Powrót rodzinki Mikaelsonów w prawie pełnym składzie na pewno satysfakcjonuje. Są to postacie ciekawe, odpowiednio rozbudowane i z historią, która procentuje. Elijah walczący z Marcelem, Kol tęskniący za Daviną, Rebeką kłócąca się z Marcelem czy Klaus rozmawiający z iluzją Camille. Wszystkie te elementy układanki mają w tym odcinku odpowiednie miejsce napędzając rozwój fabuły i budując emocje. Tak naprawdę w tym wszystkim nie liczy się fizyczny konflikt. Fakt, że Elijah jest rzucany jak szmata po całym polu walki jest tylko środkiem. Ważne jest to, o czym mówią, o tym, jak Marcel reaguje na poszczególny aspekty manipulacji Mikaelsonów. Chodzi w tym odcinku o ostateczny rozwiązanie niesnasek pomiędzy nim, a jego dawną rodziną. I jest w tym coś prawdziwego, emocjonującego i zaskakująco dobrze działającego. Gdy dochodzimy do konkluzji, gdzie Marcel mówi, że mają żyć ze świadomością, że okazał im litość, jest to coś, co zmienia oblicze serialu. Mikaelsonowie po raz pierwszy przegrali. I to na własne życzenie. Akceptują to, by zmienić swoje życie. To jest atut odcinka, bo pozwala wprowadzić świeżość w tym serialu i zmienić jego narrację. W tym wszystkim nie do końca działa rozmowa Klausa z Cami. Cel wydaje się bardziej oparty na tym, by fani zobaczyli swoją ulubioną postać, niż miałoby to większy fabularny sens. Niby pokazuje to, jak ważna jest ona dla Klausa nawet po pięciu latach, jak go motywuje do wyjęcia z siebie artefaktu i uwolnienia się z okowów Marcela. Jest w tym sens, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zostaje to wprowadzone trochę na siłę. Najciekawszy wątek jest związany z Vincentem, który odkrywa nowe zagrożenie dla Nowego Orleanu. Tajemnicza świetlista istota intryguje, bo widać i czuć jej potęgę. Tak naprawdę najbardziej ciekawi fakt, że Vincent za to odpowiada. I oto chodzi w dobrym serialu, by właśnie w taki sposób zaciekawić widza. Dalszy rozwój wydaje się oczywisty. Marcel będzie musiał poprosić Klausa o pomoc, bo to niebezpieczeństwo go przerośnie. Może to okazać się ciekawym zabiegiem, by bohaterowie połączyli siły. Na razie The Originals utrzymuje swój poziom. Jest ciekawie, emocjonująco i z naciskiem na rodzinny wątek. Wszelkie romanse nie mają na razie znaczenia i oby tak pozostałe. Ten serial działa najlepiej wtedy, gdy skupia się na zagrożeniach dla rodziny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj