Uwaga! Recenzja zawiera spoilery!

Szósty odcinek The Walking Dead to kolejny epizod, w którym sporo się dzieje. Twórcy serialu nie pozwalają widzom na nudę, sprawiają za to, że z każdym odcinkiem, z coraz większą niecierpliwością, oczekujemy na następne wydarzenia. Tym razem również było zaskakująco, choć nie zabrakło też przewidywalnych momentów. A co dokładnie przynosi nam „Hounded”?

Chyba jednym z bardziej przewidywalnych elementów odcinka szóstego był pościg za Michonne. Czy wśród widzów The Walking Dead znalazł się ktokolwiek, kto choć przez sekundę pomyślał, że Gubernator tak po prostu pozwoli odejść Michonne ze swojego małego królestwa? Chyba nie… A nawet jeśli, to bardzo szybko zostały rozwiane wszelkie wątpliwości w tej kwestii, ale również w kwestii samego Gubernatora, który po raz kolejny pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Nie jest ono jednak takie oczywiste dla Andrei, która wydaje się być zupełnie zaślepiona i nie dostrzega, a może po prostu dostrzec nie chce, co się wokół niej dzieje. Ciekawe czy w nadchodzących odcinakach będziemy świadkami „przebudzenia” Andrei, czy też może jej przejścia na mroczną stronę?

[image-browser playlist="597536" suggest=""]

©2012 AMC

Tymczasem w więzieniu Rick zmaga się z samym sobą. Jego wewnętrzna walka, zwieńczona poradą Lori zza światów, trwała zaskakująco krótko. Wydawać by się mogło, że ten wątek, włączając w to tajemnicze telefony, potrwa nieco dłużej. Choć tak naprawdę nigdy niewiadomo, co jeszcze zgotują nam scenarzyści, więc być może to wcale nie jest definitywny koniec depresji bohatera. Osobiście mam nadzieję, że nie będziemy już musieli wracać do oglądania załamanego Ricka, choć wcale nie było to takie męczące. W końcu Andrew Lincoln dość wiarygodnie wypadł odgrywając rolę człowieka przechodzącego przez wszystkie etapy żałoby: począwszy od szoku, poprzez złość, bunt i depresję, kończąc na pogodzeniu się ze stratą.

Osobiście intrygują mnie losy braci Dixon. Ciekawe czy dojdzie do bratobójczej walki, czy też do wielkiego zjednoczenia? Druga opcja chyba będzie trudna w realizacji, biorąc pod uwagę fakt, że Daryl i Merle stoją po dwóch stronach barykady i każdy z nich ma za sobą grupę, z którą w jakimś stopniu się utożsamia. Ponadto, teraz, gdy okazało się, że Carol żyje (kolejny przewidywalny wątek tego odcinka), Darylowi tym bardziej nie będzie łatwo odwrócić się od swojej grupy, nawet dla brata.

[image-browser playlist="597537" suggest=""]

©2012 AMC

Zaskakująca była na pewno końcówka odcinka. Chyba nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Nawiązując do tego, co napisałam powyżej, pojawienie się Michonne w więzieniu oraz uprowadzenie Glenna i Maggie, zwiastować może nam tylko jedno – rychłą wizytę Ricka w Woodbury. Na tę konfrontację czeka chyba każdy. Obyśmy się tylko nie zawiedli. Tak naprawdę, niemal od początku trzeciego sezonu, twórcy przygotowują nas na to wydarzenie, a z odcinka na odcinek oczekiwania widza wzrastają coraz bardziej. Czy scenarzyści sprostają naszym wymaganiom? Pewnie przekonamy się o tym wkrótce.

Szósty odcinek The Walking Deadzdecydowanie trzyma poziom poprzednich. W trzecim sezonie nie ma miejsca na nudę czy na nieodpartą chęć przewinięcia nieciekawych momentów. Może tylko Gubernator mógłby nieco bardziej przypominać tego, którego znamy z komiksów. Miejmy nadzieję, że twórcy serialu najlepsze wciąż trzymają w zanadrzu.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj