Reżyser John Lee Hancock uwielbia przybliżać widzom mało znane prawdziwe historie. W ciągu ostatnich 10 lat dzięki jego filmom poznaliśmy kulisy powstania znanej na całym świecie sieci restauracji McDonald’s w The Founder, dowiedzieliśmy się, w jaki sposób Walt Disney przekonał autorkę Merry Popins do sprzedaży praw na ekranizację w Saving Mr. Banks czy też kibicowaliśmy Mike’owi w walce z nierównością systemową w The Blind Sidee. Wszystkie te opowieści, choć tak od siebie różne, łączy jedna rzecz. Walka bohaterów o to, co uważają, że jest słuszne. Gdy wszyscy dookoła mówią, że się nie da, oni udowadniają światu, że jest inaczej. Frank Hamer (Kevin Costner) i Maney Gault (Woody Harrelson) są emerytowanymi Strażnikami Teksasu. Jeden wykorzystał swoje umiejętności nabyte podczas pracy do rozkręcenia firmy doradzającej w prywatnej ochronie. Drugiego cały czas nawiedzają twarze wszystkich osób, które zabił podczas pracy w wymiarze sprawiedliwości, przez co często sięga po butelkę. Obaj panowie byli przekonani, że ich czas minął. Świat zakwalifikował ich do grona niepotrzebnych emerytów. Jednak gdy wymiar sprawiedliwości nie może sobie poradzić z ujęciem pary zbiegłych morderców, Gubernator Ma Ferguson (Kathy Bates) za namową swojego doradcy przywraca obu panów do służby. Mają powstrzymać Bonnie i Clyde. Mogą ich nawet zabić, co w nowej erze służb mundurowych nie jest opcją często braną pod uwagę. The Highwaymen to tak naprawdę opowieść o facetach, którzy muszą sobie i światu udowodnić, że są jeszcze potrzebni. Młodzi ich lekceważą. Spychają na boczny tor, twierdząc, że ich metody są przestarzałe. Wolą polegać na nowościach technologicznych niż na sprawdzonych metodach tropienia i dedukcji. Ameryka lat 30. już nie jest Dzikim Zachodem, ale jeszcze doskonale go pamięta. Ludzie szukają jakichś idoli i znajdują ich właśnie w parze morderców celebrytów. Costner i Harrelson świetnie portretują bolączki tamtych czasów. Ślepy pęd w stronę nowoczesności przy jednoczesnym zapominaniu o tym, co ważne. Świat wartości powoli zaczyna stawać na głowie i obu panom się to nie podoba. Patrząc na to, co teraz dzieje się w social mediach, dużo w tym temacie się nie zmieniło. Obaj aktorzy idealnie pasują do czasów, w których rozgrywa się akcja filmu. Zresztą Costner jako kowboj zawsze był niezmiernie przekonujący. Wiele studiów odrzucało pomysł na ten film. Scenariusz krążył po rynku około 14 lat, a w pierwszym drafcie w głównych rolach mieli wystąpić Paul Newman i Robert Redford. Lata jednak leciały, a nazwiska obu z racji wieku zostały zastąpione innymi. Dopiero Netflix, pewnie bardziej skuszony obsadą niż samą historią, zdecydował się na zakup. I moim zdaniem to znakomity ruch. The Highwaymen wprowadza pewną różnorodność w szeregi innych produkcji tego serwisu, który jakby nie patrzeć, jest zdominowany przez produkcje science fiction. Tu mamy do czynienia z filmem drogi. Akcja nie toczy się w jakimś zastraszającym tempie, ale duet Costner-Harrelson w pełni to rekompensuje. Panów świetnie się ogląda. Jest pomiędzy nimi ciekawa interakcja. Są kompletnymi przeciwieństwami, ale razem działają jak nieźle naoliwiona maszyna. Stara, trochę poobijana, ale zawsze docierająca do celu. Od dawna brakowało mi takiej produkcji o ostatnich sprawiedliwych, przemierzających Stany ze strzelbą w rękach. Fajnie, że Netflix zaryzykował, stawiając na bardziej kameralny tytułNie samymi superprodukcjami człowiek żyje.

Sprawdź, gdzie obejrzeć ten i inne seriale w VOD na stronie vod.naekranie.pl

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj