Wydane w 2018 roku Octopath Traveler było ciekawym eksperymentem, grą pełnymi garściami czerpiącą z klasyki jRPG i oprawą, która łączyła pikselart w stylu retro ze współczesnymi rozwiązaniami. Nie wszystko tam zagrało i do pewnych elementów (np. niezbyt wciągającej fabuły i mało interesujących bohaterów) można było się przyczepić, ale jednocześnie był to solidny fundament pod kolejne produkcje tego typu. Cztery lata później dostaliśmy Triangle Strategy, taktyczne, turowe RPG, które wykonane jest w tym samym stylu graficznym, ale zupełnie inaczej rozkłada akcenty pomiędzy fabułą i rozgrywką.

Gra o Pikselowy Tron

Twórcy zabierają nas w podróż na kontynent o nazwie Norzelia, który podzielony został między trzy frakcje: Aesfrost, Glenrbook i Hyzante, które dawniej walczyły ze sobą w wielkiej wojnie o cenne surowce: sól oraz żelazo. Później nastał czas pokoju, ale jak szybko się przekonujemy, była to jedynie cisza przed burzą. W wyniku spisku rozpętuje się prawdziwe piekło, w którego centrum znajduje się główny bohater, Serenoa Wolfort, przyszły władca dumnego rodu, oraz jego towarzysze. Trudno uniknąć porównań z Grą o Tron, historia, choć zdecydowanie mniej brutalna, przepełniona jest polityką, intrygami i postaciami, które gotowe są na naprawdę wiele, by tylko osiągnąć swoje cele. Dzięki częstym zwrotom akcji jej śledzenie potrafi wciągnąć. Jest tylko jeden drobny szczegół: fabuła rozkręca się powoli i trwający około 4-5 godzin prolog, służący przede wszystkim zarysowaniu uniwersum i bohaterów, potrafi srogo wymęczyć. To zdecydowanie najnudniejsza część zabawy, ale warto przez nią przebrnąć, bo potem robi się ciekawiej. Cały czas trzeba mieć jednak na uwadze, że to tytuł specyficzny, w którym opowieść serwuje się w formie długich scenek i dialogów rodem z gatunku visual novel. Jeśli spodziewacie się ciągłej akcji, pojedynków, pościgów i wybuchów, to prawdopodobnie srogo się rozczarujecie. 

Fabuła

7 /10

Poza głównym wątkiem, od czasu do czasu mamy też okazję zobaczenia opcjonalnych scenek. Warto je oglądać, bo pokazują one pewne wydarzenia z innej perspektywy, a przy okazji zdradzają nieco więcej na temat naszych kompanów i innych, drugoplanowych postaci. 

Wybór należy do Ciebie

Jeżeli należycie do grona osób, które przewijają cutscenki w grach, to mam dla Was złe wieści: w Triangle Strategy ich śledzenie ma istotny wpływ nie tylko na zrozumienie historii, ale i na przebieg samej rozgrywki. W zależności od wyborów trafiamy w inne miejsca, dołączają do nas inne postacie, toczymy też inne pojedynki. Opowieść wyraźnie rozgałęzia się w pewnych rozdziałach i zdecydowanie jest tu potencjał do kilku przejść. Same decyzje podejmuje się w ciekawy sposób: możemy próbować przekonać naszą grupę do preferowanej przez nas opcji, ale nie zawsze jest to możliwe od razu. Często musimy najpierw zdobyć konkretne informacje podczas eksploracji, by nieco później móc je wykorzystać.
fot. Square Enix
Sama eksploracja jest bardzo... minimalistyczna i ograniczona. Raz na jakiś czas otrzymujemy możliwość przechadzki po niewielkich lokacjach, porozmawiania z obecnymi tam osobami i pozbierania rozrzuconych tu i ówdzie przedmiotów. Nie ma co traktować tego jako ważnej części zabawy. Ot, to po prostu krótki przerywnik między pchaniem dalej opowieści i turowymi pojedynkami.

Przede wszystkim taktyka

Inaczej sytuacja wygląda z walką, która, obok fabuły, jest zdecydowanie najistotniejszym elementem Triangle Strategy. Deweloperzy wyraźnie się do tego przyłożyli i zadbali, by starcia z wrogami były w równym stopniu wymagające, co satysfakcjonujące. Pojedynki przypominają gatunkową klasykę w stylu Final Fantasy Tactics czy Tactis Ogre. Na starcie otrzymujemy spojrzenie na pole bitwy i rozmieszczenie jednostek, później zaś mamy możliwość ustawienia swoich bohaterów na wybranych pozycjach. Każda postać w danej turze może wykonać określoną liczbę ruchów oraz korzystać z umiejętności i przedmiotów. Do tego dochodzi także sporo pomniejszych, choć równie ważnych kwestii do opanowania: ciosy zadawane od tyłu zadają większe obrażenia; okrążając wrogów, możemy zadać im więcej obrażeń; gdy stoimy wyżej, zwiększa się zasięg magów czy łuczników. Ciekawym zabiegiem było też wprowadzenie specjalnych efektów związanych z magią żywiołów: otoczenie możemy na przykład podpalić lub pokryć lodem, by utrudnić życie oponentów. 
fot. Square Enix
Jest jednak pewien problem, który niektórym może nie do końca odpowiadać. Niektóre postacie wydają się nieco niezbalansowane i zwyczajnie zbyt potężne. Świetnym przykładem jest Anna, która jest w stanie wykonywać dwie akcje w trakcie jednej tury, siejąc prawdziwy popłoch we wrogich szeregach. Wyjątkowo dobrze u mnie sprawdzała się też latająca na wielkim orle Hughette, która w jednym z zadań wykończyła cała wrogą armię niemal samodzielnie, bez pomocy innych jednostek. 

Rozgrywka

8 /10

Jak na grę RPG przystało, nie zabrakło możliwości rozwoju postaci i ich wyposażenia. Z poziomu menu możemy przedostać się do obozu, w którym możemy zrobić zakupy, ulepszyć bronie lub awansować bohaterów na wyższe rangi, co zwiększy ich możliwości bojowe i pozwoli im odblokować kolejne zdolności. Znajdziemy tam również powtarzalne walki, które stanowią świetną okazję do szybkiego podbicia poziomu w sytuacji, gdybyśmy na przykład nie radzili sobie z wyzwaniami stawianymi przez główny wątek fabularny.  Triangle Strategy, tak jak i wcześniejszy Octopath Traveler, korzysta ze stylu oprawy graficznej zwanego przez twórców "HD-2D". Oferuje on mariaż klasycznych pikseli, które od razu budzą skojarzenia z produkcjami gdzieś z początku lat 90 oraz współczesnych rozwiązań w postaci efektownego oświetlenia, cieni oraz efektów cząsteczkowych. Niestety, pokazywanie tych ostatnich czasami bywa zbyt wielkim wysiłkiem dla 5-letniego już Switcha, bo gdy na ekranie mamy do czynienia z wybuchami lub wielkimi pożarami, to płynność zauważalnie spada. Na szczęście w przypadku turowej rozgrywki nie ma to zbyt wielkiego znaczenia i nie wpływa negatywnie na komfort.
fot. Square Enix
+4 więcej
Triangle Strategy to udana gatunkowa mieszanka RPG, strategii, turówki oraz ciekawej, pełnej zwrotów akcji historii, która może wciągnąć, o ile forma jej podawania przypadnie Wam do gustu. Całość jest przy tym przystępna pod kątem rozgrywki i dość krótka, przynajmniej jak na gatunkowe standardy, bo ukończenie głównej fabuły zajmuje około 25-30 godzin. Oczywiście czas ten zdecydowani się wydłuży, jeśli zechcecie przebrnąć przez wszystkie fabularne ścieżki. Trudno jednak powiedzieć, czy gameplay będzie sprawiał tyle samo frajdy po 60, czy nawet 100 godzinach.

Oprawa

8 /10

Ocena końcowa

8/10


Fabuła

7/10

Rozgrywka

8/10

Oprawa

8/10
Plusy: + satysfakcjonująca, turowa walka; + oprawa; + wybory moralne mają wpływ na przebieg fabuły; + wciągająca historia. Minusy: - rozkręca się bardzo powoli; - sporadyczne spadki płynności; - stosunkowo krótka (jak na standardy gatunku).
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj