Poprzednim razem bohaterom przyszło pożegnać jednego ze swoich przyjaciół, ale w grupie X-Men nie ma czasu na żałobę i pozbieranie myśli. Przed nimi zupełnie nowe zagrożenie, a tym razem do akcji wkracza Mister Sinister, budzący respekt i niezwykle niebezpieczny zabójca, który wziął na cel młodych mutantów. Na wydany przez Egmont Ultimate X-Men. Tom 5 składają się też historie związane z pojawieniem się Gambita i odejściem Rogue, ale także wyjazd na Genoshę, na której kręcony jest reality show z uśmiercania mutantów. Nowy scenarzysta, Brian K. Vaughan, zafundował więc naszym protagonistom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W grupie widoczne są podziały. Związek Jean i Scotta umacnia się z każdym problemem drużyny, ale pozostali nie mogą powiedzieć tego samego. Storm skrajnie przeżywa odejście Hanka, Wolverine ma do siebie pretensje, że nie jest w stanie ochronić kompanów, natomiast Iceman przechodzi fazę buntu. Wyraźnie rozdrażniony jest też Colossus, bo nie zawsze metody proponowane przez Profesora Xaviera są dla niego zrozumiałe. Na co bowiem czekać, gdy Mister Sinister morduje mutantów? Mają też siedzieć bezczynnie w wielkiej rezydencji, gdy ludzie oglądają śmierć mutanta na żywo we wspomnianym programie telewizyjnym? Rozłamy i konflikty interpersonalne są nieodzowną częścią komiksów Ultimate, a grupa X-Men dostarcza ich jeszcze więcej. Nie może być zresztą inaczej w sytuacji, gdy komiks powstawał na początku nowego millenium, a drużyna złożona jest z nastolatków lub nieco starszej młodzieży.
Marvel
Brian K. Vaughan ma na pewno mocne wejście do Ultimate. W jego rękach Mister Sinister jest zupełnie kimś innym – igra z przyzwyczajeniami fanów uniwersum. Jest tajemniczy i stwarza poczucie dużego zagrożenia, bo wyraźnie brak mu piątej klepki. Wątek przyciąga do komiksu, bo jednocześnie rozwija pozostałych bohaterów. Mają szansę zjednoczyć się po śmierci Hanka, ale oczywiście nie wszystko przebiega według planu. To samo dzieje się przy wątku z Rogue, która zostaje porwana przez Gambita. Pozostali bohaterowie nie mogą znaleźć swojego miejsca, a Vaughan nie zawsze potrafi sprzedać nam rozwój pozytywny lub negatywny w konkretnych relacjach. Zrozumiały jest bunt Bobby'ego, ale bohater stał się okropnie nieprzyjemną postacią. Nie ma nikogo, kto wyjaśniłby mu problematyczność jego postawy. Nie do końca udanie jest też zaakcentowany wątek z możliwością kontroli własnych mocy, co jest przecież niezwykle ważne przy wątku Rogue. Brakuje czasu na powiedzenie czegoś więcej, ale ostatecznie też udaje się przełamać na koniec tego segmentu pewne schematy związane z tą postacią, więc daję duży plus dla Vaughna.
Egmont
Najlepiej wypada końcówka tomu, kiedy magnat medialny na odległej wyspie urządza brutalne show, którego główną atrakcją jest polowanie na mutantów. To ciekawy wątek i komentarz dotyczący kondycji społeczeństwa zakochanego w oglądaniu ekstremalnych programów. Mamy tutaj również element związany z geopolityką i działaniami grupy X-Men wykraczającymi poza ich państwo. Tutaj też najbardziej naturalnie wypada podział grupy, kiedy jedni są wysłani na misję, a drudzy postanawiają zbuntować się przeciwko Profesorowi. Zabawnie wypada sekwencja, gdy tłumaczą swoją decyzję tym, że być może sam Xavier zmanipulował ich i zachęcił do takiego działania, by nie było to jawne i sam miał czyste sumienie. Ostatecznie finalny segment 5. tomu był niejednoznaczny pod wieloma względami. Scenarzyście najciekawiej wyszło filtrowanie motywów z mutantami – nie tylko przez własną poetykę, ale też przez cechy stylu Ultimate.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj