The Last Of Us: Remastered okazuje się być najlepszym system sellerem, jeśli chodzi o konsolę PlayStation 4. Sony zakończyło minioną generację z wielkim przytupem, wydając oryginalną wersję gry, a teraz, po ośmiu miesiącach od premiery PS4, ten sam tytuł, ale w wydaniu odświeżonym, ze wszystkimi dodatkami i bonusami trafi na nową maszynkę. Pytanie: czy warto?

Kota w worku nie kupujemy, bo wszystko stało się jasne już w chwili, kiedy w czerwcu 2013 roku Sony wydało The Last of Us. Poznaliśmy fabułę, poznaliśmy smaczki, poznaliśmy dosłownie wszystko, co można było poznać, bo przecież obok dzieła Naughty Dog nie przechodzi się obojętnie – trzeba zajrzeć pod każdy kamień, za każdą ścianę i przeczesać je wzdłuż i wszerz, bo kto wie, jakie niespodzianki poukrywali twórcy. Tak zrobiłem w przypadku oryginału na PS3 - wersję "Remastered" przeszedłem dla przyjemności. Tylko po to, aby odświeżyć sobie arcyciekawą historię Joeala i Elli oraz napawać się oprawą graficzną, jakiej PS4 jeszcze nigdy wcześniej nie oferowało.

[video-browser playlist="629659" suggest=""]

Ufam, że historia dwojga bohaterów gry nie jest Wam obca. Mając jednak na uwadze osoby, które nie posiadały PS3 i swoją przygodę z konsolami rozpoczynają dopiero teraz, pokrótce ją przypomnę. Historia rozgrywa się w świecie, w którym tajemniczy wirus atakuje ludzkość i powoduje mutacje zmieniające zainfekowanych w zabójcze, prymitywne stwory. Chociaż od epidemii minęło ponad 20 lat, to człowiek nie potrafił znaleźć leku na nią. Powstały specjalne skupiska ludzkie kontrolowane przez wojsko, które pilnuje porządku i ładu oraz eliminuje wszelkie osoby mogące być zarażone. W tych okolicznościach przychodzi graczom poznać postać Ellie, młodej dziewczyny z charakterkiem i niewyparzoną buzią. Jej starszego towarzysza podróży poznajemy wcześniej, w pierwszych dniach epidemii. Z czasem wojaż stanowi tło relacji, jakie nawiązują się pomiędzy bohaterami. Początkowa niechęć i mus wypełnienia obietnicy przeradza się w przyjaźń, dla której jest się w stanie narazić własne życie.

Zobacz także: "The Last of Us" - recenzja gry

Zasadniczo ten punkt nie zmienił się wcale względem oryginału. Zdecydowano się urozmaić go poprzez dołączenie na płycie z grą dodatku "Left Behind", przedstawiającego historię Ellie sprzed wydarzeń oraz w trakcie ich trwania w The Last of Us. Rzec można, że "coś zostało wycięte na rzecz czegoś" - i trudno się temu przeciwstawić, szczególnie gdy na dodatek spojrzymy z perspektywy tego, co przedstawia on pomiędzy głównymi wydarzeniami z dania głównego. Niemniej to posiadacze wersji na PS3 mogą narzekać – w "Remastered" jest on wliczony w cenę. Zresztą tak jak wszystkie dotychczasowe dodatki, które się pojawiły do gry (multiplayer DLC).

Zobacz także: "The Last of Us: Left Behind DLC" - recenzja

Zmienił się sposób podania powyższej zawartości. 720p zamieniono na 1080p, a 30 FPS zostało zastąpione przez 60 FPS. Olbrzymiej różnicy w skoku graficznym nie ma, bo przecież tak być nie może - już oryginał był dziełem marzeń, a "Remastered" tylko jeszcze bardziej go szlifuje. Za to płynność animacji wraz z The Last Of Us: Remastered nabiera nowego znaczenia. W tej grze nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, bo przecież nie jest to shooter ani gra nastawiona na rozgrywkę w sieci, ale różnica pomiędzy oryginałem a nową odsłoną jest odczuwalna.

[video-browser playlist="633539" suggest=""]

Tryb multiplayer to również kopia 1:1 tego z pierwszej wersji. Choć nie jestem zwolennikiem sieciowych potyczek w tego typu grach (tutaj preferuję strzelanki czy gry sportowe), to zabawa online sprawiła mi przyjemność. Nie da się jednak ukryć, że The Last Of Us: Remastered to kąsek interesujący przede wszystkim ze względu na singla.

Przy okazji tworzenia gry pojawiło się kilka ciekawych smaczków. Dźwięk włączania i wyłączania latarki dochodzi z głośniczka na kontrolerze DS4; wprowadzono też zmianę sterowania, w której strzał pada po przyciśnięciu jednego ze spustów kontrolera. Dodano także znany z inFamous: Second Son tryb foto, który pozwala robić niesamowite zdjęcia. Mam cichą nadzieję, że photo mode nie będzie tylko dodatkiem do tytułów na wyłączność PS4, ale stanie się normą dla wszystkich gier wydawanych na tej konsoli.

The Last Of Us: Remastered celuje w posiadaczy PS4, którzy nie mieli do czynienia z oryginałem, aczkolwiek ci drudzy nie powinni czuć się specjalnie źle, że muszą ponownie wydać kilkadziesiąt złotych na grę, za którą rok temu w wersji na PS3 zapłacili grubo ponad 200 złotych. Remastered jest produkcją, którą warto się pochwalić na swej półce z grami. Nie szkodzi, że należy do gatunku odgrzewanych kotletów, gdyż - prawdę powiedziawszy - na PS4 nie ma jeszcze nic lepszego niż najnowsze dzieło Naughty Dog.

PLUSY: + najładniejsza gra na PS4, + wszystkie dodatki w cenie gry, + wciągająca i emocjonująca fabuła, + długość rozgrywki, + najlepsza gra na PS3 teraz także na PS4. MINUSY: - problemy wersji remaster: to, co było ładne w oryginale, jest jeszcze ładniejsze, a to, co było brzydkie, nadal takie pozostaje, - przeciwnicy zdają się nie zauważać naszych towarzyszy (ten sam problem występował w oryginale).
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj