Nim zacznę recenzję, chcę zaznaczyć jedną rzecz. Każdy z polskich aktorów świetnie gra swoją rolę, można nawet stwierdzić, że lepiej niż włoska część obsady. Problem jest taki, że patrząc na fabułę, mogli to być aktorzy z jakiegokolwiek innego kraju. Jednak od początku. Andrei, zagrany przez Kamila Kulę, to młody Rumun, który próbuje ułożyć sobie życie we Włoszech – zarobić pieniądze, a także sprowadzić swoją dziewczynę, Mihaelę, z Macedonii. Studiuje pomiędzy różnymi zleceniami i mieszka z Kolą, Ukraińcem granym przez Piotra Roguckiego. Pewnego dnia jego profesorka daje mu zlecenia przetłumaczenia pamiętnika napisanego przez niedawno zmarłego męża Anny. Między Andreiem a bogatą wdową zaczyna powstawać dziwna więź… W Il traduttore jest wiele przeróżnych wątków, które łączy postać Andrieia. Mamy sprawę kryminalną (chłopak pomaga przy złapaniu handlarza narkotyków), możemy poznać trudy życia emigranta, a także próby biedaka dołączenia do high life’u. Choć podczas filmu problemy i cele Andreia się rozwiązują, to nie są one do końca ważne. O wiele ważniejsze jest to, co zrobi Andrei - nie jak to się skończy. No url Kamil Kula miał bardzo trudną rolę i nie chodzi już nawet o mówienie w obcych językach (włoskim, niemieckim, rumuńskim). Andrei to specyficzna postać – niby chce dobrze, ale pragnie więcej, niż może chcieć, potrafi być wyrachowany i okrutny, a Kula spełnia się w tej roli wyśmienicie. Widz nigdy do końca nie wie, co zamierza i myśli jego postać. Co więcej, Kula potrafi być w odpowiednich momentach przystojny i magnetyczny, zimny i wyrachowany, okrutny i drapieżny, ciepły i zakochany. Widz trochę się Andreia boi, trochę mu kibicuje, ale cały czas jest ciekawy, co będzie dalej. W stosunkowo małej roli błyszczał również Piotr Rogucki, który odpowiednio wykorzystał swoją postać, by zostać zapamiętanym na ekranie. Brawa należą się również Claudii Gerini, wyśmienicie przekazującej wszystkie emocje pięknej i samotnej Anny. Ostatnią ciekawą postacią jest inspektor Rizzo, grana przez Annę Safroncik – kobieta twarda i nieustępliwa, nie lepsza od zbrodniarzy, których goni. O reszcie postaci trudno cokolwiek powiedzieć – Marianna Januszewicz jest odpowiednio słodka, a Marcello Mazarella dziwny. Pytanie tylko, po co tam nasi aktorzy. Czy nie lepiej było do ról obcokrajowców dobrać odpowiednie osoby? Może jest to tylko zmieszanie widza, który miał nadzieję, że „sprawa polska” będzie jakkolwiek widoczna, a tu się pojawił zonk. Nie zmienia to faktu, że warto zobaczyć Tłumacza, który fascynuje zarówno postaciami, jak i samą fabułą. Il traduttore to bardzo dobry, trzymający w napięciu film z doborową obsadą i ogromne must-see dla wszystkich zmęczonych komediami czy filmami superbohaterskimi. Z czystym sumieniem mogę tylko polecić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj