Trzeba pogratulować Russellowi T. Daviesowi doskonałego prowadzenia i rozwoju fabuły. Pojawia się wielka konspiracja, a kolejne elementy układanki twórca dawkuje widzom w małych ilościach. Na szczęście są one takie, że wciągają i nie pozwalają przegapić kolejnego odcinka.

Znakomicie poprowadzono narrację, dzięki czemu napięcie i dynamizm oparte były na dialogach i poznawaniu kolejnych części tajemnicy. Nie ma w tym odcinku żadnych pościgów, strzelanin czy niepotrzebnej efektowności - Davies intryguje widza przemyślaną fabułą i klimatem.

[image-browser playlist="609275" suggest=""]

O ile Gwen i Jack przekonali mnie do siebie, o tyle Esther i Rex nadal pozostawiają mieszane uczucia. Rex powoli zazębia się z resztą grupy, tworząc wizerunek niechętnego i buntowniczego gbura. Esther, póki co, jest nijaka. Bohaterowie zaczynają współdziałać i rozwiązywać zagadkę "dnia cudu" - ich relacje dobrze się rozwijają, posiadając ludzki element, dzięki czemu widz zaczyna ich lubić i im kibicować. Zasługa w tym aktorów, którzy dają z siebie wszystko, zwłaszcza w scenach dramatycznych.

Zaskakującym elementem jest Oswald Danes. Tajemnicza organizacja wykorzystuje go jako medialną twarz "nowego porządku", co jest dość nieoczekiwane zważywszy na jego przeszłość. Dochodzi do fantastycznie nakręconej konfrontacji Danesa z Jackiem. Widząc grę Pullmana po tak długiej przerwie, zaczynam podziwiać jego talent. Jego gra, a zwłaszcza ekspresja na twarzy, jest niesamowicie przekonująca. Aktor stworzył jedną z ciekawszych kreacji w swojej karierze. Kto by pomyślał, że to ten sam człowiek wygłaszał jedną z najbardziej kiczowatych przemów w historii kina SF w filmie "Dzień Niepodległości".

Widzowie mogli w tym odcinku lepiej poznać Gwen i Jacka. Sytuacja z Jackiem była bardzo kontrowersyjna. Stacja Starz zdecydowała się odważnie nakręcić scenę homoseksualnego stosunku, która pozostawiła wielki niesmak. O dziwo, w Wielkiej Brytanii została ona wycięta, a w konserwatywnych Stanach Zjednoczonych bez problemu wyemitowana. Niestety, tak naprawdę nic szczególnego do fabuły nie wnosiła - widz nic by nie stracił, gdyby nie musiał oglądać całujących się i uprawiających seksu mężczyzn.

[image-browser playlist="609276" suggest=""]

Trzeci odcinek świetnie popchnął akcję do przodu, odkrywając części tajemnicy i zapowiadając kolejne. Dużo napięcia, emocji, lekka dawka humoru i znakomita rozrywka. Torchwood to serial, który wciąga, dzięki czemu z niecierpliwością czeka się na dalszy rozwój wydarzeń.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj