Amos wraz z ocalałymi więźniami i strażnikami próbuje wydostać się ze zrujnowanego więzienia. Naomi zdaje sobie sprawę ze swojej bezradności na statku Inarosa, a Holden przesłuchuje zabójczynię Freda Johnsona. Drummer decyduje się spotkać z Marco, podczas gdy Alex i Bobby wreszcie trafiają na trop spisku. W poprzednim odcinku twórcy zafundowali nam fabularne trzęsienie ziemi, teraz, w ślad za słynnym porzekadłem Alfreda Hitchcocka, napięcie powinno eskalować. The Expanse szczędzi nam jednak nagłych skoków ciśnienia. Pozwala opowieści płynąć własnym tempem, a bohaterom skonfrontować się z sytuacją, w której się znaleźli. Nam dane jest odetchnąć od największych emocji. Pytanie, czy naprawdę potrzebujemy odpoczynku na drodze, na którą wkroczyła produkcja w poprzedniej odsłonie. Powyższe nie oznacza, że w The Expanse akcja się zatrzymała. Serial dużo lepiej gospodaruje tempem, niż miało to miejsce w pierwszych sezonach. Twórcy wiedzą, że wprowadzenie zbyt dużej ilości linii dialogowych i wpychanie maksimum treści w poszczególne wątki jest niczym mnożenie bytów ponad potrzebę. Klucz do sukcesu stanowi prostota, oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej atrakcyjności fabularnej. Dlatego też duża część odcinka skupia się na survivalowo-cyberpunkowej wspinaczce Amosa i jego kompanów ku otwartej przestrzeni. Niewiele się tutaj mówi, a mimo to, jest to najciekawszy wątek piątej odsłony. Szczególnie finałowa konfrontacja z szalonym więźniem robi dobre wrażenie. Tyle, jeśli chodzi o klaustrofobiczny thriller w tym wątku. Wystarczył jeden odcinek, żeby odhaczyć tę konwencję. Wszystko wskazuje na to, że historia skupi się na relacji Amosa i Clarissy. Miejmy tylko nadzieję, że twórcy nie zafundują nam tutaj czegoś na kształt rzewnego love story. Serialowi nie jest do twarzy w takim gatunku.
Amazon
Historia Jamesa i Naomi nie przypadła do gustu fanom The Expanse, dlatego wielu odetchnęło, gdy twórcy zdecydowali się (przynajmniej na razie) rozdzielić tę dwójkę. Tym razem zarówno u Holdena, jak i Nagaty niewiele się dzieje, choć wydarzenia toczące się na statku Inarosa mają w sobie nutkę napięcia. Ponownie jednak - stanowią one raczej moment przejściowy pomiędzy tym, co było, i tym, co ma nastąpić. Twórcy poszerzają niektóre relacje (Marco i jego syn) i naświetlają motywacje poszczególnych bohaterów. Jak na razie Naomi jest wciąż na kolizyjnym kursie ze swoim byłym partnerem. Czy jednak ten antagonizm okaże się mocniejszy niż rodzinna więź? Widać, że syn Naomi i Marco będzie pełnił tutaj rolę łącznika pomiędzy tą dwójką. Czy uda mu się pojednać rodziców? W piątym epizodzie odpoczniemy od furiackich przekleństw Chrisjen Avasarali. Powraca natomiast Drummer, której historia niestety nie posuwa się do przodu. To już kolejny odcinek, kiedy to wątek bohaterki nieco odstaje fabularnie od całości. Podobnie jest z resztą z Alexem i Bobby. W poprzednim odcinku para przemierzała kosmos – tak jest i w tej odsłonie. Tym razem obywa się bez filozoficznych dywagacji, dopiero w końcówce serial aplikuje wątkowi nieco więcej akcji. Czy jest to satysfakcjonujące? Nie do końca, bo chcielibyśmy wkroczyć już w kolejny etap tej historii. Niestety, nie jest to nam dane, bo jak widać, twórcy zdecydowali się nieco inaczej rozłożyć akcenty. W wielu sezonach znanych seriali trafia się ten jeden odcinek, którego mogłoby nie być bez straty dla całej opowieści. Czy piąty epizod piątej serii jest właśnie taką odsłoną? Znaczący progres mogliśmy odnotować jedynie w wątku Amosa – teraz, gdy bohater wyszedł na zewnątrz zrujnowanego więzienia, będziemy mogli razem z nim eksplorować zniszczoną Ziemię. U pozostałych dzieje się tak mało, że o jakimkolwiek postępie nie ma mowy. Z drugiej strony: czy powyższe musi być wadą? Dobrym serialom nawet nadmierna ekspozycja nie jest w stanie zaszkodzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj