Bohaterką Big Sky jest prywatna detektyw Cassie Dewell (Kylie Bunbury), która łączy siły z byłą policjantką Jenny Hoyt (Katheryn Winnick). Sprawa jest poważna, bowiem zgłoszono zaginięcie dwóch sióstr. Widzowie po pierwszym odcinku doskonale wiedzą, co się z nimi stało. Zostały porwane przez tajemniczego kierowcę ciężarówki na autostradzie w Montanie. Detektywki odkrywają, że nieobecność sióstr nie jest jedyną podobną sprawą w tak krótkim czasie. Big Sky od ABC od początku stara się być serialem, który zaprezentuje coś nowego. Dość szybko okazuje się jednak, że mamy do czynienia  tylko z solidnym proceduralem. Całość dodatkowo podparta została bajkowym klimatem terenów w stanie Montana. Oczywiście oceniam to jedynie na podstawie pierwszego odcinka. Śledztwo bohaterek może obfitować w bardziej świeże rozwiązania, ale na ten moment nie ma zbyt wielu elementów, które wyróżniają Big Sky na tle innych seriali z tego gatunku. Twórcy w pierwszym odcinku sprawnie prezentują profil złoczyńcy, ofiar oraz dwóch detektywek. Z uporem maniaka dopisują im jednak nieoczywiste cechy i zdarzenia, które mają pogłębiać dramat jednostki. Big Sky nie chce widocznie być łączone tylko z krzywdzącym często określeniem "procedural", zatem kieruje akcenty w stronę konfliktów natury psychologicznej. Mamy bowiem przynajmniej dwójkę zwyrodnialców przypominających swoich kolegów po fachu z Siedem lub Zodiaka. Są dwie bohaterki, które od początku musiały dać sobie po twarzach, bo połączyła je nie tylko praca, ale też uczucie do męża jednej z nich. To wszystko wypada całkiem dobrze w sprawnie prowadzonej narracji, lecz trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to wszystko zdaje się być pretekstowe. Na razie trudno ocenić całą intrygę i na to potrzeba więcej czasu. Na pewno pierwszy odcinek ogląda się dobrze i nie przeszkadzają szczególnie wspomniane wyżej tanie chwyty. Pilot musi spełniać swoje zadania, nawet jeśli widzom nieszczególnie przypadną one do gustu. Wychodzą na plus jednak sekwencje starć lub pościgu na autostradzie. Wizualnie także jest na czym zwiesić oko i choć całość jest zbyt bajkowa, to jednak Montana potrafi zauroczyć. Aktorsko też jest przyzwoicie, duet głównych bohaterek Bunbury-Winnick ma chemię i dobrze prezentuje się to na ekranie. Jest też John Carroll Lynch, który wciela się w policjanta. Znając dorobek tego aktora i pewną manierę grania w Big Sky, nie trzeba było długo czekać na ukazanie się jego prawdziwej natury. Mamy zatem mocny cliffhanger na koniec, który na pewno napędzi akcję kolejnych odcinków. Warto zatem poczekać na kolejne epizody i sprawdzić, w jaką stronę pójdą intryga oraz pojedyncze dramaty postaci.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj