Skandynawskie kryminały stały się marką, która przyciąga czytelników. Wiele z nich stoi na wysokim poziomie, ale niestety niektóre są pozycjami przeciętnymi, niespełniającymi oczekiwań rozbudzonych przez tuzów, takich jak Jo Nesbø, Stieg Larsson, Camilla Läckberg czy Henning Mankell. I właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku debiutu literackiego Lisolette Roll.
Podkreślenie niewielkiego doświadczenia pisarskiego w przypadku autorki Tredje Graden wydaje się kluczowe, gdyż jej powieść posiada kilka wad, których zapewne bardziej doświadczony pisarz potrafiłby uniknąć. Dotyczy to przede wszystkim konstrukcji postaci, które są dość płaskie i nie wzbudzają zainteresowania u czytelnika; a poza dwoma/trzema głównymi bohaterami, zlewają się w dość bezbarwną masę. Zresztą nawet kluczowi dla fabuły protagoniści głównie irytują swoim zachowaniem i podejmowanymi decyzjami. Efektem niewiele tu śledztwa, a więcej miotania się i podejmowania spontanicznych decyzji.
Przeciętnie wypada także warstwa językowa. Szwedzka debiutantka posługuje się bardzo prostą frazą, krótkimi zdaniami i szybkimi dialogami. Być może przemawia tu przez nią doświadczenie reporterskie i z pisania radiowych scenariuszy? W każdym razie w powieściowej formie nie do końca się to sprawdza, nie nadaje klimatu i nie pobudza wyobraźni.
A o czym jest w ogóle powieść Roll? Tytułowy trzeci stopień to nawiązanie do poparzeń, jakie znajdowane są w okolicach genitaliów ofiar. Trop wiedzie policjantów w daleką przeszłość i na inny kontynent: obrażenia przypominają te, które zadane zostały pewnej kobiecie podczas rządów junty wojskowej w Argentynie. Jednakże powiązanie tych wydarzeń nie będzie proste; tym bardziej, że ich uczestnicy obecnie są już leciwi lub wręcz martwi – co siłą rzeczy utrudnia popełnienie przez nich zbrodni mających obecnie miejsce w Sztokholmie. Sytuację komplikuje fakt, że morderca bardzo szybko postanawia zastraszyć prowadzącego śledztwo policjanta i realnie zagraża jego rodzinie.
Rozczarowuje również samo rozwiązanie zagadki. Dla kryminałów optymalne jest, gdy sprawca zbrodni cały czas jest obecny – nie jako zakulisowy sprawca, ale jako potencjalny podejrzany (lub – co zdarza się równie często – osoba niebrana pod uwagę na początku śledztwa). Tymczasem w Trzecim stopniu zbrodniarz co prawda cały czas pojawia się w roli zagrożenia i prześladowcy, ale na jego trop policjanci trafiają na ostatnich stronach. Nie ma więc tak lubianego przez czytelników kryminałów etapu polegającego na samodzielnej próbie rozwiązania zagadki. Co prawda autorka jakieś tam poszlaki zostawia, ale robi to bez przekonania. Głównie jednak podsuwa mylne tropy, które koniec końców nie mają fabularnie żadnego znaczenia. W efekcie to, co mogło stanowić wartość powieści, wydaje się pretekstowe.
Trzeci stopień jest więc kryminałem przeciętnym, ze słabo zarysowaną psychologią postaci (choć okoliczności dawały sposobność ku mocniejszemu zarysowaniu tego elementu) i z nie do końca przemyślaną zagadką. Są w powieści Roll fragmenty, które budzą zainteresowanie, ale większość książki jest pozbawiona emocji.