The Originals: sezon 4, odcinek 2 – recenzja
4. sezon The Originals potrafi porządnie zaintrygować nową historią oraz zakończeniem czegoś, co było podstawą tego serialu.
4. sezon The Originals potrafi porządnie zaintrygować nową historią oraz zakończeniem czegoś, co było podstawą tego serialu.

Powrót rodzinki Mikaelsonów w prawie pełnym składzie na pewno satysfakcjonuje. Są to postacie ciekawe, odpowiednio rozbudowane i z historią, która procentuje. Elijah walczący z Marcelem, Kol tęskniący za Daviną, Rebeką kłócąca się z Marcelem czy Klaus rozmawiający z iluzją Camille. Wszystkie te elementy układanki mają w tym odcinku odpowiednie miejsce napędzając rozwój fabuły i budując emocje.
Tak naprawdę w tym wszystkim nie liczy się fizyczny konflikt. Fakt, że Elijah jest rzucany jak szmata po całym polu walki jest tylko środkiem. Ważne jest to, o czym mówią, o tym, jak Marcel reaguje na poszczególny aspekty manipulacji Mikaelsonów. Chodzi w tym odcinku o ostateczny rozwiązanie niesnasek pomiędzy nim, a jego dawną rodziną. I jest w tym coś prawdziwego, emocjonującego i zaskakująco dobrze działającego. Gdy dochodzimy do konkluzji, gdzie Marcel mówi, że mają żyć ze świadomością, że okazał im litość, jest to coś, co zmienia oblicze serialu. Mikaelsonowie po raz pierwszy przegrali. I to na własne życzenie. Akceptują to, by zmienić swoje życie. To jest atut odcinka, bo pozwala wprowadzić świeżość w tym serialu i zmienić jego narrację.
W tym wszystkim nie do końca działa rozmowa Klausa z Cami. Cel wydaje się bardziej oparty na tym, by fani zobaczyli swoją ulubioną postać, niż miałoby to większy fabularny sens. Niby pokazuje to, jak ważna jest ona dla Klausa nawet po pięciu latach, jak go motywuje do wyjęcia z siebie artefaktu i uwolnienia się z okowów Marcela. Jest w tym sens, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zostaje to wprowadzone trochę na siłę.
Najciekawszy wątek jest związany z Vincentem, który odkrywa nowe zagrożenie dla Nowego Orleanu. Tajemnicza świetlista istota intryguje, bo widać i czuć jej potęgę. Tak naprawdę najbardziej ciekawi fakt, że Vincent za to odpowiada. I oto chodzi w dobrym serialu, by właśnie w taki sposób zaciekawić widza. Dalszy rozwój wydaje się oczywisty. Marcel będzie musiał poprosić Klausa o pomoc, bo to niebezpieczeństwo go przerośnie. Może to okazać się ciekawym zabiegiem, by bohaterowie połączyli siły.
Na razie The Originals utrzymuje swój poziom. Jest ciekawie, emocjonująco i z naciskiem na rodzinny wątek. Wszelkie romanse nie mają na razie znaczenia i oby tak pozostałe. Ten serial działa najlepiej wtedy, gdy skupia się na zagrożeniach dla rodziny.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/




naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1945, kończy 80 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1964, kończy 61 lat

