli ceni się pełne magii i osadzone w zachwycającym świecie historie. Jeśli lubi się gry z gatunku cRPG, to już w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Ewentualnie ze sprawdzeniem tytułu można poczekać do premiery
The Banner Saga 3, ale niewykluczone, że na nią przyjdzie nam poczekać kolejne dwa lata.
PLUSY:
+ wciągająca historia,
+ trudne decyzje,
+ niespodziewane konsekwencje wyborów,
+ niezwykły świat,
+ piękne lokacje,
+ satysfakcjonujące walki,
+ klimat.
MINUSY:
- cliffhanger jako zakończenie,
- niewiele interakcji z postaciami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h