The Walking Dead: Final Season – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 14 sierpnia 2018Po kłopotach produkcyjnych The Walking Dead: Final Season nie mogło skończyć się inaczej. Recenzujemy ostatnią przygodę Clementine.
Po kłopotach produkcyjnych The Walking Dead: Final Season nie mogło skończyć się inaczej. Recenzujemy ostatnią przygodę Clementine.
Lata mijają, a wraz z nimi zmienia się nasza Clementine. Historia przedstawiona w The Walking Dead: The Final Season zatacza koło. Mała dziewczynka, którą poznaliśmy i pokochaliśmy w pierwszym sezonie gry, wyrosła z nieśmiałego dziecka na dorosłą niemal kobietę, która jest w stanie zrobić wszystko, by swoich bliskich, przyjaciół utrzymać przy życiu. Relacje Lee – Clem z pierwszego sezonu odzwierciedlają stosunek Clem – AJ z ostatniej odsłony cyklu. Różnica jedynie polega na tym, że teraz – z perspektywy sezonów – możemy stwierdzić, co złego zrobiliśmy, wpajając te, a nie inne wartości małej Clem, i tym samym uniknąć tego przy edukowaniu małego chłopca, z którym nastolatka przemierza niebezpieczny świat. Emocjonujący finał opowieści wynagradza niedostatki poprzednich sezonów.
Doskonały dramat
The Walking Dead: The Final Season to doskonale napisany dramat, który przystępny jest dla nowicjusza serii. Twórcy, chcąc zachęcić nowych graczy do sięgnięcia po ten tytuł, zaimplementowali do gry fabularną opowieść z opcjami wyboru. Te wybory, które ograniczają się do prostych decyzji w stylu "uratuj tego, zabij tamtego", definiują rozgrywkę i relacje pomiędzy postaciami występującymi w ostatnim sezonie. Czasami są to subtelne zmiany w dialogach, innym razem mają nieco większe oddziaływanie na wątek fabularny. Zaskoczenia jednak żadnego nie ma, bo są to tylko pozorne wybory, ale mimo tego nadal je lubimy.
Ostatni sezon, w przeciwieństwie do poprzednich, składa się tylko z 4 odcinków, a jego ukończenie możliwe jest dzięki SkyBound Games, które przejęło markę od upadającego Telltale Games. Początkowy odcinek toczy się dość powolnym tempem, by z każdą kolejną minutą nabierać rozpędu, a zakończyć się kapitalnym finałem. Również w ten sam sposób można zdefiniować cały ostatni sezon, który w pełnym wydaniu jest już dostępny do kupienia. To emocjonująca przygoda, z której sami możemy wynieść pewne nauki. Zwłaszcza wobec swoich dzieci.
Clem w poszukiwaniu azylu trafi do szkoły, w której znajdują się już poboczni bohaterowie najnowszego sezonu. Dla bohaterki to nowe doświadczenie, bo przez większość czasu albo była najmłodsza w grupie, albo była samotnikiem. Tutaj musi odnaleźć się w społeczności rówieśników, którzy nie mają takiego obycia z żywymi trupami jak ona. Postacie te nie przeszły w życiu tyle, ile przez te kilka sezonów Clem. Nasza ulubiona bohaterka, chcąc nie chcąc, wyrasta na lidera grupy, a do tego musi jeszcze zadbać o zachowanie właściwych wzorców dla AJ-a.
Znawcy tematu nie będą zaskoczeni, bo seria przyzwyczaiła nas już do tego, że po chwili spokoju musi nadejść wielka burza i także tutaj mamy z tym do czynienia. Są trupy, nie tylko te żywe, są miłosne rozterki, są dramaty i konflikty, ale jest także ulepszony silnik graficzny, dzięki któremu nie mamy tak wielkiego poczucia, że odtwarzamy coś, co już bardzo dobrze na przestrzeni 7 lat poznaliśmy i czym się już dosłownie znudziliśmy.
Co warte podkreślenia: w ostatnim sezonie wyraźnie odczuwalny jest wpływ poprzednich sezonów gry.
Nowe otwarcie na zamknięcie
Gry Telltale Games przyzwyczaiły nas do tego, że to samograje, w których nie trzeba nic robić, a i tak grę się ukończy. The Walking Dead: The Final Season stara się zerwać z tym trendem, wprowadzając przede wszystkim ulepszony silnik graficzny, a tym samym inne urozmaicenia, które zmieniają postrzeganie rozgrywki.
W zasadzie skończyła się walka opierająca się wyłącznie na sekwencjach QTE i uporczywym wciskaniu konkretnego przycisku. Tutaj postawiono nieco „uwolnić” rozgrywkę, pozwalając graczowi samemu podejmować decyzje w kwestii eliminacji przeciwnika. Taka gra akcji z perspektywą z trzeciej osoby, która pozwala nam się poruszać w dowolnymi kierunku. W rezultacie potyczki z zombie są bardziej dynamiczne. Małe urozmaicenie, ale jednak jest. O kilka lat za późno, ale w końcu doczekaliśmy się.
Oprawa graficzna nigdy nie stanowiła przeszkody czy też problemu, aby cieszyć się zabawą. Również tutaj nie stanowi to żadnego kłopotu, a styl graficzny jest na tyle powszechny, że zdołaliśmy się do niego przyzwyczaić i akceptować z całym inwentarzem dobrodziejstwa oraz wadami, które posiada. Komiksowe zacięcie jednak bardziej zachęca niż zniechęca, ale kto co woli.
Od samego początku, czyli czasów sprzed 7 lat, kiedy poznaliśmy skazańca Lee, przez upadek Telltale Games, aż do ostatniego odcinka gry, mogliśmy przeżywać niezapomnianą historię o przetrwaniu, braterstwie, przyjaźni i problemach życia codziennego w postapokaliptycznym świecie pogrążonym pożogą zombie. Była to wyboista droga zarówno pod względem narracyjnym, jaki i technicznym, ale Telltale Games starało się ciężko pracować nad tym, aby każdy kolejny odcinek był lepszy od poprzedniego. Niedociągnięcia pozostały w pamięci. Tak samo w pamięci pozostanie finał serii, który z powodzeniem można porównać do 1. sezonu gry. Oba prezentują się na równie wysokim poziomie.
PLUSY:
+ doskonały scenariusz,
+ znakomity finał opowieści,
+ ulepszony silnik gry,
+ oprawa muzyczna.
MINUSY:
- przestarzała oprawa graficzna,
- ostatni odcinek to non stop akcja.
Źródło: fot. SkyBound Entertainment
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat