Billy (Domhnall Gleeson) i Ruby (Merritt Wever) złożyli sobie 15 lat temu przysięgę, że jeśli jedno wyśle SMS o treści „RUN”, a drugie odpowie tym samym, rzucają wszystko, wsiadają w pociąg i uciekają razem. Jest to jedno z tych przyrzeczeń z kategorii: „jeśli do 35. roku życia nie weźmiemy z nikim ślubu, to pobierzemy się”. Taka obietnica, która ma dać złudzenie, że nie jesteśmy sami. Nikt oczywiście nie bierze tego na serio, prawda? No właśnie, a gdyby to nie była ściema, a jedna i druga strona miała zamiar dotrzymać słowa? Ruby jest znudzona swoim monotonnym rodzinnym życiem, właśnie kupiła nową matę do jogi w supermarkecie i w tym momencie dostaje SMS-a zachęcającego ją do ucieczki z dawną miłością. Po dosłownie kilku sekundach zastanowienia odpisuje na niego i pędzi na dworzec, by załapać się na umówiony pociąg. Na pierwszy rzut oka Ucieczka może wyglądać jak romantyczny serial o tym, że „stara miłość nie rdzewieje”, ale to tylko zasłona dymna. Przygoda, która zaczyna się od tytułowej ucieczki szybko przeradza się w thriller i to w momencie, w którym najmniej się tego spodziewamy. Zresztą utrzymywanie widza w ciągłej niewiedzy i co chwila podrzucanie mu nowych faktów dotyczących obojga bohaterów jest wielkim plusem tej produkcji. Billy nie śledził losów swojej ukochanej przez te 15 lat i praktycznie nic o niej nie wie, tak samo Ruby. Ich wyobrażenie o sobie utknęło na etapie studiów, na których tworzyli parę. Problem polega na tym, że już od dawna nie są tymi samymi osobami. Ona jest matką dwójki dzieci, a on… no właśnie tego twórcy nie chcą nam zdradzić w pierwszych odcinkach, a że ja widziałem ich pięć, to też nie chcę dawać tu spojlerów. Nasi bohaterowie próbują wystartować ze swoim romansem w tym samym miejscu, w którym go przerwali, co jest niewykonalne. Ich pożądanie, które na początku jest tak ogromne, że oboje muszą dokonać masturbacji, by upuścić pary, szybko jest studzone, gdy mają de facto iść ze sobą do łóżka. Hamulcowym, w tym wypadku, okazuje się Billy, który w przeciwieństwie do partnerki ma psychiczną blokadę i rozterki moralne, czy powinien przyczynić się do zniszczenia rodzinnego życia Ruby. Scenarzystka Vicky Jones, która pokazała nam już swoje umiejętności, pisząc odcinek Obsesji Eve czy reżyserując teatralną wersję Współczesna dziewczyna, nie pozwala widzom się nudzić. Akcja rusza z kopyta już w pierwszych minutach. No bo jak mamy uciekać, to nie ma czasu na jakieś wolne wprowadzenie i tłumaczenie widzowi, co się właściwie dzieje. Dowie się tego z biegiem czasu. Ta tajemnica przyciąga do tego siedmioodcinkowego serialu jak magnes. Widz od razu chce się dowiedzieć, kim są ci bohaterowie i dlaczego uciekają, a co ważniejsze, co na nich czeka na mecie, bo przecież nie jest to permanentna ucieczka od dotychczasowego życia, tylko przerywnik od codzienności. Kiedyś trzeba będzie się przecież rozejść i wrócić do domu. Jednak Jones każe nam się cieszyć chwilą i przeżywać zaplanowane twisty.
Foto. HBO
+1 więcej
Najmocniejszą częścią tego serialu nie jest fabuła, której można zarzucić brak konsekwencji czy wytknąć wiele niedorzeczności, ale ciekawie napisane postaci. Niestety, widać, że Vicky Jones skupia swoją uwagę mocniej na żeńskich bohaterach, przez co Billy wydaje się ofiarą losu i wypada blado na tle Ruby. Ta postać, perfekcyjnie zagrana przez Merritt Wever, jest świetnie napisana i z miejsca intryguje widza. Do tego potrafi stworzyć napięcie seksualne, które wycieka z ekranu i udziela się widzowi. Czujemy, że pomiędzy parą głównych bohaterów wciąż jest żar, tylko nie wiedzą, jak go skonsumować. Głównym problemem Ucieczki jest brak konsekwencji gatunkowej, jakby autorka nie wiedziała, jaki serial chce stworzyć. W rezultacie ciągnie fabułę w każdy możliwy sposób. Przez pierwsze trzy odcinki jest to typowa komedia romantyczna z wieloma świetnie napisanymi gagami, by nagle zmienić się w thriller kryminalny, a kilka odcinków później przejść w dramat. Nie za bardzo przemawia do mnie taki miszmasz. Choć nie wiem jeszcze, jaki finał zgotowała swoim bohaterom Vicky Jones, ponieważ HBO udostępniło mi tylko pięć odcinków z siedmiu.    Ucieczka na pewno intryguje, dzięki świetnemu tempu potrafi utrzymać uwagę widza przez cały odcinek. Zobaczymy jednak, czy będzie w stanie dostarczyć odpowiedzi na wszystkie pytania, które postawiła. Jest to niewątpliwie produkcja o szukaniu prawdziwego „ja”. Produkcja HBO szczególnie przemówi do ludzi, którzy nieswojo czują się w swoim życiu. Do tych, którzy na studiach wyobrażali sobie siebie w zupełnie innym miejscu, niż ostatecznie wylądowali. Czy jest szansa na powrót i korektę błędów? Wydaje mi się, że ten serial może okazać się terapeutyczny dla wielu widzów, zwłaszcza tych uwięzionych teraz w domu podczas kwarantanny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj