Doskonały dramat
The Walking Dead: The Final Season to doskonale napisany dramat, który przystępny jest dla nowicjusza serii. Twórcy, chcąc zachęcić nowych graczy do sięgnięcia po ten tytuł, zaimplementowali do gry fabularną opowieść z opcjami wyboru. Te wybory, które ograniczają się do prostych decyzji w stylu "uratuj tego, zabij tamtego", definiują rozgrywkę i relacje pomiędzy postaciami występującymi w ostatnim sezonie. Czasami są to subtelne zmiany w dialogach, innym razem mają nieco większe oddziaływanie na wątek fabularny. Zaskoczenia jednak żadnego nie ma, bo są to tylko pozorne wybory, ale mimo tego nadal je lubimy. Ostatni sezon, w przeciwieństwie do poprzednich, składa się tylko z 4 odcinków, a jego ukończenie możliwe jest dzięki SkyBound Games, które przejęło markę od upadającego Telltale Games. Początkowy odcinek toczy się dość powolnym tempem, by z każdą kolejną minutą nabierać rozpędu, a zakończyć się kapitalnym finałem. Również w ten sam sposób można zdefiniować cały ostatni sezon, który w pełnym wydaniu jest już dostępny do kupienia. To emocjonująca przygoda, z której sami możemy wynieść pewne nauki. Zwłaszcza wobec swoich dzieci. Clem w poszukiwaniu azylu trafi do szkoły, w której znajdują się już poboczni bohaterowie najnowszego sezonu. Dla bohaterki to nowe doświadczenie, bo przez większość czasu albo była najmłodsza w grupie, albo była samotnikiem. Tutaj musi odnaleźć się w społeczności rówieśników, którzy nie mają takiego obycia z żywymi trupami jak ona. Postacie te nie przeszły w życiu tyle, ile przez te kilka sezonów Clem. Nasza ulubiona bohaterka, chcąc nie chcąc, wyrasta na lidera grupy, a do tego musi jeszcze zadbać o zachowanie właściwych wzorców dla AJ-a. Znawcy tematu nie będą zaskoczeni, bo seria przyzwyczaiła nas już do tego, że po chwili spokoju musi nadejść wielka burza i także tutaj mamy z tym do czynienia. Są trupy, nie tylko te żywe, są miłosne rozterki, są dramaty i konflikty, ale jest także ulepszony silnik graficzny, dzięki któremu nie mamy tak wielkiego poczucia, że odtwarzamy coś, co już bardzo dobrze na przestrzeni 7 lat poznaliśmy i czym się już dosłownie znudziliśmy. Co warte podkreślenia: w ostatnim sezonie wyraźnie odczuwalny jest wpływ poprzednich sezonów gry.Nowe otwarcie na zamknięcie
Gry Telltale Games przyzwyczaiły nas do tego, że to samograje, w których nie trzeba nic robić, a i tak grę się ukończy. The Walking Dead: The Final Season stara się zerwać z tym trendem, wprowadzając przede wszystkim ulepszony silnik graficzny, a tym samym inne urozmaicenia, które zmieniają postrzeganie rozgrywki. W zasadzie skończyła się walka opierająca się wyłącznie na sekwencjach QTE i uporczywym wciskaniu konkretnego przycisku. Tutaj postawiono nieco „uwolnić” rozgrywkę, pozwalając graczowi samemu podejmować decyzje w kwestii eliminacji przeciwnika. Taka gra akcji z perspektywą z trzeciej osoby, która pozwala nam się poruszać w dowolnymi kierunku. W rezultacie potyczki z zombie są bardziej dynamiczne. Małe urozmaicenie, ale jednak jest. O kilka lat za późno, ale w końcu doczekaliśmy się. Oprawa graficzna nigdy nie stanowiła przeszkody czy też problemu, aby cieszyć się zabawą. Również tutaj nie stanowi to żadnego kłopotu, a styl graficzny jest na tyle powszechny, że zdołaliśmy się do niego przyzwyczaić i akceptować z całym inwentarzem dobrodziejstwa oraz wadami, które posiada. Komiksowe zacięcie jednak bardziej zachęca niż zniechęca, ale kto co woli.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj