Twórcy animacji stopniowo przyzwyczajali widzów do tego, że obecna seria będzie się mocno różniła od swego poprzednika. "Awatar: Legenda Aanga" było skierowane do nieco młodszej widowni, a serial przechodził między mniej i bardziej poważnymi sprawami. Ze względu na docelową grupę wiekową, wątków luźniejszych było znacznie więcej i nie dotykały one tak mocno problemów realnego świata jak druga seria. Mimo to produkcja wciąż potrafiła w jednakowym stopniu bawić każdego.

Trzeci odcinek zupełnie odwraca szale. Wątkiem przewodnim jest bowiem wojna domowa i wyznaczanie granicy miedzy wolnością a oblężeniem. Przybycie Wojsk Północnego Plemienia tylko zaognia atmosferę między stronami, a doskonałym tego przykładem jest odgrodzenie ludzi od siebie lodowymi barierami. Ma to na celu ukazanie wojska jako sił prewencyjnych, zmuszających mieszkańców do przestrzegania narzuconych zasad. To nie mogło się dobrze skończyć, czego rezultatem jest początek rebelii. Narastający konflikt jest tłem pomagającym lepiej poznać motywy Unalaq'u. Jego plany wciąż w pewnym stopniu są tajemnicą, jednak nie da się ukryć, że postać ta jest typem najeźdźcy, a jego przyszłe decyzje będą w szczególności polegały na zdobyciu władzy.

Wątek Korry jest zdecydowanie najlepszym motywem tego odcinka. Tytułowa bohaterka jako Awatar działa w roli negocjatora między dwoma plemionami. Problem w tym, że dziewczyna musi wybierać między dwiema osobami, które są dla niej bardzo ważne. Jest to niełatwe zadanie, z którym wciąż sobie nie radzi. W zadaniu nie pomaga też fakt, że musi po części przeciwdziałać swojej wiosce - miejscu, w którym się urodziła i dojrzewała. Jej odczucia grają tu najważniejszą rolę i zostały dobrze przedstawione przez rysowników.

Drugie skrzypce gra rodzeństwo Tenzina. W końcu dowiadujemy się więcej o dzieciństwie poprzedniego mistrza Korry. Dużym plusem jest naturalność i swoboda, z jaką rozmawiają z sobą. Jak to bywa z rodzeństwem - każdy kłóci się o to, kto miał gorzej, kto sprawował rolę "najstarszego". Na wszystkich w jakiś sposób odbiło się bycie dziećmi poprzedniego Awatara, na czym ucierpiało ich dzieciństwo i relacje.

[video-browser playlist="635023" suggest=""]

Minusem tego odcinka jest to, jak ukazany został Bolin. Twórcy za wszelką cenę chcą umieścić w każdym odcinku postać robiącą za bufor dla widza, by mógł choć na chwilę odsapnąć od innych, poważniejszych wątków. Problem w tym, że sceny z Bolina wieją sztampą, a rodzeństwo, któremu stara się przypodobać, jest obecnie najgorszą kreacją tego sezonu. Wygląda to tak, jakby scenarzyści oparli schemat tej postaci wyłącznie na wstawkach komediowych.

Pod względem akcji odcinek stoi na przyzwoitym poziomie. Walka Korry z rebeliantami jest bardzo dynamiczna i dostarcza sporo wrażeń. W połączeniu z dobrze dobraną muzyką, tworzy wspaniały spektakl.

"Civil Wars" to epizod dobry, ale fani oczekujący wartkiej akcji mogą być trochę zawiedzeni. Zamiast tego otrzymujemy wiele przemyślanych, pełnych emocji dialogów dotyczących problemów i rozterek bohaterów. Sceny walki, mimo iż jest ich niewiele, stoją na wysokim poziomie. Odwrotnie ma się sytuacja w przypadku bohaterów drugoplanowych, którzy starają się na siłę wywołać uśmiech u widza. Mimo to odcinek należy uznać za udany i pod wieloma względami zapewniający niezłą rozrywkę. Po obecnym zakończeniu z niecierpliwością czeka się na następną część.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj