The Bridge: Na granicy w kolejnych 2 odcinkach to sztandarowy popis braku pomysłu na serial. W tym momencie już naprawdę nie wiem, jaką historię twórcy chcą opowiedzieć. Jak w 1. sezonie miała ona sens, tak teraz przypomina błąkanie się bez celu. Niby jest walka z kartelem, ale czy to w ogóle można tak nazwać? Sonya zajmuje się dziwnymi rzeczami w postaci oddawania ludziom pamiątek po ofiarach, bo przecież tak wiele to wnosi do fabuły... Marco kompletnie stracił ikrę, od kiedy zabito Tate. Trudno nawet powiedzieć, czy twórcy sami wiedzą, co chcą z tą postacią zrobić - raz sugerują widzom, że chce dorwać Galvana i spółkę, a kiedy indziej, że przymyka na wszystko oko i za bardzo nie różni się od skorumpowanych gliniarzy. Wydaje się on potrzebny jedynie do tego, by wyratować dziennikarzy z opałów i stać się obiektem nienawiści Sonyi.
Z postacią graną przez Diane Kruger jest jeszcze większy problem w tym sezonie. W poprzednim jej dziwność koniec końców dało się zaakceptować, ale teraz jest już męcząca. Gdyby wytłumaczono jej zachowanie tak jak w skandynawskim oryginalne, wrażenie byłoby inne, ale niestety obserwujemy coś, co nie może się podobać. Jej nagłe obrażenie się na Marco nie jest przekonujące. Argumenty jakieś są, ale zważywszy na relację łączącą Sonyę z Marco taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Ona nie może tak po prostu zmieniać sympatii, jak wiatr powieje, i nie dać mu szansy na wytłumaczenie się. Nawet uratowanie jej życia nic tu nie zmieniło. Naciągane.
[video-browser playlist="633347" suggest=""]
Motyw zawodowego zabójcy o ksywce Chopper (Poważnie? Brzmi fajnie, więc pewnie o to chodziło...) to kolejny pokaz braku kreatywności. Postać jest banalna bardziej niż jej pseudonim, a zachowanie - wręcz idiotyczne. Jaki morderca pozwala ofierze oddać mocz, bo się jej chce, więc przerywa kopanie grobu, by jej pomóc? Co to ma w ogóle być? To jest tak absurdalnie głupie, że trudno to przewidzieć. Zresztą cały motyw Choppera i Sonyi na pustyni jest tragiczny. Jeśli widz miał czuć napięcie i obawę o życie bohaterki, to stworzenie takich emocji kompletnie nie wyszło. A szkoda, bo zabicie Sonyi przyniosłoby wiele pożytku temu serialowi.
Starcie w Red Ridge również wydaje się okropnie niedopracowane. Eleanor (Franka Potente) i spółka widzą na kamerze, że zbliżają się panowie z karabinami, i co robią? Stoją i czekają, aż tamci wejdą i zaczną do nich strzelać. Czasu było na tyle, że obrońcy mogli ustawić się w odpowiednich miejscach i wystrzelać napastników. Ale nie - bo po co? Tak przecież jest efektowniej i krew się leje, szkoda tylko, że głupio. Przynajmniej pozbyliśmy się dwóch niepotrzebnych postaci. I ten fakt też pokazuje słabość The Bridge - po ich odejściu trudno poczuć cokolwiek poza obojętnością.
Czytaj również: Kalendarz premier seriali - jesień 2014
The Bridge: Na granicy w 2. sezonie bardzo obniżyło loty. Prawdopodobnie przerwałbym oglądanie na 9. odcinku, gdyby nie wciąż istniejąca nutka ciekawości odnośnie tego, jak to wszystko się zakończy.