Wszyscy oddani fani najsłynniejszej serialowej feletionistki mogą odetchnąć z ulgą – siedemnastoletnia Bradshaw już na wstępie pilotażowego odcinka nie ukrywa, że po raz kolejny będziemy śledzić romans jej życia z miastem, w którym jak śpiewała Liza Minneli "możesz zacząć wszystko od nowa". Taki też w skrócie plan ma nasza bohaterka, która po śmierci mamy potrzebuje bodźca, który wróci jej chęć życia oraz wyrwie ją z murów szkolnych, gdzie wszyscy darzą ją udawanym współczuciem. Dzięki wsparciu ojca, Carrie dostaję szansę, aby raz w tygodniu wyruszyć na podbój Manhattanu. Już w pierwszym odcinku jej wyczucie mody oraz oryginalny styl rzucają się w oczy przypadkowym przechodniom, przypadkowo zajmującym się modą i przypadkowo wprowadzających nastolatkę w artystyczne kłębowisko stolicy świata.
"Ochy" i "achy" mieszkanki przedmieść nie są na szczęście przerysowane, a sama bohaterka w wielu scenach ma gesty, które w rozczulający sposób starym fankom Seksu w wielkim mieście przypomną, dlaczego pokochały Carrie Bradhsaw. AnnaSophie Robb identycznie jak Sarah Jessica Parker odrzuca włosy, czy zachwyca się ubraniami. Nawet taksówkę łapie w znany wszystkim urokliwy sposób. Ci, którzy obawiali się, że młoda aktorka w prequelu znanej nam historii zniszczy część "mitu" panny Bradshaw, mogą poczuć się w pewien sposób uspokojeni. Nowa historia zawiera tak wiele charakterystycznych cech głównej postaci, jak to tylko możliwe - od sposobu chodzenia w szpilkach zaczynajac, na fryzurze kończąc.
[image-browser playlist="595753" suggest=""]©2012 The CW
Możemy się również spodziewać, że to właśnie w wieku nastoletnim wykształcił się u Carrie wątpliwy gust do mężczyzn. Podobnie jak Mr Big w "wersji dla dorosłych", tak też w The Carrie Diaries mamy pana idealnego. Sebastian, nowy chłopak w szkole, dawne wakacyjne zauroczenie Bradshaw, jest wysoki, szczupły, ubrany oczywiście idealnie. Staje też przed dylematem, którą kobietę wybrać: czy zachwycającą Carrie, czy obowiązkową w serialu dla nastolatków "Pannę Popularną". W najbliższych tygodniach czekają nas intrygi, walka o blond bożyszcze oraz pewne, druzgocące zwycięstwo Carrie, która przyzwyczaiła nas do tego, że mężczyźni padają jej do stóp. Na chwilę obecną między najważniejszą parą serialu delikatnie iskrzy, a atmosferę podkręca wspomnienie wspólnego chodzenia na basen. Niewinnie wyglądająca Carrie może nas jeszcze zaskoczyć, o ile Sebastian będzie częściej chodził bez koszulki. Na razie para ma szansę wygrać konkurs na najlepszą serialową scenę w basenie.
Dobrze zapowiada się również wątek rodziny Carrie, co ciekawe, zupełnie nieobecny w Seksie w wielkim mieście. W The Carrie Diaries poznajemy ojca Bradshaw, załamanego utratą ukochanej żony i próbującego wychowywać dwie córki. Czternastoletnia Dorrit w swoim rozżaleniu w stosunku do "tej lepszej", czyli Carrie, nie absorbuje uwagi widza na tyle, by na dłużej zastanowił się nad tą postacią. Jednak próba ucieczki z domu zapowiada nam, że z młodszą panną Bradshaw mogą być w przyszłości spore kłopoty.
Tytuł najbarwniejszej postaci odcinka zgodnie z założeniami twórców należy się Larissie, przedstawicielce artystycznego ducha Nowego Jorku, znawczyni mody i kleptomance w jednym. Carrie jest w nią zapatrzona, postać wzbudza sympatię i jako przewodnik młodej pisarki po mieście przez duże "M" zapowiada podróż przez najmodniejsze butiki i kluby lat 80.
[image-browser playlist="595754" suggest=""]©2012 The CW
Jako drobny minus możemy zaliczyć sposób, w jaki zostały skonstruowane sylwetki szkolnych przyjaciół Carrie. Dostajemy problemy obowiązkowe w produkcjach dla nastolatków, czyli pierwszy seks, odnajdywanie swojej orientacji, zawody miłosne – cały pakiet, który wygląda dosyć blado. Wszystko to już było i choć jak zawsze ciekawi, nie dynamizuje akcji serialu. Scenarzyści nie opracowali tego na tyle interesująco, by widz zapamiętał chociaż imiona najbliższych znajomych Carrie. Między przyjaciółkami dochodzi co prawda do wymiany pikantnych szczegółów (jedna z bohaterek porównuje seks do "wpychania parówki przez dziurkę od klucza"), ale są to tylko drobne odskocznie od typowych kobiecych plotek. Zakończenie odcinka na szczęście zapowiada rozwinięcie wątków przyjaciółek Bradshaw w małe skandale, a tego potrzebuje chyba każdy serial.
Mimo drobnych potknięć produkcja The CW się broni. Główna bohaterka jest urocza, Manhattan zapiera dech w piersiach, a muzyka z lat 80. zadowoli najwybredniejszych fanów serialowych soundtracków. Twórcy zarzucają na nas haczyk i zapowiadają wiele ekscytujących wątków, które będziemy mogli z zapartym tchem śledzić aż do wakacji. Nowy Jork ma zmienić nastolatkę w młodą kobietę, a sama Carrie wie, że jeżeli dokona wielkich rzeczy w tym mieście, to dokona ich wszędzie. Jak wyznaje sama bohaterka: "Szukałam tutaj czegoś lub kogoś. Szukałam siebie". Pozostaje więc nam trzymać kciuki, bo w serialu, w którym Cindy Lauper śpiewa "Girls Just Want To Have Fun" dosłownie wszystko się może wydarzyć!
Ocena: 8/10
Czytaj więcej: Nowojorska aura, wysokie buciki – Carrie Bradshaw powraca!