Nie trudno zauważyć, że nowy serial The CW ma spore wahania formy. Potencjał na dobrą fabułę jest. Tylko wykonanie jakieś średnie. Sceny powinny być bardziej przekonujące. Tak zrealizowane, jak porywająca przemowa Blackwella. Widać, że reżyserzy potrafią wykonać kawał dobrej roboty. Tylko wygląda na to, że nie zawsze im się chce. Oglądając odcinek "Traitor" widać to na pierwszy rzut oka. Momentom, które miały budzić grozę i budować napięcie, brakowało odpowiedniej atmosfery. Chwilom namiętności - odpowiednich dialogów i gry aktorskiej. Scenom, które miały widza zaskoczyć – innowacyjności. Wszystko było za bardzo schematyczne i niedopracowane.

Z tego powodu ucierpiała także warstwa fabularna. Choć ma dobrze przygotowane fundamenty, nie sprawia to, że jest umiejętnie wykorzystana przez scenarzystów. Całej historii nie brakuje wprawdzie spójności, ale wiarygodności, czy realizmu już tak. Czegoś, co by sprawiło, że widz mógłby się wciągnąć w tę opowieść bez reszty, wręcz nią żyć. A tak - wciąż jest to jedynie dobrze zapowiadająca się przygoda. Szkoda, że z tych zapowiedzi niewiele wynika.

[image-browser playlist="602946" suggest=""]
©2012 The CW Television Network

W warstwie muzycznej również jest słabo. Brakuje dobrego, nastrojowego podkładu. Na dodatek zginęły gdzieś kawałki pop-rockowe, które z powodzeniem były używane w poprzednich odcinkach. Niestety, "Traitor" zawodzi także na tym polu.

The Secret Circle po raz kolejny zawiodło. Tym razem praktycznie w każdym aspekcie. Wcześniejsze pozytywy wypadły średnio, przez co złe rzeczy raziły po oczach jeszcze bardziej. Twórcom nie udało się zaskoczyć widza w żadnym momencie. Nawet pojawieniem się Nicka. A to, niestety, o czymś już świadczy. Szkoda, bo mogło być dużo lepiej.

Ocena: 5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj