Dziewiąty odcinek to czas po Święcie Dziękczynienia, w którym kontynuowane są rozpoczęte wątki i pokazane jest, jak bohaterowie radzą sobie z faktami, które wyszły na jaw. Punktem wyjścia jest tutaj wizyta rodzeństwa w rodzinnej chatce, która na wszystkich ma bardzo duży wpływ. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście sprawa Randalla, ale swoje pięć minut mają również Kate i Kevin. Dziesiąty odcinek zaś pokazuje wigilijne przeżycia rodziny. Nie jest to jednak taki typowy epizod o wspólnym świętowaniu. Twórcy sprawnie uciekli od utartych schematów, a jednocześnie dostarczyli stałych elementów serialu w najlepszej formie, takich jak rodzinne relacje czy klimat. Dziewiąty odcinek swoją formułą sprawdził się świetnie, jako element uspokojenia po wydarzeniach z Pilgrim Rick. Kolejne, równie istotne kwestie, byłyby przytłaczające. A tak, mogliśmy wejść w psychikę Randalla i obserwować jego próby radzenia sobie z prawdą, którą odkrył o matce. Zobaczyliśmy też, jak Kate radzi sobie z ważną decyzją, którą odważyła się podjąć. Wpleciono tutaj także wątek metafizyczny, który, swoją drogą, genialnie odnalazł się w konwencji serialu. Dodał jeszcze więcej ciepła i ani przez chwilę nie był przerysowany. Pokazane zostało również uzasadnienie działań Rebeki. Bardzo sprawnie odebrano nam możliwość oceniania tej postaci. Twórcy doskonale pokazali, że nic nie jest czarne ani białe, a pozytywne czy negatywne nacechowanie bohaterów nie jest wcale tak łatwe, zwłaszcza w tym kontekście. Odcinek dziesiąty otrzymuje ogromnego plusa za konwencję, która udowadnia, że da się zrobić jeszcze świąteczny odcinek, które nie jest tak oczywisty i wpisany w standardy. Twórcy na początku epizodu wybierają motyw przewodni - ,,Nic złego nigdy nie dzieje się w Wigilię”, ale z wykonaniem tego hasła już jest jednak inaczej. Ten świąteczny odcinek urzeka niewymuszonym przesłaniem, na którym oparty jest cały serial, a mianowicie, że najważniejsze są bliskie osoby, które zawsze będą stały za nami murem, a czasu spędzonego razem nie da się zastąpić. Cieszę się, że zrezygnowano z jakichś dodatkowych zabiegów potwierdzających rodzinność Bożego Narodzenia. Ten serial ma tego dosyć, co naturalnie objawiło się w najnowszym odcinku. W ostatnich dwóch epizodach wątki poszczególnych bohaterów poszły zdecydowanie na przód. Randall musiał uporządkować swoje życie i przemyśleć relacje z matką i ojcem. Wiele zdarzyło się też u Kate i Kevina. Ta pierwsza wciąż musi mierzyć się z przykrościami odnośnie swojej wagi. Jest jednak na doskonałej drodze do zmiany swojego życia i pozbycia się kompleksów. Krok ten wiążę się z obawami i ryzykiem, co czyni ostateczną decyzję jeszcze trudniejszą. Przed kobietą również trudny moment w życiu miłosnym, który z pewnością zaważy na jej przyszłości i może wywrócić wszystko do góry nogami. Kevina natomiast czeka nowe wyzwanie w życiu zawodowym. Także jeżeli chodzi o obiekt uczyć, to zdaje się, jego zainteresowanie zaczyna padać na właściwą osobę. Na finał midseasonu twórcy This Is Us zafundowali widzom prawdziwą bombę. Ten twist sprawił, że o serialu z pewnością nikt nie zapomni. Bohaterów zostawiamy z wieloma niedokończonymi sprawami, na których rozwinięcie trzeba chwilę poczekać. Te dwa ostatnie odcinki potwierdziły, że to, co najlepsze w tym serialu, to prostota, a klimat i rodzinne relacje nie przestają zachwycać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj