Bez wątpienia, nie można żałować czasu, który poświęca się obecnie na śledzenie losów bohaterów The Secret Circle. Co ciekawe, w tym tygodniu aktorzy grali na naprawdę wysokim poziomie, bez żadnej sztuczności, co dotąd nie zdarzało się tak często. Nawet Thomas Dekker wypadał przyzwoicie w swojej roli. Jest to naprawdę miłe zaskoczenie. Nie należy jednak zapominać, że jest to nadal sinusoida formy, ale wahania są coraz mniejsze.
Na pewno imponuje Britt w roli Cassie. Jest to w dużej mierze zasługa tego, że nie musi już przez cały czas grać grzecznej, zagubionej dziewczynki. Teraz jest nieco bardziej zdecydowana i nie boi się podejmować trudnych decyzji. Może nie trudnych ze względu na ciężkość wyboru, ale dlatego, że nie ma pojęcia jakie mogą być ich konsekwencje. Często wiążą się z dużym niebezpieczeństwem. Niejako stąpa po omacku w świecie czarnej magii, z którym jest niewątpliwie mocno złączona przez swoje dziedzictwo. Cały obraz postaci uzupełnia natomiast strona uczuciowa. Jest to nadal nastolatka, która poszukuje swojej miłości. I znajduje się w dosyć ciężkiej sytuacji. Wpadła w tzw. „trójkąt miłosny”. Obydwaj faceci są równie pociągający: z jednej strony grzeczny i potulny Adam, a z drugiej niezwykle zadziorny bad boy, Jake. W sumie nie ważne kogo wybierze, bo najciekawsze jest wszystko co zdąży się przed wyborem, gdyż będzie gwarantowało nam emocje, a może i nieoczekiwane zwroty akcji. Bo potem zapewne, będzie żyła ze swym ukochanym długo i szczęśliwie.
[image-browser playlist="605380" suggest=""]©2012 The CW Television Network
Wspominając o związkach nie da się nie zauważyć, że kolejnym mocnym punktem, są relacje pomiędzy bohaterami. I tu niekoniecznie się skupiając na jakiś konkretnych osobach, ale na tym, że różne postacie wchodzą w interakcje z innymi. Często są to bardzo zaskakujące spotkania jak chociażby Dawn z Ethanem oraz wiele innych. To może stać się mocną stroną serialu jeśli nadal będzie kontynuowane, gdyż dzięki temu sieć powiązań się zagęszcza i nierzadko sporo bohaterów ma po takich spotkaniach dług wdzięczności. I to nie taki, który można spłacić, kiedy się chce, ale taki, kiedy otrzyma się żądanie spłaty. W taki układ w tym odcinku zdała się wpaść Melissa.
Jednakże największym pozytywem jest fabuła, która bez wątpienia jest coraz ciekawsza. Czarna magia jako motyw przewodni sprawdza się idealnie. Do tego wplątanie w całą akcję ludzi z przeszłości dało iście mieszankę wybuchową i doprowadziło do kilku szokujących momentów. Jak chociażby, kiedy dowiedzieliśmy się, że ojciec Cassie żyje. Mimo wszystko, najlepsze w tym wszystkim jest to, że wciąż mamy mnóstwo pytań i choć wiemy coraz więcej, to gdzieś wzór na tą całą historię jest trudno dostrzec. Nie znamy również motywów kierujących różnymi postaciami i często można wydać pochopnie mylny osąd. Tym razem można było mocno się pomylić co do Lucy, która mimo, że wystąpiła w jednym odcinku, to wniosła dużo do fabuły odcinka i serialu.
[image-browser playlist="605381" suggest=""]©2012 The CW Television Network
Co prawda, nadal twórcy nie ustrzegają się błędów, ale są one coraz mniejsze. Śmierć Dawn byłaby bardzo odważnym posunięciem, gdyż nie często zabija się jedną z ważniejszych postaci. Niestety nie musieliśmy długo czekać na jej powrót do życia. Może to ja mam za duże oczekiwania, a może to twórcy nie są jeszcze przygotowani na tak odważną decyzję, która myślę, nie tylko mi by zaimponowała.
Trudno też powiedzieć na ile serial jest wierny oryginałowi książkowemu, to wydaje się podążać w dobrą stronę. Fabuła się rozwija i zagęszcza, interakcje pomiędzy postaciami są coraz ciekawsze, a to bez wątpienia zwiastuje emocje w kolejnych odcinkach. Bo słabszym początku sezonu nie ma już śladu. The Secret Circle zaczyna nabierać rozpędu i niewątpliwie wypada wskoczyć do tego pojazdu póki jeszcze można, zanim będzie pędził i trudno będzie go dogonić.
Ocena: 8/10